środa, 13 marca 2013

Rozdział 37




Przeczytajcie notkę pod rozdziałem - ważne pytanie co do następnego rozdziału!
___________________________________________________________________________

Jestem już na dole od piętnastu minut, a Justin nadal nie zszedł, by zjeść z nami śniadanie. Powinien zejść po jakoś dwóch, czyli spóźnia się trzynaście minut. Odeszłam od stołu i przeprosiłam chłopaków. Weszłam po schodach na górę i poszłam korytarzem do mojego pokoju. Drzwi były lekko uchylone, więc spojrzałam przez nie do środka. Zobaczyłam Justina na łóżku, przykrytego kołdrą. Co chwilę zerkał pod nią i znów opuszczał z kamienną miną. Lekko zapukałam i weszłam do pokoju.
- Hej, wszyscy na ciebie czekamy, co tak długo zwlekasz? - spytałam. Spojrzałam na chłopaka, a on spojrzał na mnie tylko z nożami w oczach.
-Wiesz co się stało? - spojrzał z powrotem na dół i wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej - ty się stałaś - spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja popatrzyłam nic nie rozumiejąc.  Po chwili Bieber odsunął kołdrę. Przeleciałam wzrokiem od góry do dołu, a mój wzrok spoczął na wybrzuszeniu w jego bokserkach. Zaśmiałam się na cały głos i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Podeszłam do chłopaka, weszłam na łóżko i usiadłam na niego okrakiem.
- Więc, twój mały przyjaciel Jerry uważa, że jestem HOT, dobrze zrozumiałam? - spytałam się z małym figlarnym uśmieszkiem.
- Nawet chyba bardziej. Nie chce opaść od dwudziestu minut, rozumiesz? Nigdy się tak długo nie trzymał.
- W takim razie jak myślisz, możemy temu jakoś zaradzić? - spytałam seksownym głosem, szepcząc w jego wargi. Chłopak nie czekając nawet sekundy wbił się w moje wargi. Całowaliśmy się z pożądaniem, lekko ocierając się o siebie. Teraz dopiero poczułam jak bardzo jest podniecony. To wszystko moja wina? Jak widać ma się to coś. Moje biodra wykonywały ruchy w przód i w tył, by dogodzić Justinowi. Przygryzłam jego dolną wargę i lekko za nią pociągnęłam, wprawiając Justina w coraz głośniejsze jęki. Pocałowaliśmy się znów, po zaczerpnięciu powietrza. Przeleciał językiem po moich zębach prosząc o dostęp. Postanowiłam się z nim trochę zabawić i trzymałam zęby mocno zaciśnięte. Chłopak znów to zrobił, tym razem mocno ściskając moją pupę. Jęknęłam, więc Justin wślizgnął swój język do moich ust. Po chwili toczyły ze sobą zaciętą walkę. Bieber zrzucił mnie z siebie i w tym samym momencie na mnie wchodząc. Zjechał ustami na moją szyję i lekko ją ssał i lizał. Znów jęknęłam. Schodził ustami coraz niżej aż dotarł do mojego biustu. Odpiął kilka guzików i zaczął pieścić moje piersi pocałunkami. Powrócił do moich ust i całował je z wielką pasją. Jedną rękę usadowił na moim tyłku, a drugą włożył pod koszulę i pieścił moje piersi. Szybko ściągną mój stanik i w górnej części zostałam tylko w koszuli. Chwilę po tym zrzuciłam go z siebie i znów usiadłam na nim okrakiem, a ręce rozłożyłam po obu stronach jego głowy. Oboje oddychaliśmy głęboko.
- To ja miałam ci się pomóc pozbyć problemu, a nie ty mi go stwarzać, pamiętasz? - spytałam i z chytrym uśmieszkiem zaczęłam znów poruszać biodrami w górę i w dół. Usta przycisnęłam do jego szyi i zaczęłam robić z nim to co, chwilę temu, robił mi. Poczułam, że zaraz dojdzie, więc zeszłam szybko z niego i położyłam się ukosem, a rękę przyłożyłam do jego krocza, zaczęłam lekko ściskać jego małego koleżkę. Znów pocałowałam go w usta, by móc jakoś stłumić jego jęki. Po chwili poczułam, że przy mojej ręce robi się mokro, więc uśmiechnęłam się przez pocałunek i po chwili odsunęłam się od chłopaka. Wstałam z łóżka i spróbowałam doprowadzić się do porządku. Justin leżał oparty głową o ramę łóżka. Nadal ciężko oddychał po minionym zbliżeniu. Zapięłam koszulę, pozostawiając trzy guziki odpięte. Wyprasowałam rękoma koszulę i poprawiłam włosy.
- Matko... Andy, gdzie ty się tego nauczyłaś? - spytał otwierając oczy.

