– Chłopcy to jest Nathan - spojrzałam na nich - mój chłopak.
Dryń. Dryń. Dryń. - Um... przepraszam, zaraz do was wracam - usłyszałam jak ktoś próbuje się ze mną połączyć. Jak się okazało, była to Jenna. - Halo? - spytałam.
- Nic nie rób, nic nie mów i nikomu nie przedstawiaj Nathana! - krzyknęła wprost do telefony, przez co musiałam go lekko odsunąć. - Siedź cicho i jesteście tylko przyjaciółmi!
- Ale co się stało, jestem właśnie z chłopakami i Nathanem i troszkę się spóźniłaś z tym telefonem. Kopnęłam kamyk dalej na schodki. Jestem na patio za domem. Gwiazdy dzisiaj są piękne. So shine like diamonds in the sky. - Powiesz mi o co chodzi, czy nie?
- Znalazłam dla ciebie lepszego chłopaka, mój kolega z branży powiedział, że jego klient byłby zainteresowany. Tym bardziej, że on musi rozwiać pewną sprawę, przy okazji będziesz miała udział w jego nowych dwóch teledyskach, oczywiście nie porzucimy I found you , ale to będzie dla ciebie wielka szansa na wybicie, na razie nie chcę niczego ustalać zanim chłopak tu nie przyjedzie, więc zaczekaj dwa dni, okej? Będzie miał akurat koncert w Londynie i się wszystko zobaczy. A teraz muszę kończyć, żeby załatwić ci studio. Au revoire!
- Ale Jenna, zaraz kto to... - nie zdążyłam powiedzieć ponieważ się rozłączyła. Teraz muszę wymyślić co mam zrobić, by to wszystko odkręcić. Wzięłam głęboki oddech i zaraz wypuściłam powietrze. To nie może być, aż tak trudne. Uspokoiłam się i wysłałam sms-a Nathanowi, że zmiana planów i trzeba zamienić to w żart. Otrząsnęłam się i weszłam do środka.
- Andy to może chciałabyś nam trochę wyjaśnić, hm? Nigdy nie widzieliśmy ciebie ... - zaczął mówić Liam, ale niegrzecznie mu przerwałam.
- Ha ha ha, ale daliście się nabrać! Żebyście widzieli swoje miny! - wymyśliłam na poczekaniu. W końcu da się coś zamienić. - Nie martwcie się, to tylko mój przyjaciel, ale bądźcie gotowi za dwa dni, bo coś może się zmienić. Idziemy? Pokaże ci twój pokój i łazienkę, zaraz któryś z chłopaków da ci coś do przebrania. - Poprowadziłam chłopaka na górę i wskazałam jego pokój. Po kilku chwilach miałam ubrania od Nialla i wskazałam gdzie ma iść. Zeszłam na dół i padłam na kanapę. Po chwili zauważułam drugie ciało bezwładnie padające na siedzenie obok mnie.
- Zamierzasz się teraz wytłumaczyć, czy może później? - spytał Niall. Wiedziałam, że powinnam mu się wytłumaczyć z tego co wyrabiam. W końcu dziś rano mówiłam mu, że w najbliższym czasie nie będę miała zamiru mieć chłopaka. Och ironio.
- Teraz, chyba... tylko jak tu zacząć?
- Najlepiej od początku. - spoglądnęłam za siebie czy nikogo nie ma.
- Pamiętasz jak rano ktoś do mnie zadzwonił? To była Jenna. Powiedziała, że ma do mnie jakąś ważną sprawę, więc do niej poszłam. Jak pamiętasz. Jak się okazało chodziło o aranżacje mojego związku z którymś z chłopców z The Wanted, padło na Nata. Spędziliśmy razem dzień i teraz mnie odprowadził, jest późno, więc zaproponowałam mu, żeby się u nas przespał skoro mamy wolne pokoje. Weszliśmy i pojawiliście się wy. Jak odeszłam by odebrać, to była znów Jen. Jak się okazało znalazła mi kogoś lepszego, i że poznam go za dwa dni. - powiedziałam najszybciej jak się dało, żeby nikt nie mógł nas podsłuchać. Wystarczyło mi, że Niall wie.
