wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 45


Samantha Clark (19 lat)

Miła i zadbana, która studiuje prawo razem z Christiną Tornwall. Nie może zwieść cię jej porządny wygląd, ciągle imprezuje. Jej rodzice to jedni z największych biznesmanów w Anglii, przez co nie mają tak dużo czasu na opiekę nad dziewczyną, nigdy nie wiedzą, kiedy pijana wraca do domu lub jakiś chłopak wchodzi do jej pokoju i robią "bóg wie co". Ale czy przez to, co się dzieje z ich córką, będą mniej pracować i więcej czasu poświęcać właśni jej?









~Andy's POV~

- Jak myślisz co z tego wyjdzie? - pytam się Harry'ego. Siedzimy razem na łóżku i rozmyślamy. Po tym jak wróciłam z mojego spotkania z Perrie przywitałam się ze wszystkimi i razem z chłopakiem udaliśmy się do naszego pokoju.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że Zayn postąpi słusznie i wszystko się dobrze ułoży.
- Tak jak z nami - uśmiechnęłam się do loczka i spojrzałam mu w oczy. Pochylił się i musnął moje usta.
- Po trudnościach, tak jak z nami - wyszeptał.

~ Zayn's POV~

Otworzyłem szeroko oczy. Ona chce zerwać ze mną? Przecież to ja wszystko zrobiłem, żeby ze mną była. Widziałem, że mnie pragnie. Chociaż. Dobrze, że Perrie też tak stwierdziła. Przynajmniej wtedy mam małą szansę na przyjaźń.
- Widzę, że się zgadzamy w tej kwestii, tylko ja wiem dlaczego ja chcę zerwać, a ty wiesz co mam na myśli? - pyta, a ja kręcę przecząca głową.  Odebrało mi mowę. - Dobrze - wzięła głęboki wdech - wiem o Christy. Tylko nie rozumiem czemu w ogóle się ze mną związałeś skoro masz teraz poważny związek. Do jasnej cholery mieszkasz z nią! a wiesz od kogo się dowiedziałam? Od Andy! Jak mogłeś być tak głupi?! - robi krótką pauzę, ale po chwili zadaje mi pytanie, na które bałem się odpowiedzieć. - powiedz czemu? Co się takiego stało, że aż tak bardzo chciałeś zdradzić dziewczynę, którą kochasz?

~Perrie's POV~
- Ponieważ się bałem! Ok?! - wykrzykuje. wow. Tego się nie spodziewałam. - To jest mój pierwszy poważny związek. Nigdy czegoś takiego nie czułem i bałem się... bałem się... - przez chwilę nie potrafił dokładnie zdecydować się co powiedzieć, ale znalazł odpowiednie słowa. - chciałem mieć pewność. Pewność, że dobrze jeśli... jeśli się...
- No wyduś to w końcu!
- Chciałem jej się oświadczyć. Gdy byłem z tobą wciąż myślałem o niej, dlatego teraz wiem. Wiem co muszę zrobić. Już widzę nas w przyszłości z gromadką dzieci. Kocham ją. - to mnie zabolało. Jednak nie tak mocno jak się spodziewałam. - Dzisiaj miałem zamiar wybrać pierścionek, a jutro na kolacji to zrobić. Pomożesz mi? Kompletnie się na tym nie znam.
- cóż. Jako twoja przyjaciółka nie mam chyba innego wyboru prawda?
- O Boże, nawet nie wiem jak bardzo jestem ci wdzięczny! - przytulił mnie, a ja się zaśmiałam.
- dobra kochasiu. Najpierw Apart potem Chanel, Louis Vuitton, a na sam koniec Tiffany. W drogę!