- Wrodzona choroba zajebistości, cóż poradzić? - spytałam, a po chwili obydwoje się zaśmialiśmy. Chłopak wstał z łóżka i poszedł do łazienki się umyć i przebrać. Weszłam na twittera i wpisałam tweet z linkiem do "I'm sexy and I know it'  z dopiskiem: '@justinbieber co o tym sądzisz? hahaha :D'. Po chwili wyłączyłam twittera i razem z moim "chłopakiem" poszłam do kuchni, trzymając się za ręce. Weszliśmy ledwo do kuchni, a Louis od razu się odezwał. - Mogliście być chociaż trochę ciszej. To nie jest tak, że wszyscy by chcieliby was słuchać, a szczególnie tego AAAHHH - zaśmiałam się razem z Bieberem i bez żadnego skrępowania usiedliśmy przy stole. Ja siedziałam koło Justina i Nialla, a na przeciw mnie Harry. Wydawał się być trochę smutny. Cały czas tylko marzyłam, by do niego podejść, opleść ręce wokół niego i pocałować czule na pocieszenie. Niestety nie mogłam. Czemu Jenna nie mogła go wybrać? Przecież znów tak dużo osób nie wie o nim i Elizabeth, właściwie to tylko najbliższa rodzina. Ugh... W pewnym momencie zauważyłam, ze zawiązałam z chłopakiem kontakt wzrokowy. Otrząsnęłam się i podskoczyłam na miejscu. Wpatrywałam się z powrotem w talerz. Justin tylko zauważył, że coś się stało. Kiwnęłam tylko lekko głową w stronę Harry'ego i wydaje mi się, ze chłopak od razu zauważył o co mi chodzi. Podziękowałam cicho za jedzenie i weszłam po schodach na górę. Jak widać Justinowi nie jest śpieszno, by wracać, więc postanowiłam się przebrać w rzeczy, w których będę iść do studia. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i rozebrałam się do samej bielizny. Wzięłam do ręki zieloną koszule i czarne rurki. Pod spód, żeby było mi ciepło wzięłam czarne rajstopy. Weszłam z tymi rzeczami do łazienki. Zostawiłam tam ubrania, od kluczyłam drzwi do mojego pokoju i gdy weszłam do łazienki tamte zamknęłam. Rozebrałam się do naga i weszłam pod ciepłą wodę lecącą z prysznica. Spłukałam z siebie smutek. W jednej chwili jestem pełna szczęścia, a potem tylko zjawia się Harry i wszystko znika. Muszę tylko chwilę na niego popatrzeć i wszystko znika... Nie lubię tego uczucia, gdy muszę udawać, że nic do niego nie czuję. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się ręcznikiem, a po chwili się nim owinęłam. Wytarłam lustro z pary i spojrzałam na swoje odbicie. Nic się nie da zrobić. To trudne. Wzięłam jedwab i wtarłam go we włosy. Po tej czynności wzięłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Ciepły powiew oplatający moje ciało działał na mnie uspokajająco. Po wysuszeniu wzięłam prostownice i zaczęłam prostować włosy, by były kompletnie proste. Po czym nałożyłam makijaż i ubrałam się we wcześniej wybrane ubrania. Sprzątnęłam łazienkę i wyszłam z niej. Zauważyłam Justina, który zdążył się już przebrać w ubrania do wyjścia. Był ubrany w kremowe, proste spodnie, szarą bluzę, a na nią narzuconą dżinsową kamizelkę. Na głowie miał granatowo żółtą czapkę, a na nogach czarno niebieskie vansy. Właśnie z kimś sms-ował. Kiedy mnie zauważył odłożył telefon i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam to i spojrzałam na niego. Na chwilę ściągnął czapkę i zobaczyłam jego włosy, które cały czas musiał poprawiać.
 - Dobra Justin, koniec tego, idziemy po próbach i wszystkim dzisiaj do fryzjera, zrozumiałeś? Mam dość tego ciągłego poprawiania przez ciebie grzywki. - zaśmiał się lekko i pokiwał głową. Zaraz za nim zeszłam na dół, wzięłam jeszcze swój limonkowy płaszcz. Ubrałam brązowe sznurowane buty i po spakowaniu mojej skórzanej torebki ruszyliśmy do auta, mówiąc jeszcze chłopakom, że wychodzimy. Na samym początku poszliśmy do fryzjera. W końcu jest dziesiąta, a mieliśmy być na miejscu dopiero za dwie godziny. Wybrałam mało znany komu zakątek, gdzie zawsze się strzygłam, zanim Simon zaczął prowadzać mnie do droższych fryzjerów. Może ta dziewczyna nie jest droga, ale włosy robi lepiej od kogokolwiek. Czasem mam ochotę ją zatrudnić jako swoją własną i prywatną fryzjerkę, ale wtedy wiem, ze tak nie można, w końcu tyle pracowała na ten lokal. 
- Hej Michelle! Przyszliśmy, musisz komuś trochę grzyweczkę podciąć. - zaśmiałam się i ruszyłam w głąb salonu. Zobaczyłam rudą dziewczynę tuż za ladą. Oglądała coś na telefonie. Podniosła na mnie wzrok i się uśmiechnęła, powiedziała, że zaraz podejdzie do nas tylko skończy oglądać jakiś tam teledysk. Nie chce wnikać. Weszliśmy do miejsca, gdzie zwykle strzyże, ja usiadłam na kanapie i skrzyżowałam nogi, a Justin zajął miejsce na przeciwko mnie, na miejscu do strzyżenia. Po chwili weszła na sale.
- Dasz wiarę, że ja, jako fanka, nie wiedziałam, że Justin wydał nowy teledysk? przez trzy miesiące nie zdawałam sobie sprawy i żyłam w swojej bajce. - zaśmiałam się na cały głos i o mało się nie popłakałam  ze śmiechu. Dziewczyna popatrzyła na mnie jak na wariatkę. - Co ciebie tak śmieszy? To poważna sprawa! - wskazałam jej Justina, który szczerzył się jak małe dziecko, a dziewczyna stanęła jak wryta, po chwili przycisnęła rękę do ust. Justin szybko wstał i przytulił ja do siebie. - Ale... Ty... jak ... przecież..! - nie mogła się wysłowić.
- Przyszedłem do najlepszej fryzjerki na świecie, by obcięła mi włosy, przynajmniej tak twierdzi moja dziewczyna. - spojrzał na mnie ze śmiechem. - Więc... gotowa?

- T.. Tak. Proszę usiądź. - posadziła go na krześle i spojrzała na jego włosy. - możemy zrobić tak, że po bokach i z tyłu lekko ci wygolimy, ale ni za bardzo, a przód zrobimy bardziej nieogarnięty i podetniemy, bo teraz ci straszni opada na oczy. - uśmiechnęła się do niego i za chwilę zabrała się do roboty. Spojrzałam za okno. Nie było już śniegu. Wystarczył tylko jeden dzień i już go nie ma. Po chwili wszystko było już gotowe. Dodatkowo jeszcze trochę rozjaśniła je po jego ostatnim farbowaniu. No jak dla mnie teraz wyglądał genialnie. Włosy mu sterczały idealnie na wszystkie strony, ale w pozytywnym znaczeniu. Bardzo dobrze wyglądał, niestety i tak musiał założyć zaraz ta czapkę jednak postanowił jeszcze zrobić sobie zdjęcie z dziewczyną. Sam zrobił zdjęcie i po chwili mój telefon zabrzęczał. Oznaczało to, że chłopak dodał post na twitterze. "Ja i @kidrauhlxx po ścięciu włosów, dziękuje za ścięcie w Flawless w Londynie, genialna dziewczyna :D" Zaśmiałam się lekko. Pożegnałam się z dziewczyną i razem z Justinem udaliśmy się do mojego auta. Pojechaliśmy prosto do biura Jenny, gdzie spotkaliśmy się z nią i ze Scooterem - menadżerem Justina. Po chwili wszystkie sprawy na temat naszej umowy były załatwione, więc udałam się do studia. Justin dzisiaj miał wolny dzień, więc poszedł ze mną. Na szczęście dzisiaj jest ostatni dzień nagrywania, więc będę mogła odpocząć, a potem tylko nagrywanie tych wszystkich teledysków, wpierw moich, a potem z chłopakami... To będzie pracowity czas. Powiesiłam płaszcz i torebkę na wieszaku, a sama weszłam już do środka, nie mogąc się doczekać nagrywania. Po chwili wszyscy weszli i z lekkim śmiechem patrzyli na mnie. W końcu! Piosenka po piosence kilka razy została nagrywana, aż w końcu około pierwszej w nocy skończyliśmy. Wyszłam ze studia kompletnie zmęczona, ale nabuzowana pozytywną energią. Justin wziął mnie na barana, choć sam wydawał się zmęczony. Zaśmiałam się, chciałam zejść z jego pleców, wiedząc, że sam nie zaproponuje, ale strasznie się stawiał.
- Bieber, weź jestem ciężka, a ty zmęczony, puść mnie! - powiedziałam przez śmiech.
- Nie mam najmniejszego zamiaru. - powiedział z przekąsem. Po jeszcze paru próbach poddałam się. Nie chciał mnie nawet puścić, gdy wyszliśmy na zewnątrz, a na dworze stało kilku paparazzich. Weszłam do auta od strony pasażera, a chłopak prowadził do mojego domu. Po zaparkowaniu cała styrana powlokłam się na górę do swojego pokoju. Poszłam do Harry'ego po koszulkę, bo znów nie miałam żadnej piżamy do spania.
- Cześć lokowy potworze! mogę koszulkę? Dzięki! - poszłam do jego szafy i wyciągnęłam czarną koszulkę. Uśmiechnęłam się do niego i teraz zauważyłam, że robi coś na komputerze. - Hej, co robisz? Podeszłam do niego, a ten zwrócił na mnie uwagę. 
- Twitcama - uśmiechnął się słodko. Po czym wrócił z powrotem do odpowiadania na pytania. 
- Rusz to grube dupsko i zrób dla mnie miejsce. - powiedziałam i wepchnęłam się do niego. Popatrzyłam na ekran i uśmiechnęłam się - Cześć! Sory, że się wpycham, ale Justin sobie polazł do łazienki i nie mam co robić, więc walcie! Każdy ma prawo wypowiedzenia - zaśmiałam się. Po chwili drzwi się otworzyły i zauważyłam w nich Justina w dresie. Uśmiechnęłam się do niego. - O już wyszedł. To ja już wam nie przeszkadzam idę papatki! - zaśmiałam się na głos, powiedziałam Harry'emu dobranoc i ruszyłam za Justinem do naszego pokoju. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i zostałam w samej bieliźnie, po chwili miałam już na sobie koszulkę Harry'ego i położyłam się do łóżka.  owinęłam się szczelnie kołdrą. Po kilku minutach dołączył do mnie Bieber i przytulił mnie do siebie dzięki czemu było mi o wiele cieplej. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
___________________________________________________________________