- A kto to jest? - spytał.
- Sama chciałabym wiedzieć. - westchnęłam. - kiedy zamierzałam się jej spytać to się rozłączyła, mówiąc, że załatwia mi studio na nagrywanie. Oczywiście było to prawdą, ale to znaczy też, że dopóki owa osoba nie przyjedzie nie będę wiedzieć z kim mam chodzić przez ten głupi rok. Wiesz jakie to denerwujące? Nie wiedzieć czegoś co będzie ciebie dotyczyć przez dłuższy okres czasu. - siedzieliśmy jeszcze chwilę cicho, aż postanowiłam iść spać. Powiedzieliśmy sobie dobranoc i poszłam na górę. Chcąc przebrać się w piżamę poszłam do swojego pokoju.
- Nie mam żadnej - powiedziałam do siebie. Poszłam do pokoju Harry'ego z prośbą o jakąś jego koszulkę. Zapukałam po chwili weszłam.
- Hazz! masz jakąś wolną koszulkę? Nie mam piżamy. - spojrzałam na niego i zauważyłam..., że był kompletnie nagi. Nie zakrywając się, pokazał mi, żebym wzięła sobie coś z szafy. Spokojnie do niej podeszłam i wzięłam moją ulubioną koszulkę Jacka Daniels'a. Podziękowałam i wyszłam. Może wydawać się to dziwne, ale nie skrępowała mnie jego nagość, wręcz przeciwnie. Była mi obojętna. Przecież chłopak lubi chodzić nago, a przeze mnie nie może tego robić, a w pewnym sensie ja się wprosiłam do nich. Zabrałam mu jego ulubioną rzecz. Nagość. Podejrzewam, że teraz będzie chodził nago, skoro pokazałam takie nastawienie, ale trudno. Wzięłam prysznic, gdyż najwyraźniej Nathan już wyszedł. Przebrałam się i poszłam tylko powiedzieć dobranoc brunetowi po czym wróciłam do swojego pokoju i zapadłam w długo oczekiwany sen.
Dzisiaj jest ten dzień. Pierwszy raz wejdę do studia, a także poznam mojego 'chłopaka'. Jenna już mi wszystko wyjaśniła. Jak tylko powie "to on" mam pobiec i przytulić go. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby nie to, że postanowiła zrobić z tego wielką tajemnicę. Znając moje szczęście to ten chłopak będzie dwudziestoletnim przygłupem, który myśli, że jest najważniejszy na świecie oraz kocha swoje bicepsy i tylko to. Wstałam z łóżka. Po wyjściu z pokoju rozglądnęłam się, by sprawdzić czy ktokolwiek już wstał. Nikogo nie ma. Mogłam się tego domyślić, przecież kto bez przymusu wstałby o siódmej rano? Głupia szkoła. Weszłam do łazienki i po chwili po moim ciele spływały orzeźwiające krople wody. Po wyjściu z pod prysznica wytarłam mokre ciało ręcznikiem, po czym się nim owinęłam. Wiedząc, że przez najbliższy czas nikt nie będzie schodził na dół, ubrałam się tylko w czarną, koronkową bieliznę. Weszłam do kuchni z myślą co mogę zrobić sobie na śniadanie. Tosty. Chwyciłam toster, po chwili deskę, na której zaczęłam kroić po kolei ogórki kiszone, ser oraz szynkę, by zaraz włożyć składniki do chleba tostowego.
- Hej śliczna, co tam robisz? - poczułam duże ręce na moich biodrach. Ciepły, słodki oddech otulał moją szyję. Lekko się odchyliłam, by Harry mógł położyć głowę na moim ramieniu.
- Tosty - powiedziałam, starając się, by mój głos nie zadrżał. Po chwili poczułam gorące pocałunki, które chodziły po mojej szyi, "wchodząc" co chwilę coraz wyżej. Już miały dotknąć moich ust. Tak bardzo tego pragnęłam. Bliskości drugiej osoby, czułych rąk oplatających moje ciało. Potrzebowałam, by to wszystko robił Harry, nikt inny. Lecz nie mogłam zrobić tego Elizabeth. Szybko się ocknęłam z tego pięknego snu na jawie. Otworzyłam oczy i lekko się odsunęłam. Chłopak także zorientował się, co się stało, więc usiadł przy stole, przy kompletnej ciszy.