- Jak to możliwe, że przeszliśmy już tyle sklepów, a tobie nadal się nic nie spodobało? - spytał Zayn po wyjściu z LV.
- Może dlatego, że na razie nic nie krzyczało WOW muszę powiedzieć tak?! - spytałam. - Czy na prawdę chciałbyś pójść do niej z wybranym jakimkolwiek pierścionkiem i oświadczyć się w KFC? Gdybym była na jej miejscu od razu bym się wyśmiała.
- No dobrze.... może masz racje...
- Poprawka, na pewno mam racje! - uśmiechnęłam się zwycięsko. Chodziliśmy po różnych sklepach z biżuterią już od trzech godzin, a na razie nie znaleźliśmy żadnego pierścionka chociażby godnego uwagi.
- Dobra. Ja już jestem zmęczony jeśli w Tiffanym nic nie znajdziemy oddam jej pierścionek zaręczynowy mojej matki!
- Boże jesteś niemożliwy! Każda dziewczyna zasługuje na coś szczególnego, a teraz z twoimi zarobkami musisz jej dać najlepszy pierścionek świata!
- Ugh... nienawidzę, gdy masz rację! Ale zrobimy sobie przynajmniej przerwę prawda?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - dygnęłam przed nim, jak te wszystkie kobiety w starych czasach przez co obydwoje się zaśmialiśmy. - Chodź już bo zaraz nam wszystkie wykupią!

Przez kolejne pół godziny chodziliśmy po całym wielkim sklepie i próbowaliśmy znaleźć jak najlepszy pierścionek nie patrząc nawet na cenę, aż w końcu zauważyłam na środku jednej z gablotek najśliczniejszy pierścień jaki w swoim całym życiu widziałam. Miał czworokątny kształt oraz cały był z małych diamentów, oprócz jednego, wielkiego o kształcie koła. Szybko do niego podeszłam i zawołałam do siebie Zayna.
- Ten! - krzyknęłam, gdy mógł już mnie usłyszeć. Poprosiliśmy ekspedientkę, aby wyciągnęła nam go. Przyjrzeliśmy się mu z każdej strony.
- Masz rację, jest idealny. - powiedział, a ja wyszczerzyłam na to zęby. - poprosimy spakować go do pudełeczka, bierzemy.
- Wie pan ile on kosztuje? 5.000 funtów. Dlatego właśnie leży on tutaj od dłuższego czasu.
- Proszę pani, dla mnie to nie problem. Bardzo proszę o zapakowanie go do pudełka zaręczynowego, dziękuje. - zaśmiałam się. Widocznie pani już wkurzyła Zayna, co jest bardzo trudne. Chociaż. Czemu się dziwić? Jak ona nie wie kim on jest, wygląd każdego może bardzo zmylić. Po dziesięciu minutach załatwiliśmy wszystko i poszliśmy w kierunku Starbucks'a. Podeszliśmy do lady i ja zamówiłam waniliowe, mleczne Frapuccino, a Zayn zwykłą kawę. Razem ze swoimi kubkami usiedliśmy przy stoliku.
- Więc... -zaczęłam - jak zamierzasz to zrobić?
- Ale o co ci chodzi?
- Oj nie zgrywaj głupiego Zayn! Jak chcesz się oświadczyć? - spytałam się, chyba trochę za głośno, bo parę osób odwróciło się w naszą stronę.
- Już zamówiłem lot do Monte Carlo, tam zamierzam załatwić wszystko i mam nadzieję, że wyjdzie romantycznie. Resztę opowiem ci po powrocie.
-No weź! Nie opowiesz całego planu? - zrobiłam smutną minę.
- Nie. Mogę tylko powiedzieć, że będzie romantycznie. Tylko mam nadzieję, że się uda...
- Na pewno ci się uda! w końcu jesteś Zayn Malik, bożyszcze nastolatek, należysz do One Direction! - zaśmialiśmy się obydwoje na mój dobór słów. Po kilku minutach zaczęliśmy się zbierać i obydwoje rozeszliśmy się w swoje strony.