WAŻNE! mam do was pytanie, czy chcielibyście zobaczyć też to opowiadanie z perspektywy innych bohaterów? Bardzo was proszę o odpowiedź w komentarzu, dobrze? To bardzo ważne i dlatego muszę was wziąć lekkim szantażem, nie dodam nowego rozdziału, jeśli nie będzie przynajmniej 10 odpowiedzi na to pytanie, dobrze?

 BTW.: SPAM LICZY SIĘ POJEDYŃCZO XD

teraz mniej ważne... KOCHAM WAS!

+ ten rozdział jakiś denny, co nie?



poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 36



"ANDY COLLINS NIE PRÓŻNUJE!"

Ostatnio widzieliśmy jak wschodząca gwiazda Andrea Collins (18 l.) prowadza się z Harrym Stylesem z  zespołu One Direction, a wczoraj na lotnisku mieliśmy okazję zobaczyć jej, jak nam się wydaje, nowego chłopaka i to nie byle jakiego! Ponieważ jest to sam Justin Bieber! Para została przyłapana na gorącym "powitalnym" pocałunku! Nam się wydaje, że początek tego związku rozpoczął się, gdy Justin Bieber zaśpiewał razem Andy Collins w x factor. Prawdopodobnie ciągłe, wspólne treningi do późna, a także wychody na lunch zbliżyły do siebie tych artystów, ale kto by przypuszczał, że aż tak bardzo! Będziemy was informować co z dalszymi losami Jandy! 




A wy jak sądzicie, czy ta para wytrzyma ciągłe rozjazdy?

Tak                         Nie




Komentarze:

Alice:

Akurat miałam okazję być na lotnisku, gdy to się wydarzyło. Wyglądali razem bardzo słodko i nie widziałam bardziej pasującej do siebie pary. Sądzę, że wytrzymają dużo ze sobą, btw.: moja odpowiedź? TAK!

Katy:

Jak dla mnie ona się tylko bawi uczuciami Justinka, ale jeśli On jest szczęśliwy to ja też, choć i tak rozrywa to moje serduszko T_T

Kelsey:

Wy sobie ze mnie żartujecie tak? Pewnie Andy to kolejna pusta dziewczyna, która liczy ile chłopaków już zaliczyła, a teraz Justin znajdzie się na tej liście. Nie fajnie.

Carly:

Zdzira jedna! Jak może mi zabierać męża? On jest tylko mów i wara od niego!

Tom:

Zgadzam się z Alice. Pasują do siebie jak nikt. Chciałbym, żeby to się ciągła długo, Justin zasługuje na tak wspaniałą dziewczynę jak Andy.

Anonim:

Jestem przyjacielem Andy i mogę wam wszystkim potwierdzić ich prawdziwą miłość. See ya!

Ellie:

BITCH!


(...)


Spojrzałam na tą stronę i zaśmiałam się lekko. Jak widać postanowili zamieścić artykuł na nasz temat. Na praktycznie każdej stronie plotkarskiej pojawia się ta informacja. Jak byliśmy jeszcze na lotnisku nie mogłam uwierzyć ile fleszy było skierowanych w naszą stronę.