Dokończyłam swoje jedzenie, nałożyłam je na talerz, potem nalałam na niego ketchup i zaczęłam jeść. Próbując zachowywać się, tak jakby to co się zdarzyło kilka chwil temu powiedziałam.
- Harry, wiesz, mógłbyś się ubrać, bo chyba nie każdy chciałby oglądać twoje... - genitalia. To pierwsze co przyszło mi na myśl - nagie oblicze - powiedziałam po chwili namysłu. - Zaraz będą dziewczyny, więc ja idę się przygotować, a ty z łaski swojej, ubierz chociaż bokserki, dobrze? - Weszłam po schodach do swojego pokoju i po zamknięciu drzwi zjechałam plecami po nich. Właśnie prawie całowałam się ze Stylesem. To było jedyne o czym mogłam teraz myśleć. Jak to możliwe, że dopuściłam do czegoś takiego? Pragnęłam tego. Nie mogę przestać myśleć o jego malinowych ustach, całujących moje ciało. To było jak najlepsze doznanie w życiu. Chciałabym być budzona przez coś takiego codziennie, żeby Harry mógł oplatać swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi moje drobne ciało i pieścić je w jak najlepszy sposób. Nikt nie ma wszystkiego co sobie wymarzy. Taka jest prawda i nie da się jej zmienić. Podniosłam się z podłogi i cała się chwiejąc podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania na dzisiaj. Wyszło na to, że ubrałam czarne rurki, pod spód czarne rajtuzy, by było mi ciepło. W końcu jest zima idiotko, więc jak inaczej mogłabyś się ubrać? Zaśmiałam się. Wzięłam do tego wzorzystą koszulę z bufiastymi rękawami i ściśniętym końcem na nadgarstku. Ubrana weszłam do łazienki i zajęłam się swoją fryzurą. Postanowiłam związać włosy klamrą.Czas na makijaż. Jak ja nie lubię tego robić. Dziś postanowiłam nałożyć jedynie trochę pudru by zakryć swoje niedoskonałości, ale słowo się rzekło. Po chwili na moich kościach policzkowych wylądowała jeszcze odrobina różu oraz na rzęsy lekko wytuszowałam. Do mojej czarnej torby z ćwiekami po bokach spakowałam podręczniki na dzisiaj, których jeszcze nie mam w swojej szafce i zeszłam w kapciach na dół. Tam zauważyłam, że praktycznie wszyscy domownicy już wstali. Przywitałam się z nimi, postawiłam torebkę na szafce w przedpokoju i poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie do szkoły. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam, że reszta także przeszła do kuchni.- Harry, a ty właściwie czemu się nie szykujesz? Dzisiaj jest szkoła jakbyś zapomniał. - Powiedziałam nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki. Wypiłam cały duszkiem, wstawiłam brudne naczynie do zlewu i spojrzałam z powrotem na zielonookiego. - Ja jestem w innej grupie z informatyki, więc mam na późniejszą lekcję, zapomniałaś? - spytał - właściwie sam nie wiem, czemu dzisiaj mój budzik zadzwonił o tak wczesnej porze. Miałem nastawiony na ósmą trzydzieści, a zadzwonił o szóstej. Przynajmniej miałem okazję zobaczyć jak wstające słońce rozświetla się na tym jakże pięknym śniegu, nieprawdaż? - rozumiejąc jego słowa wszyscy się zaśmialiśmy. Hazz nigdy nie próbuj być mądry, bo wpędzisz nas w napad głupawki! - Ale z czego się śmiejecie wy moje zacne niewiasty? Przecież ja nic nie robię, azaliż ja tylko prowadzę z wami kulturalną konwersację. Toż to już tego nie wolno czynić w tym domu? - znów salwa śmiechu wypełniła pokój.