~Christy's POV~

- Nie wiem Sammy, on ostatnio dziwnie się zachowuje. Jakoś zawsze nie pisał tak często, raczej się spotykaliśmy, prawda? A teraz? Nic, tylko sms-y. Wymiguje się od spotkań lub mówi, że ma próbę, chociaż wiem, że jej nie ma, bo akurat wtedy Andy spotyka się z Harrym. Co ja mam zrobić? - spytałam się Sam, gdy wychodziłyśmy z uczelni po skończeniu zajęć. Ma akurat na sobie szary sweterek z długimi rękawami oraz czarnymi zakończeniami. Do tego dopasowana czarnaobcisła spódniczka lekko za połowę uda, do tego założyła tego samego koloru cienkie rajstopy oraz czarne lity. Rękawy od swetra ma lekko podwinięte. Włosy splecione z tyłu w prostego koka, ale makijaż dość wyrazisty. Usta umalowane krwistą szminką, a oczy podkreślone eyelinerem oraz tuszem do rzęs. Ja natomiast ubrana jestem dużo subtelniej. Mam na sobie jasny kremowy sweterek z koronką pod szyją oraz zwiewną krótką spódniczkę w kwiaty. Do tego brązowe rajstopy w kropki, a także takie same lity, które mają koronkę, taką samą jak w swetrze, przy kostkach. Włosy splotłam w warkocz, który opadał mi na lewe ramię. Wracając. Zayn ostatnimi czasy wciąż mnie okłamuje i już nie wiem co robić.
- Jak myślisz, znalazł sobie kogoś innego i chce ze mną zerwać? Jezu błagam, żeby to nie było to! Serce rozpadłoby mi się na miliardy kawałeczków.
- Przestań! Błagam! Nigdy się coś takiego nie zdaży, to nie jest możliwe. Kochacie się prawda? Przecież to fizycznie nie możliwe, żeby nagle tak poważny związek się po prostu rozpadł. Po za tym...
- No co? - spytałam, gdy nagle przestała mówić.
- Odwróć się, a zobaczysz. - zrobiłam to co mi kazała i ujrzałam małą limuzyną, a obok niej postarzałego kierowcę, który trzymał kartkę z moim imieniem oraz nazwiskiem, lekko się zdzwiłam i spoglądnęłam kątem oka na Sam. Popchnęła mnie w tamtą stronę, pożegnałyśmy się i już byłam obok mężczyzny w garniturze.
- Ym... przepraszam, ale o co chodzi?
- Panienka Tornwall? - kiwnęłam głową na co on kontynuował - Pan Malik prosił, abym podwiózł panią na miejsce, proszę wejść i ruszamy. Zaśmiałam się na to co on wyprawia. Jak sę tak trudzi to pewnie nie zerwie. Podpowiada mi podświadmość. Miejmy tylko nadzieję, że nic takiego się nie zdarzy. Weszłam niepewnie do środka auta i czekałam.

Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się. Drzwi się otworzyły zauważyłam, że jestem... na lotnisku. Co ten chłopak znów wymyślił? Wysiadłam kompletnie z maszyny i zauważyłam mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego i szybko podbiegłam.
- Zayn o co chodzi w tym wszystkim? - spytałam.
- Zaufaj mi wszystko będzie tego warte, teraz musimy wsiąść do samolotu i lecieć - powiedział, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Zaczęliśmy szybko przemierzać lotnisko, by znaleźć odrzutowiec. Prywatny. Co u licha się tu dzieje?!
- Powiedz mi chociaż gdzie lecimy!

- Do Monte Carlo, a teraz chodź bo nie zdążymy. - I tak właśnie zostałam porwana przez swojego chłopaka, jeśli można to tak powiedzieć. Chociaż nie mogę powiedzieć, że nie jestem szczęśliwa. Bo to by było kłamstwo na całej linii.