- To on - szepnęła do mnie Jenna, a ja spojrzałam w stronę na którą ona patrzy.- Dzięki Bogu, że to nie jest gbur - powiedziałam do siebie. Uśmiechnęłam się do mojej menadżerki i przepchnęłam się przez dziennikarzy i niektóre fanki, podeszłam trochę szybszym krokiem do chłopaka, oplotłam ręce wokół jego szyi i wpiłam się w jego usta. Przerodziło się to w namiętny pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam. - mogłeś mi powiedzieć, że to ty.- ale zepsułaby się cała niespodzianka.- Chodź, bo zaraz te fanki ciebie rozerwą. - odkleiłam się od Justina, po czym chłopak splątał nasze palce ze sobą i ruszyliśmy w stronę Jenny. Ta uśmiechnęła się do nas i czwórką - razem z ochroniarzem Justina - ruszyliśmy w stronę mojego auta. Usiadłam na miejscu kierowcy, Justin obok, a reszta z tyłu. Dziwne. Pierwszy raz jest tak, że dzieci jadą z przodu, a dorośli z tyłu. Nigdy się tak chyba nie zdarzyło. Drogę minęliśmy na miłej pogawędce na temat lotu oraz samopoczucia chłopaków. Jutro mamy spotkać się w biurze Jenny, a dzisiaj wszyscy mamy odpocząć po wrażeniach. Odwiozłam Kenny'ego do hotelu, gdzie cała reszta ekipy i przyjaciół chłopaka się zatrzymała, a Jennę pod jej dom.- W końcu! Myślałem, że już nie będę miał spokoju. - powiedział, a ja się zaśmiałam. Wiedziałam, że Justin nie lubi być spokojny ani poważny, więc się zaśmiałam. Pojechaliśmy do mojego domu i weszliśmy do środka. Jest już około pierwszej w nocy, więc postanowiliśmy przejść niezauważeniu do mojego pokoju. Justin za rzucił sobie jeszcze raz torbę na ramię. Poszliśmy prosto do mojego pokoju, by nie narobić zbyt dużego hałasu. Chłopak rzucił torbę w kąt i padł trupem na łóżko.- Wiesz, mógłbyś się chociaż umyć, prawda? - spytałam lekko się śmiejąc. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej świeżą bieliznę. Położyłam ją na półce. - Chodź, zaprowadzę cię do niej. - Wstał szybko z łóżka i poszedł za mną. Poprowadziłam go wzdłuż korytarza do dwóch łazienek obok siebie. Jedna dla chłopaków, jedna dla dziewczyn i gości. Zaprosiłam go do tej drugiej, a ja wróciłam do swojego pokoju i poszłam się umyć. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod bieżącą wodę. Cudowne uczucie. Spływał po mnie brud i zmęczenie z dzisiejszego dnia. Po pół godzinie wyszłam z pod gorącej wody, zakręciłam korek i owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam drugim włosy i uczesałam. Lekko potrząsnęłam nimi by nie były tak przyklejone do skóry. Spojrzałam na siebie. Jak komukolwiek mogłabym się spodobać? Brzydka dziewczyna, która w ogóle nie ma za krzty ciekawej osobowości. Chciałabym poczuć się przez kogoś chciana, kochana, ale nie. Ja muszę mieć udawaną miłość. Czasem jestem ciekawa czy ktokolwiek się we mnie kiedykolwiek kochał. Oczywiście ja kochałam, nadal kocham. Kogo? Stukniętego chłopaka w lokach i o zielonych oczach, ale co z tego?   W końcu on ma dziewczynę. Przesłodką i miłą Elizabeth. Oh... How I wish that was me... Moje marzenie. By choć przez jeden dzień zamienić się miejscami z Elizabeth. By móc poczuć słodkie wargi Harry'ego na moich ustach, by pieścił mnie i tylko mnie. Lecz nie mogłam tego dostać. Nigdy nie będzie mój, a czemu? Przez jedną głupią rzecz. Kiedyś mu się podobałam, ale najwyraźniej już mu przeszło, ja nadal muszę cierpieć. Nie dojdę do tego. Otrząsając się ze smutnych myśli wróciłam do wcierania jedwabiu w moje włosy. Założyłam bieliznę na siebie i wyszłam z łazienki. Wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku.
I tak własnie natrafiłam na ten artykuł. Nudziło mi się, więc wpisałam w Google moje imię i nazwisko i to był pierwszy link jaki mi wyskoczył. Trochę mi się robiło smutno jak czytałam te wszystkie komentarze, ale co miałam zrobić? W końcu nie jesteśmy na prawdę razem. Nie miałam o co ich winić, ale mogliby chociaż przestać mi dogryzać. Rozumiem nie jestem idealna, ale ja też jestem człowiekiem, który ma uczucia. Nie chciałam już dłużej na to patrzeć, więc weszłam na twittera. Od mojego ostatniego wejścia, mój poziom obserwujących wzrósł o dwa miliony. Jak widać Justin potrafi zdziałać cuda. Dodałam post, ze zdjęciem moich paznokci i podpisem: Moje paznokcie dzisiaj #wzorki *___*. Byłam zadowolona, że poszłam zrobić manicure, ślicznie wyszedł. Po odpisywałam kilku fankom oraz za obserwowałam około dziesięciu osób. Tych, które były już po za twitterem, by zrobić im miłą niespodziankę z rana. Przeglądnęłam jeszcze kilka stron i wyłączyłam komputer. Akurat odłożyłam go na stolik, gdy Justin wszedł do pokoju. Wziął bokserki z torby i wszedł już do łazienki u mnie w pokoju. Weszłam pod kołdrę i położyłam się wygodnie.- Czyli rozumiem, że śpię z tobą - spytał.- A jak myślałeś mój chłopaku? - zaśmiałam się. - teraz serio. Jak nie chcesz, znajdź sobie wolny pokój są dwa, tylko, że będziesz musiał sobie ubrać pościel i przygotować wszystko.- Czyli, że mam rozumieć, wybrałaś spanie ze mną z czystego lenistwa?- Mniej więcej.- Dla mnie spoko dziewczyno - zaakcentował ostatnie słowo. Wszedł pod kołdrę i objął mnie od tyłu. Mi to nie przeszkadzało, więc zasnęliśmy tak wtuleni w siebie.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi, otworzyłam oczy i ujrzałam Nialla, który skradał się tutaj z piórem i bitą śmietaną. Zaśmiałam się cicho, przez co tylko obudziłam Justina, który rękoma opletł moje ciało. Lekko zaspanym głosem spytałam się Nialla co tu robi, a on tylko wpartywał się w Justina. - Justin Bieber u nas w domu!!! - krzyknął tak głośno, że ja aż wyskoczyłam z łóżka, a zaraz za mną Justin. Po chwili do mojego pokoju zbiegła się cała reszta domowników. Nie krępowałam się byciem w samej bieliźnie, gdyż już się przyzwyczaili do mojego nawyku. Bardziej interesował ich chłopak stojący u mnie w pokoju. - Matko Niall, chcesz żebym dostała zawału? - spytałam, a reszta się ze mnie wyśmiała. - Wróćcie do nas za jakieś dwie godzinki i was sobie przedstawie, chyba, że sami zrobicie formalności. - powiedziałam znów wchodząc do łóżka i przytulając się do poduszki, niestety wielkoduszny Liam mi na to nie pozwolił.- Andy, a ty przypadkiem nie masz dzisiaj szkoły? Wiesz przydałoby się tam chodzić, jeśli chcesz ją skończyć. - powiedział.- Li, dzisiaj nie idę, jadę do studia jakoś na 13, więc nie zdążę, a na 12 mamy być już w biurze, więc przykro mi. - spojrzałam na niego z grobową miną, mówiącą, że chcę jeszcze pospać - dzisiaj nie idę do szkoły. - znów położyłam głowę na poduszce. Niestety nie dane mi było w spokoju pospać, gdyż poczułam na swoich ustach słodki pocałunek. Od razu wiedziałam, że to Justin już wykonujący swoją rolę, wiedziałam już, że genialne całuje, więc przyciągnęłam go bliżej siebie i pocałowałam z większa pasją. Usłyszeliśmy odchrząknięcie, więc odsunęliśmy się od siebie.- Widzę, że potrafisz ją obudzić - Zayn się lekko zaśmiał, a myśmy mu zawtórowali - dobra, koniec tych czułości, czekamy na was na dole, ze śniadaniem. Po chwili wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. - Wiesz, jak będziesz dalej mnie tak całował, nie będzie mi trudno udawać - zaśmialiśmy się.- Wiem, zajebisty jestem w te klocki - wybuchnęłam śmiechem na jego słowa.- Och czyżby? Mam nadzieję, że uda mi się przekonać o tym, ale tymczasem - wstałam z łóżka i go przytuliłam - czas na śniadanie, chodź. - powiedziałam, ale chłopak pociągną mnie do tyłu.- Nie masz zamiaru się ubrać? Przecież tam są sami faceci. Rozumiem, żaden z nas nie jest na prawdę z tobą, ale musisz przyznać - przyciągnął mnie do siebie i zamruczał do ucha - jesteś seksowna. I mówię to tobie jako przyjaciel, choć niestety trzeba przyznać, że w tym momencie mam ochotę ciebie przelecieć. - zaśmialiśmy się. Pocałowałam go w policzek i odeszłam trochę. Wyciągnęłam z jego torby brązową koszulę, wzięłam swoje szorty i obydwa założyłam na siebie. Uśmiechnęłam się do chłopaka.- A ty to możesz paradować w samych bokserkach? - Powiedziałam z przekąsem, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę i opierając dłoń na biodrze. - No bo wiesz - opuściłam ręce i lekko się do niego zbliżyłam i prosto w jego usta wyszeptałam - też nie wyglądasz najgorzej, a ja mogę stracić kontrolę. - zaczęłam odpinać guziki swojej, właściwie Justina, koszuli. - nagle sama zacznie się ściągać, a usta - spojrzałam na jego karmelowe tęczówki i przyciągnęłam go za pośladki do siebie - niekontrolowanie całować twoje - szepnęłam seksownym, niskim głosem, dalej go do siebie przysuwając, jak nasze usta dzieliły dosłownie milimetry szybko odsunęłam się od niego i wyszłam z pokoju - Kobieta też potrafi! - Krzyknęłam jeszcze za sobą i zaśmiałam się. _______________________________________________________Cześć, tęskniłyście? Mam nadzieję, że się spodobał rozdział :DA tak szczerze, kto się spodziewał, że to będzie Justin? Według mnie to było proste do zgadnięcia XD+ BARDZOOOO! proszę o komentarze, one na prawdę motywują i pomagają mi w pisaniu kolejnych rozdziałów xxxKOCHAM WAS BARDZO MOCNO! dziękuje za 15 obserwatorów ;***+ Może chcielibyście mi pomóc w "rozsławieniu" bloga? Bardzo bym prosiła ;*** 