- Proszę Hazz! Przestań bo zaraz padnę ze śmiechu! - powiedziałam ledwo łapiąc oddech - serio skończ. - powiedziałam poważnym tonem. - pamiętasz co ci mówiłam na temat twojego ubioru? Mógłbyś się w końcu ubrać, a nie świecić wszystkim co ciebie Bóg obdarzył! Już marsz na górę!- Dobra, dobra już idę. Przepraszam, ale muszę pozbawić was wszystkich, tego jakże wspaniałego widoku, gdyż ta oto niewiasta - wskazał na mnie - każe mi się ubrać. Papatki! - cmoknął w powietrzu.- Nie wiem jak wy, ale ja już czasem nie wytrzymuje z jego odpałami, jak wyście to wytrzymywali przez ten cały czas? - spytałam się reszty, popijając kawę, którą zdążyłam już zaparzyć i wlać z mlekiem i cukrem do przenośnego kubka. - wiesz, da się wytrzymać ze swoją słodką marchewką tyle ile trzeba, tylko po to, żeby dostać potem w zamian słodkiego całuska na dobranoc. - powiedział Louis, a po chwili zamyślenia dopowiedział. - za taką cenę zniosę wszystko. - zaśmiałam się. Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie, przez co zakrztusiłam się kawą. - Dobra chłopcy muszę już spadać, bo jak nie, to się spóźnię do szkoły cześć! - Wzięłam szybko z blatu klucze, dokumenty z portfelem. Ze wszystkim w ręku pobiegłam do holu. Wrzuciłam rzeczy do torebki, zaraz potem włożyłam sznurowane, czarne buty na nogi, a na barki założyłam blado-różowy kożuch. Na ręce wślizgnęłam rękawiczki o panterkowym wzorze. Wzięłam do rąk torebkę, z której wyjęłam klucze, zakluczyłam dom i ruszyłam prosto do samochodu. W kilkanaście minut dojechałam do szkoły zabierając po drodze Amelię, z która miałam pierwszą lekcję. Dziewczyna dzisiaj była dzisiaj ubrana w czarne rurki, tego samego koloru koszulkę oraz kurtkę. Kremowa torebka dawała kontrastu do reszty ubioru. Czarne koturny z drewnianym podwyższeniem współgrały z resztą. Czerwony szalik, a także tego samego koloru czapka-skarpeta, pozwalała by dziewczynie było cieplej. Zaparkowałam samochód na moim miejscu parkingowym, czyli tym najbliższym szkoły. Wzięłam do ręki już lekko ciepłą kawę, a ramieniu zawiesiłam torebkę i razem z Williams ruszyłam w stronę szkoły. Nie wiem jak to możliwe, ale już o tej godzinie grupka fotoreporterów kręciła się koło mojej szkoły. Po chwili zaczęło grzmieć, więc poprosiłam o chwilę ciszy. - Słuchajcie, ja wiem, że zależy wam na dobrym zdjęciu i na odpowiedzeniu na kilka pytań, więc może zróbmy tak. Ja posłucham od każdego jednego pytania i zapozuję tak dla każdego będzie łatwiej. Wy odbębnicie swoją robotę i będziecie mieli wolne, a ja nie spóźnię się na lekcje, dobrze? - spytałam wokół. Wszyscy się zgodzili i tak grupka się rozeszła po kilkunastu minutach i ja dokańczając moją kawę doczłapałam pod salę od informatyki, gdzie czekała już na mnie Amelia oraz Julią. Ta druga miała dzisiaj rozpuszczone, wyprostowane włosy. Spódniczkę do połowy uda oraz czarną koszulkę z rękawem trzy-czwarte. Na wierzch zarzucony kawowy płaszcz z rozszerzonymi rękawami. Na nogach miała założone kozaki do kolan z obcasem koloru czarnego. Do tego kremowy komin. Spojrzałam na mój telefon i spostrzegłam, że zostało nam jeszcze około pięciu minut, wiedząc, że mam