Już zdążyłam się zakolegować z Simonem. Gdy się dowiedziałam o moim małym zwycięstwie, poderwałam się szybko na nogi, zaczęłam tańczyć jakiś dziwny taniec szczęścia i uściskałam go najmocniej jak się tylko da. Postanowiłam stawić wszystko na jedną kartę. Albo mi wybaczą, albo nie. Ubrałam japonki z zapięciem z tyłu, bladoróżową sukienkę. Na biodrach miałam brązowy pasek oraz na ramieniu tego samego koloru torebkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół. Torbę zawiesiłam na krześle i zaczęłam robić sobie śniadanie.
Strasznie mam ochotę na coś nowego. Przygotowałam ciasto na naleśniki, usmażyłam je i zaczęłam rozmyślać z czym zjem. Posypałam placek serem, dodałam kawałki mięsa oraz parę plastrów pomidora. Do środka wlałam jeszcze sos czosnkowy. Zawinęłam i dałam na patelnię.
Wyszło wyśmienicie. Chyba zacznę robić to częściej. Zmyłam naczynia. Spakowałam do końca torebkę, wzięłam klucze i wyszłam w dobrze znanym mi kierunku od dobrych paru lat.
Zwlekałam już z zadzwonieniem dwadzieścia minut. Boję się, że mnie nie przyjmą. Ale w końcu trzeba je przeprosić. Odważyłam się i... zadzwoniłam. Już po chwili ujrzałam uśmiechnięta twarz mojej przyjaciółki. Zrobiła coś czego się nie spodziewałam.
Przytuliła mnie.
- Wiedziałam, że prędzej czy później pogodzisz się ze śmiercią Lily i wrócisz...- wyszeptała do mojego ucha.
-Przepraszam ... ja ... ja nie wiem co we mnie wstąpiło. - szlochałam, a właściwie ryczałam wtulona w przyjaciółkę - Po prostu. Ugh... myślałam, że poradzę sobie lepiej. Gdy... zmienię nastawienie. Dlatego zaczęłam imprezować - obie płakałyśmy. Jestem pewna, że ludzie widzący nas na ulicy wzięli by nas za wariatki. Ale nie było to dla mnie ważne. Odzyskałam przyjaciółkę. Tylko to się liczyło. - Nie chciałam was w to wciągać. Po za tym byście mnie pocieszały, ja... ja... po prostu chciałam zapomnieć.
Weszłyśmy do środka, a tam zobaczyłam Amelie. Szybko do niej podbiegłam, przytuliłam i zaczęłam z całej siły przepraszać. Usiadłyśmy na wielkiej kanapie w salonie blondynki. Zaczęłyśmy opowiadać co się u nas zmieniło. Nakrzyczałam na gospodynie, że mi nie powiedziała, że jest z Zaynem.
- A skąd się dowiedziałaś? - spytała.
- Rozmawiałam z Zaynem przez Skypa. Wchodzi Harry, a to, że z innymi się nie pogodziłam, ani nie wiedzieli, że jestem w L.A. to musiał skłamać, że rozmawia z tobą. A to, że Loczek uwierzył powiedział, że to oczywiste, że musi porozmawiać z własną dziewczyną. I w taki oto sposób się dowiedziałam.
- Wow. No to niezła historia - zaśmiała się. Przegadałyśmy tak jeszcze parę godzin. W końcu zaczęło się robić ciemno, więc postanowiłam się spytać dziewczyn co sądzą o kinie. Zgodziły się i po paru chwilach byłyśmy w moim aucie dojeżdżając do budynku. Oglądnęłyśmy film ,,Magic Mike". Był ciekawy. Po skończonym seansie udałyśmy się do KFC. Cały czas rozmawiałyśmy. W pewnym momencie dostrzegła Julie. Zawołałam ją do nas. Jak się okazało pokłóciła się z dziewczynami, więc zaproponowałam, żeby, puki co, trzymała się nas. Wróciłyśmy do domu Christy. Moje przyjaciółki miały zaplanowane nocowanie. Pojechałam z brunetką do jej domu, wzięła rzeczy. Potem do mojego i wykonałam tą samą czynność. Gdy wróciłyśmy dziewczyny właśnie kończyły przygotowania. Przebrałyśmy się w piżamy i zasiadłyśmy przed telewizorem. Oczywiście nie zabrakło alkoholu. Grałyśmy w butelkę na zadania i pytania, akurat, gdy wypadło na mnie przyjechała pizza. Dziewczyny kazały mi poderwać dostarczyciela. Zaczęłam z nim flirtować co róż trochę się przybliżając. Wsadziłam mu pieniądze w spodnie, mocno pocałowałam i zamknęłam drzwi przed nosem. Normalnie nie byłabym zdolna do czegoś takiego, ale co mi tam w końcu jestem pijana! Reszta wieczoru przebiegła podobnie. Śmiałyśmy się, wygłupiały. Wszystko co jest możliwe. Nawet, z niewielką chęcią muszę przyznać, ganiałyśmy po podwórku całkiem nagie. Około szóstej poszłyśmy spać.