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 35




        Chłopcy to jest Nathan - spojrzałam na nich - mój chłopak.

Dryń. Dryń. Dryń. - Um... przepraszam, zaraz do was wracam - usłyszałam jak ktoś próbuje się ze mną połączyć. Jak się okazało, była to Jenna. - Halo? - spytałam.
- Nic nie rób, nic nie mów i nikomu nie przedstawiaj Nathana! - krzyknęła wprost do telefony, przez co musiałam go lekko odsunąć. - Siedź cicho i jesteście tylko przyjaciółmi!
- Ale co się stało, jestem właśnie z chłopakami i Nathanem i troszkę się spóźniłaś z tym telefonem. Kopnęłam kamyk dalej na schodki. Jestem na patio za domem. Gwiazdy dzisiaj są piękne. So shine like diamonds in the sky. - Powiesz mi o co chodzi, czy nie?
- Znalazłam dla ciebie lepszego chłopaka, mój kolega z branży powiedział, że jego klient byłby zainteresowany. Tym bardziej, że on musi rozwiać pewną sprawę, przy okazji będziesz miała udział w jego nowych dwóch teledyskach, oczywiście nie porzucimy I found you , ale to będzie dla ciebie wielka szansa na wybicie, na razie nie chcę niczego ustalać zanim chłopak tu nie przyjedzie, więc zaczekaj dwa dni, okej? Będzie miał akurat koncert w Londynie i się wszystko zobaczy. A teraz muszę kończyć, żeby załatwić ci studio. Au revoire! 
- Ale Jenna, zaraz kto to... - nie zdążyłam powiedzieć ponieważ się rozłączyła. Teraz muszę wymyślić co mam zrobić, by to wszystko odkręcić. Wzięłam głęboki oddech i zaraz wypuściłam powietrze. To nie może być, aż tak trudne. Uspokoiłam się i wysłałam sms-a Nathanowi, że zmiana planów i trzeba zamienić to w żart. Otrząsnęłam się i weszłam do środka. 
- Andy to może chciałabyś nam trochę wyjaśnić, hm? Nigdy nie widzieliśmy ciebie ... - zaczął mówić Liam, ale niegrzecznie mu przerwałam.
- Ha ha ha, ale daliście się nabrać! Żebyście widzieli swoje miny! - wymyśliłam na poczekaniu. W końcu da się coś zamienić. - Nie martwcie się, to tylko mój przyjaciel, ale bądźcie gotowi za dwa dni, bo coś może się zmienić. Idziemy? Pokaże ci twój pokój i łazienkę, zaraz któryś z chłopaków da ci coś do przebrania. - Poprowadziłam chłopaka na górę i wskazałam jego pokój. Po kilku chwilach miałam ubrania od Nialla i wskazałam gdzie ma iść. Zeszłam na dół i padłam na kanapę. Po chwili zauważułam drugie ciało bezwładnie padające na siedzenie obok mnie.
- Zamierzasz się teraz wytłumaczyć, czy może później? - spytał Niall. Wiedziałam, że powinnam mu się wytłumaczyć z tego co wyrabiam. W końcu dziś rano mówiłam mu, że w najbliższym czasie nie będę miała zamiru mieć chłopaka. Och ironio. 
- Teraz, chyba... tylko jak tu zacząć?
- Najlepiej od początku. - spoglądnęłam za siebie czy nikogo nie ma.
- Pamiętasz jak rano ktoś do mnie zadzwonił? To była Jenna. Powiedziała, że ma do mnie jakąś ważną sprawę, więc do niej poszłam. Jak pamiętasz. Jak się okazało chodziło o aranżacje mojego związku z którymś z chłopców z The Wanted, padło na Nata. Spędziliśmy razem dzień i teraz mnie odprowadził, jest późno, więc zaproponowałam mu, żeby się u nas przespał skoro mamy wolne pokoje. Weszliśmy i pojawiliście się wy. Jak odeszłam by odebrać, to była znów Jen. Jak się okazało znalazła mi kogoś lepszego, i że poznam go za dwa dni. - powiedziałam najszybciej jak się dało, żeby nikt nie mógł nas podsłuchać. Wystarczyło mi, że Niall wie.
- A kto to jest? - spytał. 
- Sama chciałabym wiedzieć. - westchnęłam. - kiedy zamierzałam się jej spytać to się rozłączyła, mówiąc, że załatwia mi studio na nagrywanie. Oczywiście było to prawdą, ale to znaczy też, że dopóki owa osoba nie przyjedzie nie będę wiedzieć z kim mam chodzić przez ten głupi rok. Wiesz jakie to denerwujące? Nie wiedzieć czegoś co będzie ciebie dotyczyć przez dłuższy okres czasu. - siedzieliśmy jeszcze chwilę cicho, aż postanowiłam iść spać. Powiedzieliśmy sobie dobranoc i poszłam na górę. Chcąc przebrać się w piżamę poszłam do swojego pokoju. 
- Nie mam żadnej - powiedziałam do siebie. Poszłam do pokoju Harry'ego z prośbą o jakąś jego koszulkę. Zapukałam po chwili weszłam.
- Hazz! masz jakąś wolną koszulkę? Nie mam piżamy. - spojrzałam na niego i zauważyłam..., że był kompletnie nagi. Nie zakrywając się, pokazał mi, żebym wzięła sobie coś z szafy. Spokojnie do niej podeszłam i wzięłam moją ulubioną koszulkę Jacka Daniels'a. Podziękowałam i wyszłam. Może wydawać się to dziwne, ale nie skrępowała mnie jego nagość, wręcz przeciwnie. Była mi obojętna. Przecież chłopak lubi chodzić nago, a przeze mnie nie może tego robić, a w pewnym sensie ja się wprosiłam do nich. Zabrałam mu jego ulubioną rzecz. Nagość. Podejrzewam, że teraz będzie chodził nago, skoro pokazałam takie nastawienie, ale trudno. Wzięłam prysznic, gdyż najwyraźniej Nathan już wyszedł. Przebrałam się i poszłam tylko powiedzieć dobranoc brunetowi po czym wróciłam do swojego pokoju i zapadłam w długo oczekiwany sen. 