blisko do szafki postanowiłam odłożyć trochę książek i odłożyć kożuch. Po tych czynnościach akurat zadzwonił dzwonek, więc wyrzuciłam papierowy kubek do kosza i z dziewczynami, już bez kurtek, poszłyśmy do sali. W końcu! Ile może trwać jedna lekcja? Wzięłam swoją torbę i wyszłam szybko z sali zanim Pan zdążył się zorientować. Przechodząc korytarzem dziewczyny nie mogły przestać rozmawiać o tym, jak to będzie wspaniale jak zobaczą jak to wszystko działa "od kuchni". Julliet często marzyła, by zostać producentką i żeby móc być przy czymś takim. Dzisiaj dzięki mnie będę mogły zobaczyć jak to wszystko działa. Podeszłyśmy pod salę od języka angielskiego i usiadłyśmy na ławce przed nią. Zauważyłam wiele nowych twarzy w tym roku w drugim semestrze. Jak widać nowych uczniów trochę przybyło. Większość z nich spoglądała na mnie ze zdziwieniem wymalowanym w oczach. Pewnie nie spodziewali się, że chodzę tutaj do szkoły. Cóż, nie lubię się afiszować z czymś takim. Spoglądnęłam na dziewczyny, które także to zauważyły. Zaśmiałyśmy się na raz. Spoglądnęłam na moją klasę. Jak na razie nic się nie zmieniło, każdy zachowuje się tak samo. Kujony z kujonami, metale z metalami, samotnicy jak zwykle sami. Zauważyłam tylko jedną dziwną rzecz. Mamy nowego chłopaka. Chyba. Trąciłam szatynkę, która siedziała koło mnie. - Juls, co to za chłopak? - spytałam. - Nowy. Nazywa się chyba Max, musiał przenieść się tutaj z innej szkoły bo nie miał tam za ciekawie, a sama mogę dodać, że jest zajebiście seksowny. Nie wiem jak wy to oceniacie, ale inaczej tego się nie da nazwać. - spojrzałam na chłopaka i musiałam przyznać rację mojej koleżance. Chłopak sam w sobie wyglądał dzisiaj bardzo dobrze. Biały t-shirt opinający mocno umięśnione ciało, czarne rurki lekko przylegające do ciała, trampku convers przed kostkę oraz zmierzwione włosy dawały efekt. Brązowowłosy miał wczoraj zdaje się nie przespaną noc, ponieważ nosił na swoich nosie czarne Ray-Bany. Jedyne co mnie zastanawiało to było to, że chłopakowi nie było zimno w krótkim rękawku. Oczywiście mamy dobrze ogrzewaną szkołę, ale chyba nie do aż takiego stopnia, ale kto tam wie, w końcu to chłopak, a oni zwykle mają inną temperaturę ciała od nas. Powinnam się chyba zapoznać z nowym chłopakiem prawda? Kiesy chciałam wstać z ławki, by się przywitać jak burza Harry podbiegł do nas i usiadł na moich kolanach. Oczywiście grubasie, musiałeś na mnie? Zrzuciłam go na ziemie, a ten ledwo powstrzymał się przed upadnięciem. - O mało nie zostałem stratowany przez papparazzi mogłabyś mi okazać chociaż trochę współczucia, wiesz? - powiedział.- Nie nie wiem. Chciałabym ci tylko powiedzieć kochasiu, że ja też w tym siedzę, więc tak się nie użalaj. To nie moja wina, że ty nie umiesz ich podejść i jedyne co robisz to próbujesz uciec. Powiem ci jedno słowo. Współpraca. Dzięki temu ja się jakoś trzymam. - zaśmiałam się. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc czwórką udaliśmy się do sali. Ciekawe co się dzieje z Christy. Przeszło mi przez myśli. Po chwili dostałam sms-a, że dziewczyna się źle czuje i żebym zebrała jej notatki z dzisiejszych lekcji. Odpisałam jej krótki 'Ok' i zajęłam się lekcją.