~ RANEK ~
Jak miło nie mieć kaca! Serio te wyjazdy do Polski i imprezowanie z polakami opłaciło się. Boję się co Christy i Amelia będą mieć. Julie to rodowita polka, więc ta źle nie będzie mieć. Zeszłam na dół, a tam nikogo nie zastałam. Sprawdziłam godzinę. Dziewiąta, a ja już wyspana? Fajnie. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam ją sączyć przed telewizorem. Po trzech godzinach pierwsza osoba zeszła na dół. Jak się spodziewałam jest to polka.
- Jak się spało? Mi fantastycznie! - rzuciła wesoło dziewczyna.
- A bardzo fajnie. Ale te dwie kaleki chyba nie będą miały tak dobrych humorów - zaśmiałyśmy się.
Przygotowałam na śniadanie to co dzień wcześniej. Zrobiłam dziewczynom aspiryny. Jak przyszły to tylko jęczały na ból głowy. Podałam im szklanki, usiadły do stołu i nałożyłam im naleśnika. Wszystkie chwaliły, a ja tylko dziękowałam i się uśmiechałam.
Po powrocie do domu zdecydowałam się pójść pobiegać. Przebrałam się w krótki top oraz takiego samego pokroju legginsy. Zaczęłam mój codzienny trening. Po skończeniu byłam strasznie zmęczona. Poszłam na górę, umyłam się po czym owinęłam ciało ręcznikiem. Stwierdziłam, że mam ochotę na imprezę. Zadzwoniłam do dziewczyn, nie omijając naszej nowej towarzyszki, jak przystają na mój pomysł. Każda z nich się zgodziła. Wyprostowałam włosy, żeby były kompletnie proste. Założyłam czarną sukienkę z grubymi ramiączkami z prostym dekoltem do połowy uda, czarne szpilki. Do tego miałam czarną kopertówkę ze złotym łańcuchem. Usta pomalowałam szminką o kolorze krwistej czerwieni. Oczy podkreśliłam eyelinerem i kredką do oczu. Resztę dopełniała maskara, puder i lekki róż na policzkach. Miałyśmy wszystkie spotkać się pod klubem, tak też zrobiłyśmy. Każda z nas wyglądała szałowo. Albo spódniczki do połowy uda, albo takiej samej długości sukienki. Weszłyśmy do środka i wyznaczyłyśmy sobie cel" dobrą zabawę! Jedynie C. miała najgorzej. W końcu ona ma faceta. Poszłam do baru i zamówiłam jednego drinka dla rozluźnienia się. Jak się okazało w klubie, w którym jesteśmy, jest wieczór karaoke. Na pewno wystąpie. Lecz najpierw trzeba chwilę potańczyć. Zaczęłam z jednym potem drugim, aż tak się uzbierało dziesięciu. W końcu zdecydowałam się na występ.
- Hej zaśpiewam wam mój kawałek, ok? - wszyscy krzyknęli, a dziewczyny stały w osłupieniu. - tak myślałam. - powiedziałam zespołowi jak ma grać i zaczęłam śpiewać. Tańczyłam bawiłam się, podobnie jak cały klub. Uwielbiam to robić, tym bardziej, że ludziom podobają się moje piosenki. Po skończonym występie i dosłownie wszyscy zaczęli mi gratulować. Dziewczyny były pod wielkim wrażeniem, bo nigdy by się nie spodziewają, że coś takiego zaśpiewam przed taką publicznością. Wróciłyśmy do tańczenia, ale mnie tak ciągnęło do sceny, że nie mogę. Dlatego właśnie co godzinę dawałam mały koncert. Powiedziałam, że jeśli chcą więcej, to będę w tegorocznym x-factorze. Około pierwszej w nocy zmyłyśmy się do domów. W końcu jutro szkoła, a ja nie mogę się spóźnić po tak długiej nieobecności. Na szczęście, żadna z nas nie piła zbyt dużo, więc spokojnie dotarłyśmy do domów. Po dotarciu poszłam do łazienki, zmyłam z siebie cały makijaż, poszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę. Chwilę jeszcze poczytałam książkę i poszłam spać.
~Następny Dzień ~
Ok. Nienawidzę wczesnego wstawania. To jest wkurzające! W ogóle nie da się pospać. No wiecie, aż się wyśpisz. Dzisiaj nie czułam się zbyt dobrze. Ale trudno mus to mus. Założyłam koszulkę na ramiączkach over size. Całą w paskach. Gdyby Lou mnie teraz zobaczył chyba by mnie zabił. Do tego czarne legginsy. Buty to coś a'la trampki, całe czarne. Duża czarna torba na książki i moje ray-bany. Włosy splotłam w niechlujnego koka. <klik>. Zjadłam śniadanie, przemyłam twarz i nałożyłam lekki makijaż. W szkole nic się nie zmieniło. Tylko wszyscy co wiedzieli, pytali się jak mi poszło na przesłuchaniu i obiecali, że będą na mnie głosować. Jak zwykle na lekcjach byłam najlepsza. Podczas lekcji matematyki dyrektor poprosił mnie do siebie. Gdy już weszłam spytałam się o co chodzi.