Dzisiaj jest ten dzień. Pierwszy raz wejdę do studia, a także poznam mojego 'chłopaka'. Jenna już mi wszystko wyjaśniła. Jak tylko powie "to on" mam pobiec i przytulić go. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby nie to, że postanowiła zrobić z tego wielką tajemnicę. Znając moje szczęście to ten chłopak będzie dwudziestoletnim przygłupem, który myśli, że jest najważniejszy na świecie oraz kocha swoje bicepsy i tylko to. Wstałam z łóżka. Po wyjściu z pokoju rozglądnęłam się, by sprawdzić  czy ktokolwiek już wstał. Nikogo nie ma. Mogłam się tego domyślić, przecież kto bez przymusu wstałby o siódmej rano? Głupia szkoła. Weszłam do łazienki i po chwili po moim ciele spływały orzeźwiające krople wody. Po wyjściu z pod prysznica wytarłam mokre ciało ręcznikiem, po czym się nim owinęłam. Wiedząc, że przez najbliższy czas nikt nie będzie schodził na dół, ubrałam się tylko w czarną, koronkową bieliznę. Weszłam do kuchni z myślą co mogę zrobić sobie na śniadanie. Tosty. Chwyciłam toster, po chwili deskę, na której zaczęłam kroić po kolei ogórki kiszone, ser oraz szynkę, by zaraz włożyć składniki do chleba tostowego.
- Hej śliczna, co tam robisz? - poczułam duże ręce na moich biodrach. Ciepły, słodki oddech otulał moją szyję. Lekko się odchyliłam, by Harry mógł położyć głowę na moim ramieniu.
- Tosty - powiedziałam, starając się, by mój głos nie zadrżał. Po chwili poczułam gorące pocałunki, które chodziły po mojej szyi, "wchodząc" co chwilę coraz wyżej. Już miały dotknąć moich ust. Tak bardzo tego pragnęłam. Bliskości drugiej osoby, czułych rąk oplatających moje ciało. Potrzebowałam, by to wszystko robił Harry, nikt inny. Lecz nie mogłam zrobić tego Elizabeth. Szybko się ocknęłam z tego pięknego snu na jawie. Otworzyłam oczy i lekko się odsunęłam. Chłopak także zorientował się, co się stało, więc usiadł przy stole, przy kompletnej ciszy.
Dokończyłam swoje jedzenie, nałożyłam je na talerz, potem nalałam na niego ketchup i zaczęłam jeść. Próbując zachowywać się, tak jakby to co się zdarzyło kilka chwil temu powiedziałam.