W końcu koniec! Dzisiaj akurat nie mam kompletnie nic zadane, więc wyjęłam z szafki jedynie zeszyty, które muszę dać blondynce. Ubrałam płaszcz, założyłam rękawiczki i razem z dziewczynami opuściłam szkołę kierując się do mojego auta. Jak wyszłam z budynku oślepiły mnie błyski fleszy. Harry na szczęście przyszedł i zgarną większą część do siebie. Dałam dziewczynom klucze i powiedziałam, żeby włączyły sobie ogrzewanie, gdyż dzisiaj było na prawdę zimno. Cóż. Londyn. Powiedziałam praktycznie to samo co dzisiejszego ranka, tylko tym razem, że trochę za pozuje i "pójdę za koleżankami, gdyż mogę zdradzić, że praca nad pierwszym albumem ruszyła pełną parą". Te dokładnie słowa powiedziałam w stronę reporterów. Po pięciu minutach byłam wolna, więc mogłam wejść do auta i ruszyć w stronę studia. Zadzwoniłam do Jenny i oznajmiłam jej, że już jadę.
Weszłyśmy do studia. Rozglądnęłam się dookoła. Zawsze sobie je tak wyobrażałam. Po jednej stronie lustra czerwone ściany, które nie przepuszczają żadnego dźwięku. Mnóstwo rozłożonych instrumentów i główna rzecz. Mikrofon, który wyłapuje nawet najmniejsze niedoskonałości. Z drugiej strony, gdzie się właśnie znajdowaliśmy była cała paleta różnych przycisków, gdzie każdy należał do czegoś innego, regulacji dźwięków, włączania basów czy innych. Z boku stała na oko wygodna, czarna, trzyosobowa kanapa, przy której stała półka z taką samą ilością słuchawek. Przy drzwiach, tam gdzie się znajdowaliśmy stał wieszak, na którym zaraz wisiały nasze kurtki. Spojrzałam na mężczyznę siedzącego przy sprzęcie i nieśmiało się do niego uśmiechnęłam. Znałam go z kądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć z kąd. - Andreo, to jest Savan Kotecha i to on głównie zajmuje się tym wszystkim. Savan poznaj Andree Collins, młodą dziewczynę, która zajdzie na pewno bardzo daleko. - już wiem! To on pomagał One Direction! Jak mogłam zapomnieć? Postawiłam torebkę na małej szafce i usiadłam z dziewczynami na kanapie.- Dobrze, to co teraz? - spytałam.- Teraz? Spróbujemy nagrać kilka piosenek, zanim obierzesz swojego chłopaka z lotniska. Na początku zaczęłabym od twojego pierwszego singla, a potem z górki, dobrze? - puściła do mnie oko i za chwilę znajdowałam się już w środku ogromnego pomieszczenia. Zauważyłam nuty oraz tekst. Przyjrzałam się bliżej i zauważyłam, że to Hurt, który napisałam zaraz po stracie mojej młodszej siostry. Lekko łzy zakręciły mi się w oczach. Lekko nieogarnięta wzięłam gitarę do ręki i dostosowałam mikrofon i zaczęłam powoli śpiewać. http://www.youtube.com/watch?v=5d3V4RaU-FQCały smutek związany ze śmiercią mojej siostry włączyłam do tej piosenki. W większości dlatego ją napisałam. Może nie jest aż tak łatwe do zrozumienia, że chodzi o moją malutką siostrzyczkę, ale właśnie dlatego nigdy nie przebaczę sobie. To moja wina. Poczułam jakby ktoś trzymał lekko rękę na moim ramieniu. To Lily. Nie chciała, żebym płakała. No ładnie nawet nie zauważyłam, że to robię... Po skończonym utworze podniosłam głowę do góry i spojrzałam na twarze moich towarzyszy. Nie mogłam nic z nich odczytać, więc odstawiłam gitarę i wyszłam z pokoju. Cała czwórka zdawała się jakbym nic nie zrobiła. Po chwili Sav się otrząsnął, a za nim cała reszta.