Właśnie dojechaliśmy do hotelu. Jakie to wielkie! Nigdy czegoś takiego nie widziałam! Tylko nie rozumiem, czemu Zayn się tak mocno stara? Przecież nie musieliśmy teraz nigdzie wyjeżdżać. Boję się, że ma zamiar teraz być słodki, żebym tak mocno nie cierpiała, ale jeśli to zrobi... Moje życie po prostu straci sens. Weszliśmy do środka hotelu De Paris i rozejrzałam się po głównym holu. (jak wejdziecie w ten link będziecie mogli przejść się jakby po tym holu) Jest śliczny! Wszystko dokładnie dopracowane, a każdy najmniejszy element pasuje do drugiego. Hol jest głównie w barwach złoto-kremowo-ciemnych. Na środku stoi wielki stół a na nim bukiet różowych kwiatów w wazonie, lustra na ścianach stwarzają szerszą przestrzeń. Na bokach stoją różne, kanapy lub krzesła przy stołach na spotkania biznesowe. Na pewno jest tutaj gdzieś kawiarnia właśnie na takie przypadki. Idziemy do recepcji, która znajduje się, można tak powiedzieć, w ukryciu obok kamiennych, białych schodów oraz dużych, obłożonych lustrami kolumn. Cała jest z ciemnego drewna, a nad nią widzą kryształowe żyrandole.
- Dzień Dobry, pokój na nazwisko Malik. - powiedział Zayn, gdy mi nadal brakowało tchu, z uwagi na piękno tego miejsca. Mężczyzna od razu podniósł wzrok i przeprosił rozmówcę, żeby móc nas obsłużyć. Po kilku minutach, po załatwieniu wszystkich formalności udaliśmy się schodami do windy, która (och jakżeby inaczej) była obłożona lustrami. Co oni z nimi mają? Jechaliśmy dosyć długo, jak później zauważyłam na ostatnie piętro. Przeszliśmy przez bogato urządzony korytarz i weszliśmy do jednego z pokojów. Wszystko w tym hotelu musiało być bogate, tak samo jak ten pokój. (podobnie jak z holem tutaj macie przestrzenne oglądanie, polecam zobaczyć). Weszliśmy do środka czarnego holu. Na razie nic nie było jakieś szczególne, dopiero, gdy przeszłam do pokoju dziennego zobaczyłam, czemu tak zwykły pokój jest w takim hotelu. Widok. To jedno słowo może opisać wszystko. On jest przepiękny! Rano, gdy się obudzę będę mogła zobaczyć jakie statki wypływają jakie odpływają, ile jest ludzi na plaży, wszystko! Najpiękniejszy widok pod słońcem. Oderwałam wzrok od lazurowej wody i przeniosłam go na wnętrze apartamentu. Tutaj były dwie dwuosobowe kanapy oraz dwa fotele, a przy nich szklany, kawowy stolik. Na przeciwko foteli został powieszony telewizor plazmowy, a pod nim jest kominek za szklaną ścianką. Przy jednym z rogów urządzone jest stanowisko pracy, a sufit nie jest zwykły, gdyż wykonano go z czarnego lustra. Po drugiej części holu rozciąga się sypialnia, za którą znajduję się garderoba. Później za otwartymi drzwiami, którymi jest jedynie parawan, znajduje się jasna łazienka, z dużą wanną, toaletką oraz dwoma zlewami. Recepcjonista już dawno poszedł, a mój Mulat dalej stał i czekał przyglądając mi się, aż coś powiem.
- I jak podoba ci się? Jak nie możemy to szybko zmienić... O nie, nie podoba ci się, że tutaj przyjechaliśmy... - mówiłby jeszcze dłużej, gdybym go nie uciszyła swoimi ustami, gdy zdał sobie sprawę co się dzieje odwzajemnił mój pocałunek.
- Jest ślicznie, tylko nie wiem... czemu to wszystko zrobiłeś? - spytałam.
- Pamiętasz co jutro jest?
- Sobota.
- A jaki dzień miesiąca?
- 21 lipca i co...
- Twoje urodziny kochanie - powiedział, gdy po chwili mocno mnie pocałował. Od razu rozpaliło się we mnie pożądanie. Odwzajemniłam pocałunek, gdy po chwili chłopak przejechał mi językiem po wardze prosząc o wejście, które ochoczo mu dałam. Nasze języki zaczęły walczyć o dominacje. Po kilku minutach, gdy już brakowało nam tchu, oderwaliśmy się od siebie. Malik się zaśmiał. - Jak mogłaś zapomnieć o własnych urodzinach? Kto tak robi?
- Och przestań! - fuknęłam z uśmiechem i walnęłam lekko jego tors - też być zapomniał, gdybyś jak ja miał teraz egzaminy końcowe oraz gdybyś się martwił o swojego chłopaka, czyli w tym przypadku o mnie.
- Czemu się martwiłaś? - zadał mi pytanie unosząc jedną brew.
 - Ponieważ.... - O M G! Ale się wkopałam! Powiedzieć mu.... nie powiedzieć? - Myślałam, że mnie zdradzasz, że chcesz ze mną zerwać i mnie już nie kochasz, czego bym nie przeżyła i najpewniej zapiłabym się na śmierć - wyrzuciłam z siebie jak najszybciej. Zayn zastygł myśląc.
- Nigdy nie mógłbym z tobą zerwać, nigdy nie mógł bym przestać ciebie kochać, ale co do jednego masz rację. Tylko dlatego, że chciałem sprawdzić, czy dobrze robię, czy dobrze zamierzam zrobić. Chciałem sprawdzić, czy oświadczenie ci się byłoby dobrym pomysłem - zastygłam w miejscu. Co? - Dlatego zacząłem niby związek z Perrie, ale gdy byłem z nią cały czas myślałem o tobie, nie mogłem przestać widzieć twoją twarz na jej, gdy się całowaliśmy miałem wrażenie, że serce mi się łamie, że to nie ty. - Przerwał na chwilę. - Dlatego się ciebie teraz pytam. - upadł na jedno kolano i z kieszeni wyciągną małe, czarne kwadratowe pudełko - Christino Rose Tornwall, wyjdziesz za mnie?