- Harry, wiesz, mógłbyś się ubrać, bo chyba nie każdy chciałby oglądać twoje... - genitalia. To pierwsze co przyszło mi na myśl - nagie oblicze - powiedziałam po chwili namysłu. - Zaraz będą dziewczyny, więc ja idę się przygotować, a ty z łaski swojej, ubierz chociaż bokserki, dobrze? - Weszłam po schodach do swojego pokoju i po zamknięciu drzwi zjechałam plecami po nich. Właśnie prawie całowałam się ze Stylesem. To było jedyne o czym mogłam teraz myśleć. Jak to możliwe, że dopuściłam do czegoś takiego? Pragnęłam tego. Nie mogę przestać myśleć o jego malinowych ustach, całujących moje ciało. To było jak najlepsze doznanie w życiu. Chciałabym być budzona przez coś takiego codziennie, żeby Harry mógł oplatać swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi moje drobne ciało i pieścić je w jak najlepszy sposób. Nikt nie ma wszystkiego co sobie wymarzy. Taka jest prawda i nie da się jej zmienić. Podniosłam się z podłogi i cała się chwiejąc podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania na dzisiaj. Wyszło na to, że ubrałam czarne rurki, pod spód czarne rajtuzy, by było mi ciepło. W końcu jest zima idiotko, więc jak inaczej mogłabyś się ubrać? Zaśmiałam się. Wzięłam do tego wzorzystą koszulę z bufiastymi rękawami i ściśniętym końcem na nadgarstku. Ubrana weszłam do łazienki i zajęłam się swoją fryzurą. Postanowiłam związać włosy klamrą.Czas na makijaż. Jak ja nie lubię tego robić. Dziś postanowiłam nałożyć jedynie trochę pudru by zakryć swoje niedoskonałości, ale słowo się rzekło. Po chwili na moich kościach policzkowych wylądowała jeszcze odrobina różu oraz na rzęsy lekko wytuszowałam. Do mojej czarnej torby z ćwiekami po bokach spakowałam podręczniki na dzisiaj, których jeszcze nie mam w swojej szafce i zeszłam w kapciach na dół. Tam zauważyłam, że praktycznie wszyscy domownicy już wstali. Przywitałam się z nimi, postawiłam torebkę na szafce w przedpokoju i poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie do szkoły. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam, że reszta także przeszła do kuchni.
- Harry, a ty właściwie czemu się nie szykujesz? Dzisiaj jest szkoła jakbyś zapomniał. - Powiedziałam nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki. Wypiłam cały duszkiem, wstawiłam brudne naczynie do zlewu i spojrzałam z powrotem na zielonookiego. - Ja jestem w innej grupie z informatyki, więc mam na późniejszą lekcję, zapomniałaś? - spytał - właściwie sam nie wiem, czemu dzisiaj mój budzik zadzwonił o tak wczesnej porze. Miałem nastawiony na ósmą trzydzieści, a zadzwonił o szóstej. Przynajmniej miałem okazję zobaczyć jak wstające słońce rozświetla się na tym jakże pięknym śniegu, nieprawdaż? - rozumiejąc jego słowa wszyscy się zaśmialiśmy. Hazz nigdy nie próbuj być mądry, bo wpędzisz nas w napad głupawki! - Ale z czego się śmiejecie wy moje zacne niewiasty? Przecież ja nic nie robię, azaliż ja tylko prowadzę z wami kulturalną konwersację. Toż to już tego nie wolno czynić w tym domu? - znów salwa śmiechu wypełniła pokój.- Proszę Hazz! Przestań bo zaraz padnę ze śmiechu! - powiedziałam ledwo łapiąc oddech - serio skończ. - powiedziałam poważnym tonem. - pamiętasz co ci mówiłam na temat twojego ubioru? Mógłbyś się w końcu ubrać, a nie świecić wszystkim co ciebie Bóg obdarzył! Już marsz na górę!- Dobra, dobra już idę. Przepraszam, ale muszę pozbawić was wszystkich, tego jakże wspaniałego widoku, gdyż ta oto niewiasta - wskazał na mnie - każe mi się ubrać. Papatki! - cmoknął w powietrzu.- Nie wiem jak wy, ale ja już czasem nie wytrzymuje z jego odpałami, jak wyście to wytrzymywali przez ten cały czas? - spytałam się reszty, popijając kawę, którą zdążyłam już zaparzyć i wlać z mlekiem i cukrem do przenośnego kubka. - wiesz, da się wytrzymać ze swoją słodką marchewką tyle ile trzeba, tylko po to, żeby dostać potem w zamian słodkiego całuska na dobranoc. - powiedział Louis, a po chwili zamyślenia dopowiedział. - za taką cenę zniosę wszystko. - zaśmiałam się. Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie, przez co zakrztusiłam się kawą. - Dobra chłopcy muszę już spadać, bo jak nie, to się spóźnię do szkoły cześć! - Wzięłam szybko z blatu klucze, dokumenty z portfelem. Ze wszystkim w ręku pobiegłam do holu. Wrzuciłam rzeczy do torebki, zaraz potem włożyłam sznurowane, czarne buty na nogi, a na barki założyłam blado-różowy kożuch. Na ręce wślizgnęłam rękawiczki o panterkowym wzorze. Wzięłam do rąk torebkę, z której wyjęłam klucze, zakluczyłam dom i ruszyłam prosto do samochodu. W kilkanaście minut dojechałam  do szkoły zabierając po drodze Amelię, z która miałam pierwszą lekcję. Dziewczyna dzisiaj była dzisiaj ubrana w czarne rurki, tego samego koloru  koszulkę oraz kurtkę. Kremowa torebka dawała kontrastu do reszty ubioru. Czarne koturny z drewnianym podwyższeniem współgrały z resztą. Czerwony szalik, a także tego samego koloru czapka-skarpeta, pozwalała by dziewczynie było cieplej. Zaparkowałam samochód na moim miejscu parkingowym, czyli tym najbliższym szkoły. Wzięłam do ręki już lekko ciepłą kawę, a ramieniu zawiesiłam torebkę i razem z Williams ruszyłam w stronę szkoły. Nie wiem jak to możliwe, ale już o tej godzinie grupka fotoreporterów kręciła się koło mojej szkoły. Po chwili zaczęło grzmieć, więc poprosiłam o chwilę ciszy. - Słuchajcie, ja wiem, że zależy wam na dobrym zdjęciu i na odpowiedzeniu na kilka pytań, więc może zróbmy tak. Ja posłucham od każdego jednego pytania i zapozuję tak dla każdego będzie łatwiej. Wy odbębnicie swoją robotę i będziecie mieli wolne, a ja nie spóźnię się na lekcje, dobrze? - spytałam wokół. Wszyscy się zgodzili i tak grupka się rozeszła po kilkunastu minutach i ja dokańczając moją kawę doczłapałam pod salę od informatyki, gdzie czekała już na mnie Amelia oraz Julią. Ta druga miała dzisiaj rozpuszczone, wyprostowane włosy. Spódniczkę do połowy uda oraz czarną koszulkę z rękawem trzy-czwarte. Na wierzch zarzucony kawowy płaszcz z rozszerzonymi rękawami. Na nogach miała założone kozaki do kolan z obcasem koloru czarnego. Do tego kremowy komin. Spojrzałam na mój telefon i spostrzegłam, że zostało nam jeszcze około pięciu minut, wiedząc, że mam blisko do szafki postanowiłam odłożyć trochę książek i odłożyć kożuch. Po tych czynnościach akurat zadzwonił dzwonek, więc wyrzuciłam papierowy kubek do kosza i z dziewczynami, już bez kurtek, poszłyśmy do sali. W końcu! Ile może trwać jedna lekcja? Wzięłam swoją torbę i wyszłam szybko z sali zanim Pan zdążył się zorientować. Przechodząc korytarzem dziewczyny nie mogły przestać rozmawiać o tym, jak to będzie wspaniale jak zobaczą jak to wszystko działa "od kuchni". Julliet często marzyła, by zostać producentką i żeby móc być przy czymś takim. Dzisiaj dzięki mnie będę mogły zobaczyć jak to wszystko działa. Podeszłyśmy pod salę od języka angielskiego i usiadłyśmy na ławce przed nią. Zauważyłam wiele nowych twarzy w tym roku w drugim semestrze. Jak widać nowych uczniów trochę przybyło. Większość z nich spoglądała na mnie ze zdziwieniem wymalowanym w oczach. Pewnie nie spodziewali się, że chodzę tutaj do szkoły. Cóż, nie lubię się afiszować z czymś takim. Spoglądnęłam na dziewczyny, które także to zauważyły. Zaśmiałyśmy się na raz. Spoglądnęłam na moją klasę. Jak na razie nic się nie zmieniło, każdy zachowuje się tak samo. Kujony z kujonami, metale z metalami, samotnicy jak zwykle