- A więc doszły mnie słuchy, że przeszłaś etapy w x-factor, czyż nie? - powiedział. Zdziwiłam się, że on wie, że w ogóle coś takiego istnieje, może i jest dość młody, ale nie wydaję się tego typem człowieka.
- Tak przeszłam do występów na żywo. - odparłam.
- Dobrze, a więc cała szkoła by chciała się dowiedzieć o twoim wokalu, ponoć masz własne piosenki, czyż nie? A więc zaśpiewasz jedną swoją i dwa covery podczas dzisiejszego apelu na twoją cześć.
- No... jasne - ledwo co wykrztusiłam. Odesłał mnie spowrotem na lekcje. Gdy tylko usiadłam na swoim miejscu ogłosił Apel. Wszyscy, po tej lekcji, udaliśmy się do auli. Po zapowiedzi przez dyrektora, zaczęłam śpiewać. Moja piosenka, chyba zacznę już ja normalnie promować. Żartuję. Potem na covery zaczęłam od jakiegoś normalnego kawałka, czyli How We Do (Party). Potem zaśpiewałam mocniejsze brzmienie, ale nie znacznie, ponieważ Hounted. Wszyscy bili brawo, ale dosłyszałam słowo BIS, spytałam czy chcą jeszcze trochę lekcji stracić. Oczywiście się zgodzili. Pytałam każdego po kolei co zaśpiewać. Tak wyszedł normalny koncert. Na szczęście znam na prawdę chyba z miliard piosenek na pamięć, więc bez żadnych nie przykrości zaśpiewałam dla wszystkich. W końcu nadszedł czas na dość cichą osobę. Jest to dziewczyna, Jade, u nas w szkole zbytnio nie lubiana. Ma miano kujona, ale jak dla mnie jest strasznie śliczna. Spytałam co chciałaby, żebym zaśpiewała, a ta strasznie cicho odpowiedziała Skyscraper demi lovato. Jest to jedna z moich ulubionych piosenek. Zaczęłam śpiewać. Jak zwykle ta piosenka wywołuje u mnie mnóstwo uczuć. Skojarzyła mi się z Harrym. Jak odchodzi, przez to kim się stałam. Mam nadzieję, że kiedy wróci z trasy nadal będzie mnie pamiętał. Przeproszę go. Postaram się by ta przyjaźń trwała wieki. Całe moje serce śpiewało, mimo, że nie chciałam samotna łza spłynęła mi po policzku. Pozwoliłam jej spłynąć. śpiewałam już do końca. Podziękowałam, że mogłam dla nich zaśpiewać. Zażartowałam, że gdyby nie oni właśnie tkwilibyśmy na lekcjach, przez co wszyscy się zaśmiali. Zeszłam ze sceny i od razu bez żadnych niepotrzebnych gadek poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem.
- Who do you thing you are? - wyszeptałam do siebie. Poprawiłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Resztę lekcji po prostu grałam. Nie da się tego nazwać inaczej niż aktorstwem. W środku jestem rozdarta, chciałabym wszystko rzucić, polecieć do Harrego, przeprosić i wycałować po wsze czasy, ale z drugiej strony za jakiś tydzień jadę do menchesteru przygotowywać się do kolejnych etapów konkursu. Czemu zawsze ja muszę być w takiej sytuacji....
_________________________________________________
Co myślicie? Spodobało się? Mam nadzieję, ten rozdział był po prostu całkowicie zmieniony. Najpierw początek, potem pomysł, a następnie wszystko wykasowałam i zaczęłam od nowa.
I co podobało się? TELL ME!
Jak myślicie co wybierze Andy?\
KOCHAM WAS <3 ponad 4 000 wyświetleń 8 obserwatorów, ale 23 czytających. W głowie się nie mieści! Gdy zaczynałam, myślałam, że będzie ledwo jedna osóbka! KOCHAM WAS!!!~Alice
ps.: Jeśli komuś nie odpowiada, że tak mało 1D to sorka, ale ja ogólnie od samego początku zakładałam, że on nie będzie o nich tylko o Andy, a przy okazji o 1D xD
SUPER ROZDZIAŁ JAK KAŻDY INNY, I WREŚCIE SIE DOCZEKAŁM!!!. CZEKAM NA JAKAS NOTKE W KTÓRYMŚ Z BOGÓW :)
OdpowiedzUsuńno to teeen , ja sobie poczekam aż się pogodzi z Harrym i wtedy robie impreze . wpadasz ? ; D
OdpowiedzUsuńp.s. suuuuper .
OdpowiedzUsuńExtra ! :D Alicee błaagam cie niech Andy bd z Harrym ! :D ;*
OdpowiedzUsuńJuz czekam na next ! :*
super super super ! :D czekamy na następnY :D
OdpowiedzUsuń