~Andy's POV~

Właśnie zrobiłam sobie i Harry'emu gorącą czekoladę. Podałam mu napój i usiadłam obok chłopaka na kanapie. Po chwili, jak się ułożyłam, wtuliłam się w jego ramie i patrzyliśmy razem w kominek.
- Boisz się przyszłości?- spytałam po kilku minutach. Byłam poddenerwowana jak zareaguję, gdy będę musiała w końcu mu powiedzieć.
- Nie - odwróciłam się do niego i spojrzałam pytającym wzrokiem. - Bo będziesz tam ty - uśmiechnął się słodko, na co odpowiedziałam tym samym.
- To słodkie co mówisz. - powiedziałam lekko smutno. Jak ja mam to zrobić? - Powiedz mi, gdyby się zdażyło coś bardzo niespodziewanego, zostałbyś ze mną? Czy gdyby sprawy się trochę skomplikowały, nie odszedłbyś? - lekko się odsunęłam i zajrzałam w jego piękne, zielone oczy pełne niepokoju.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zdenerwował się i szeroko otworzył oczy. - Nie jesteś w ciąży, prawda? - spytał. Zanim miałam szansę odpowiedzieć nagle usłyszeliśmy mój dzwoniący telefon. Zauważyłam, że to Christina, więc wolałam odebrać. Och dziękuje ci mój blondasku! Odebrałam i usłyszałam w tle łzy.
- O Boże! C! Co się stało?! - jedna myśl mi tylko przeszła przez myśli, Zayn z nią zerwał i teraz będzie to, co kiedyś się stało, gdy Trevor z nią zerwał. - Mam przyjechać?
- Nawet, gdybyś chciała to nie możesz, jestem z Zaynem w Monte Carlo i...i... - przerwała na chwile - pobieramy się! - chwila. CO?! - Wyznał mi, że mnie kocha, że nie mógłby ze mną zerwać, potem powiedział, że był z Perrie, właściwie ona wybrała pierścionek dla mnie, potem padł na jedno kolano i czy wyjdziesz za mnie, byłam w szoku, ale co mogłam powiedzieć? Kocham go nad życie, Boże rozumiesz to??? Zorganizował całą wycieczkę tylko po to, żeby oświadczyć się, no i początkowo coś tam, że niby moje urodziny.- skończyła, dzięki czemu wzięła głęboki wdech.
- O Matko! Moje gratulacje! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa!
- Dziękujemy! - krzyknęli naraz, a ja się zaśmiałam. - Dobra ja kończę, razem z narzeczonym idziemy na plażę świętować. - Rozłączyła się. Patrzyłam jeszcze chwilę na telefon. Szczerze, jestem bardzo szczęśliwa, że coś takiego się stało, że zadzwoniła do mnie.
- Zayn oświadczył się Christy. - powiedziałam do Harry'ego.
- To gratulacje - powiedział cichym głosem. - A teraz po tym szczęśliwym przerywniku... - serce zaczęło od razu szybciej mi bić - Co chciałaś mi powiedzieć?
________________________________________________________________________

Kto uważa, że Zayn jako dziewczyna mógłby wyrywać wielu facetów? Kocham ten teledysk!

Witam wszystkich moi kochani! Jak wiecie pewnie bardzo przepraszam, że nie było rozdziału, ale kompletnie nie miałam weny! Ale teraz mamy takie misz masz :D
MAM WIELKĄ NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBAŁO!
 Rozdział pisany przy pomocy mojej koleżanki - Ani ORAZ dzięki mojej siostrze - Paulinie (staruch jeden ;P)

KOCHAM WAS WSZYSTKICH!

PS.: Nie wiem kiedy będzie kolejny ;(
PPS.: Podoba wam się długość rozdziału? :D


JAK SĄDZICIE CO CHCE POWIEDZIEĆ ANDY?

Proszę o odpowiedzi :D