sami. Zauważyłam tylko jedną dziwną rzecz. Mamy nowego chłopaka. Chyba. Trąciłam szatynkę, która siedziała koło mnie. - Juls, co to za chłopak? - spytałam. - Nowy. Nazywa się chyba Max, musiał przenieść się tutaj z innej szkoły bo nie miał tam za ciekawie, a sama mogę dodać, że jest zajebiście seksowny. Nie wiem jak wy to oceniacie, ale inaczej tego się nie da nazwać. - spojrzałam na chłopaka i musiałam przyznać rację mojej koleżance. Chłopak sam w sobie wyglądał dzisiaj bardzo dobrze. Biały t-shirt opinający mocno umięśnione ciało, czarne rurki lekko przylegające do ciała, trampku convers przed kostkę oraz zmierzwione włosy dawały efekt. Brązowowłosy miał wczoraj zdaje się nie przespaną noc, ponieważ nosił na swoich nosie czarne Ray-Bany. Jedyne co mnie zastanawiało to było to, że chłopakowi nie było zimno w krótkim rękawku. Oczywiście mamy dobrze ogrzewaną szkołę, ale chyba nie do aż takiego stopnia, ale kto tam wie, w końcu to chłopak, a oni zwykle mają inną temperaturę ciała od nas. Powinnam się chyba zapoznać z nowym chłopakiem prawda? Kiesy chciałam wstać z ławki, by się przywitać jak burza Harry podbiegł do nas i usiadł na moich kolanach. Oczywiście grubasie, musiałeś na mnie? Zrzuciłam go na ziemie, a ten ledwo powstrzymał się przed upadnięciem. - O mało nie zostałem stratowany przez papparazzi mogłabyś mi okazać chociaż trochę współczucia, wiesz? - powiedział.- Nie nie wiem. Chciałabym ci tylko powiedzieć kochasiu, że ja też w tym siedzę, więc tak się nie użalaj. To nie moja wina, że ty nie umiesz ich podejść i jedyne co robisz to próbujesz uciec. Powiem ci jedno słowo. Współpraca. Dzięki temu ja się jakoś trzymam. - zaśmiałam się. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc czwórką udaliśmy się do sali. Ciekawe co się dzieje z Christy. Przeszło mi przez myśli. Po chwili dostałam sms-a, że dziewczyna się źle czuje i żebym zebrała jej notatki z dzisiejszych lekcji. Odpisałam jej krótki 'Ok' i zajęłam się lekcją.
W końcu koniec! Dzisiaj akurat nie mam kompletnie nic zadane, więc wyjęłam z szafki jedynie zeszyty, które muszę dać blondynce. Ubrałam płaszcz, założyłam rękawiczki i razem z dziewczynami opuściłam szkołę kierując się do mojego auta. Jak wyszłam z budynku oślepiły mnie błyski fleszy. Harry na szczęście przyszedł i zgarną większą część do siebie. Dałam dziewczynom klucze i powiedziałam, żeby włączyły sobie ogrzewanie, gdyż dzisiaj było na prawdę zimno.  Cóż. Londyn. Powiedziałam praktycznie to samo co dzisiejszego ranka, tylko tym razem, że trochę za pozuje i "pójdę za koleżankami, gdyż mogę zdradzić, że praca nad pierwszym albumem ruszyła pełną parą". Te dokładnie słowa powiedziałam w stronę reporterów. Po pięciu minutach byłam wolna, więc mogłam wejść do auta i ruszyć w stronę studia. Zadzwoniłam do Jenny i oznajmiłam jej, że już jadę. 
Weszłyśmy do studia. Rozglądnęłam się dookoła. Zawsze sobie je tak wyobrażałam. Po jednej stronie lustra czerwone ściany, które nie przepuszczają żadnego dźwięku. Mnóstwo rozłożonych instrumentów i główna rzecz. Mikrofon, który wyłapuje nawet najmniejsze niedoskonałości. Z drugiej strony, gdzie się właśnie znajdowaliśmy była cała paleta różnych przycisków, gdzie każdy należał do czegoś innego, regulacji dźwięków, włączania basów czy innych. Z boku stała na oko wygodna, czarna, trzyosobowa kanapa, przy której stała półka z taką samą ilością słuchawek. Przy drzwiach, tam gdzie się znajdowaliśmy stał wieszak, na którym zaraz wisiały nasze kurtki. Spojrzałam na mężczyznę siedzącego przy sprzęcie i nieśmiało się do niego uśmiechnęłam. Znałam go z kądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć z kąd. - Andreo, to jest Savan Kotecha i to on głównie zajmuje się tym wszystkim. Savan poznaj Andree Collins, młodą dziewczynę, która zajdzie na pewno bardzo daleko. - już wiem! To on pomagał One Direction! Jak mogłam zapomnieć? Postawiłam torebkę na małej szafce i usiadłam z dziewczynami na kanapie.
- Dobrze, to co teraz? - spytałam.- Teraz? Spróbujemy nagrać kilka piosenek, zanim obierzesz swojego chłopaka z lotniska. Na początku zaczęłabym od twojego pierwszego singla, a potem z górki, dobrze? - puściła do mnie oko i za chwilę znajdowałam się już w środku ogromnego pomieszczenia. Zauważyłam nuty oraz tekst. Przyjrzałam się bliżej i zauważyłam, że to Hurt, który napisałam zaraz po stracie mojej młodszej siostry. Lekko łzy zakręciły mi się w oczach. Lekko nieogarnięta wzięłam gitarę do ręki i dostosowałam mikrofon i zaczęłam powoli śpiewać. http://www.youtube.com/watch?v=5d3V4RaU-FQCały smutek związany ze śmiercią mojej siostry włączyłam do tej piosenki. W większości dlatego ją napisałam. Może nie jest aż tak łatwe do zrozumienia, że chodzi o moją malutką siostrzyczkę, ale właśnie dlatego nigdy nie przebaczę sobie. To moja wina. Poczułam jakby ktoś trzymał lekko rękę na moim ramieniu. To Lily. Nie chciała, żebym płakała. No ładnie nawet nie zauważyłam, że to robię... Po skończonym utworze podniosłam głowę do góry i spojrzałam na twarze moich towarzyszy. Nie mogłam nic z nich odczytać, więc odstawiłam gitarę i wyszłam z pokoju. Cała czwórka zdawała się jakbym nic nie zrobiła. Po chwili Sav się otrząsnął, a za nim cała reszta.
- To. Było. Niesamowite! A ty mi mówiłaś, że nie ma doświadczenia w studiu. - Mężczyzna spojrzał na Jenne, a ta nie wiedziała jak się wysłowić. Uśmiechnęłam się zwycięsko. Ta kobieta pierwszy raz nie wiedziała co powiedzieć, jestem z siebie dumna. Dziewczyny po kilku sekundach do mnie podbiegły i uścisnęły z całej siły. 
Po czterech godzinach ciężkiej pracy z aranżacja i wszystkim, jak musieliśmy godzinę jeszcze czekać by móc skleić w całość mogłam odpocząć i wrócić do domu. Ah. Zapomniałabym, muszę jeszcze pojechać na lotnisko po mojego "chłopaka". Poprosiłam, żeby dziewczyny pojechały taksówką, ponieważ muszę coś załatwić. Chciałam za nie zapłacić, ale nie pozwoliły, gdyż, cytuję "i tak dla nas za dużo zrobiłaś". Dałam im tylko zeszyty, by przekazały Christinie, a ja razem z Jenną pojechałyśmy na lotnisko, by odebrać, tego tajemniczego chłopaka. Wjechałam na parking dla vipów, Jenna pokazała jakąś przepustkę i od razu nas przepuścili. Wyszłyśmy z samochodu, wzięłam torebkę i po zakluczeniu drzwi poszłam w ślady ciemnej blondynki. Weszłyśmy przez ogromne drzwi i tam dopiero dopadł mnie cały hałas fanów tego chłopaka. Stałyśmy przy samych barierkach i czekałyśmy aż się pojawi. Po coraz większym krzyku wiedziałam, że zaraz będzie.- To on - szepnęła do mnie Jenna, a ja spojrzałam w stronę na którą ona patrzy.- Dzięki Bogu, że to nie jest gbur - powiedziałam do siebie. Uśmiechnęłam się do mojej menadżerki i przepchnęłam się przez dziennikarzy i niektóre fanki, podeszłam trochę szybszym krokiem do chłopaka, oplotłam ręce wokół jego szyi i wpiłam się w jego usta. Przerodziło się to w namiętny pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam. - mogłeś mi powiedzieć, że to ty.- ale zepsułaby się cała niespodzianka._____________________________________________________________________________
Witam kochani z nowym rozdziałem! Przepraszam was, że tak długo go nie nie było, ale straciłam kompletnie wenę! Mam nadzieję, że to wam się spodobało i przynajmniej połowa z was skomentuje to co nakrobałam ;***
KOCHAM WAS TAM BARDZO!!!! 
ps. Jak myślicie kto będzie tajemniczym chłopcem Andy? Zgadujcie w komentarzach! ;****