- To. Było. Niesamowite! A ty mi mówiłaś, że nie ma doświadczenia w studiu. - Mężczyzna spojrzał na Jenne, a ta nie wiedziała jak się wysłowić. Uśmiechnęłam się zwycięsko. Ta kobieta pierwszy raz nie wiedziała co powiedzieć, jestem z siebie dumna. Dziewczyny po kilku sekundach do mnie podbiegły i uścisnęły z całej siły. Po czterech godzinach ciężkiej pracy z aranżacja i wszystkim, jak musieliśmy godzinę jeszcze czekać by móc skleić w całość mogłam odpocząć i wrócić do domu. Ah. Zapomniałabym, muszę jeszcze pojechać na lotnisko po mojego "chłopaka". Poprosiłam, żeby dziewczyny pojechały taksówką, ponieważ muszę coś załatwić. Chciałam za nie zapłacić, ale nie pozwoliły, gdyż, cytuję "i tak dla nas za dużo zrobiłaś". Dałam im tylko zeszyty, by przekazały Christinie, a ja razem z Jenną pojechałyśmy na lotnisko, by odebrać, tego tajemniczego chłopaka. Wjechałam na parking dla vipów, Jenna pokazała jakąś przepustkę i od razu nas przepuścili. Wyszłyśmy z samochodu, wzięłam torebkę i po zakluczeniu drzwi poszłam w ślady ciemnej blondynki. Weszłyśmy przez ogromne drzwi i tam dopiero dopadł mnie cały hałas fanów tego chłopaka. Stałyśmy przy samych barierkach i czekałyśmy aż się pojawi. Po coraz większym krzyku wiedziałam, że zaraz będzie.- To on - szepnęła do mnie Jenna, a ja spojrzałam w stronę na którą ona patrzy.- Dzięki Bogu, że to nie jest gbur - powiedziałam do siebie. Uśmiechnęłam się do mojej menadżerki i przepchnęłam się przez dziennikarzy i niektóre fanki, podeszłam trochę szybszym krokiem do chłopaka, oplotłam ręce wokół jego szyi i wpiłam się w jego usta. Przerodziło się to w namiętny pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam. - mogłeś mi powiedzieć, że to ty.- ale zepsułaby się cała niespodzianka._____________________________________________________________________________
Witam kochani z nowym rozdziałem! Przepraszam was, że tak długo go nie nie było, ale straciłam kompletnie wenę! Mam nadzieję, że to wam się spodobało i przynajmniej połowa z was skomentuje to co nakrobałam ;***
KOCHAM WAS TAM BARDZO!!!!
ps. Jak myślicie kto będzie tajemniczym chłopcem Andy? Zgadujcie w komentarzach! ;****
Oh god.. czy to ten .. ten.. fuck nie wiem kto to moze byc. :D ejj obudzilam sie jak zaczelam to czytac. XD no i... zaaajebioza. Chce szybko kolejny, bo ten chlopak ... MUSI SIE WYJAWNIC! XD
OdpowiedzUsuń@bitch_plis_x3
kurde nie mam pojęciaaa, jakiś przyjaciel?
OdpowiedzUsuńnw.
ale zaaajeiste, brak słów kochana
Świetny. <3 kurcze, wgl nie wiem kto to może być. -.- xd
OdpowiedzUsuńnie no niezle że w tym momencie kurde no i kto to taki?! nie mam pojecia ale czekam z niecierpliwościa na kolejny i zapraszam do siebie xxx
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nie mogę się doczekać następnego, bo pewnie tam się dowiem co to za chłopak! Więc nie każ nam czekać długo plooosee!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial! :)
OdpowiedzUsuń-@andzelikaab
www.directionersimaginy69.blogspot.com
Ogólnie nigdy nie chce mi się pisać komentarzy, ale napiszę, żeby cię zmotywować ♥
OdpowiedzUsuńWięc...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
ROZDZIAŁ JEST
.
.
.
.
.
.
.
.
ŚWIETNY, SUPER, ZAJEBISTY, GENIALNY, IDEALNY!
Alicjoo kochana masz mi szybko dodać ten rozdział, bo ja chcę wiedzieć kim jest ten chłopak! Stawiam, że to ktoś z x factora, ale w sumie to nie wiem (jestem głupia).
CZEKAM NA KOLEJNY ŚWIETNY ROZDZIAŁ KOCIE XOXOXOXOXOXOXOXOXXOOXOXOXOXOXXOOXOX
lol :D