poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 18

Obudziłam się na pięknej łące. Po środku wielki staw ze spadającymi na niego falami słońca.  Wokoło były kwiaty we wszystkich wesołych kolorach. Czułam się tutaj jak nad morzem. Byłam odprężona, mimo białej sukni na moim ciele. Zdziwiłam się. gdyż była ona ślubna. dopiero zauważyłam, żę mam na głowie welon. Po paru chwilach zauważyłam usypaną ścieżkę płatkami róż. Szłam z zaciekawieniem nią, aż do białej altanki, na której stał Harry we fraku i ksiądz. Nie zabrakło też naszych przyjaciół. Wszyscy wiwatowali na naszą cześć. Niepewnie podeszłam do chłopaka. Pochylił sie nade mną i szepną.
- Dziś będziesz już moja na z a w s z e - Nie wiem czemu, ale zlękłam się. Po chwili jego wyraz twarzy zmienił sie drastycznie. Z uroczego tak jak zawsze w przerażającą bestię. Jego oczy zrobiły się całe czerwone żądne... krwi. Z zębów wyrosły kły. Po chwili uśmiechną się chytrze i wpił się w moje wargi wysysając z nich krew. Przy okazji... dotykał mnie...wszędzie. Czułam, że zaraz zrobi mi coś poważniejszego. W pewnej chwili wszystko znikło. Zmyło, jakby nigdy się nie wydarzyło. Drastyczne obrazy sprzed chwili zamieniło światło. Strasznie jasne. Gdzieś z oddali słyszałam przytłumione odgłosy. Krzyki radości, płacz. Próbowałam podnieść powieki, ale... nie udało się. Chciałam zrobić cokolwiek, ale mi się nie udało... tak jakbym była sparaliżowana. Poczułam łzy spływające po moich policzkach. Potem coś jeszcze. Dłoń, która je ściera "nie poddam się" pomyślałam. Spróbowałam jeszcze raz i... udało się! Lecz za chwile je zamknęłam. Było zbyt jasno. Nie mogłam się teraz poddać. Uniosłam je. Dźwięki, szmery, krople płaczu spadające na podłogę.  Wszystko stało się o sto razy głośniejsze niż wcześniej. Nagle jakieś światełko stanęło mi przed oczami. Zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół, oraz całą moją rodzinę, ale bez... Lily. I znienacka wszystko sobie przypomniałam . Zabawa, kłótnia, ucieczka i... wypadek. Światło, które na nas wjechało to była ciężarówka. Jechała od strony Lil. Najprawdopodobniej przejechała na czerwonym świetle i... dalej nic nie pamiętam. Kompletna pustka.
- Co... się stało... z... Lily - z wielkim trudem przeszło mi przez gardło. Sprawiło mi to wielką trudność, gdyż miałam różne popodpinane kabelki do mojego ciała. Wszyscy popatrzyli na siebie. Dziwnie się zachowywali.
- Wiesz może najpierw zrobią ci badania i odepną ci te kabelki. - Powiedziała babcia akurat, gdy lekarz wszedł na sale. A zaraz za nim parę pielęgniarek. W tym samym czasie wszyscy wyszli na zewnątrz. Zrobili mi parę badań, zadali rutynowe pytania i wprowadzili dwóch policjantów, żebym mogła powiedzieć co się wydarzyło. Kiedy to wszystko się skończyło do sali weszła Amelia oraz Christy. Chyba im przypadło powiedzenie mi co się wydarzyło. Tylko czemu nie moi rodzice. I teraz kątem oka zauważyłam mamę wypłakującą się tacie w ramie. Spytałam spojrzeniem dziewczyny.
- Wiesz ... ugh.. - spojrzały na siebie.
- Powiedzcie mi całą prawdę.  - powiedziałam słabym głosem.
- a więc - Zaczęła Christina - Miałaś wypadek. Kiedy przejeżdżałyście przez skrzyżowanie walnęła w was ciężarówka.
- Na nie szczęście zderzenie było bardzo mocne i wcisnęło do środka dużą część auta. Niestety ze strony Lily - ciągnęła Amelia, a ja po prostu nie mogłam im uwierzyć. W ani jedno słowo, które one mówią. Po chwili Christ zaczęła dalej opowiadać.
- Niestety skoro wcisnęło do środka dużą część, przy tym zraniło to poważnie twoją siostrę. Karetka przyjechała po paru minutach. Jednak to było za późno. Zmarła w karetce, a ty zapadłaś w tygodniową śpiączkę. Od czasu wypadku wszyscy chodzimy jak jakieś zombie. Siedzimy przy tobie, ale najwięcej Harry. Na prawdę nam przykro z powodu Lil. - dokończyła swój monolog. Popłakałam się... mocno.
- Proszę... wyjdźcie...muszę zebrać myśli - mówiłam przez łzy. Kochałam siostrę najmocniej na świecie. Nie chcę bez niej żyć. Może czasem się kłócimy jak tamtego dnia, ale i tak.  Nie mam zamiaruzrezygnować z kariery. Teraz to będzie jeszcze większa motywacja. Dla niej spełnie marzenia. Spróbuję zrobić coś, żeby była ze mnie dumna. Przynajmniej w tej kwestii. Pojadę na ten głupi bootcamp i przejdę dalej. Dla Lily spróbuję wygrać ten program. Ale nadal będzie mnie zżerać od środka. "Przeze mnie zginęła" przeszło mi przez myśl... I to prawda. Mogłam jej pozwolić zaszaleć. Każdy by tak chciał. Wszystkie nastolatki by wykorzystały taką sytuację. Ze zmęczenia i tego natłoku myśli zasnęłam.

Jakiś czas potem...

Dzisiaj mija drugi dzień odkąd wyszłam ze szpitala. Moje postanowienia, jak szybko się wzięły. Tak samo szybko się zmyły. Przynajmniej większość. Nadal mam za cel wygranie programu. Ale zaczęłam ubierać się inaczej, mini spódniczki, dekolty, lub tym podobne rzeczy. Zaczęłam palić i chodzić codziennie na imprezy. Jedyne co zostało we mnie starego to to, że kocham muzykę. Piszę piosenki. Śpiewam, wtedy czuję, że żyję. Tak samo ze znajomościami. Wiem dziwnie to zabrzmi, ale zaczęłam kumplować się ze szkolną elitą. Starych przyjaciół miałam w głębokim poważaniu. Przynajmniej tak się wszystkim zdawało w zaciszu domu nadal oglądam wspólne zdjęcia sprawdzam co robią i jak im idzie, ale w szkole jest inaczej. Jedynie w domu jest nadal normalnie. Nawet nie wiem czemu. Pamiętam jak dosłownie wszyscy byli zdziwieni, gdy zobaczyli mnie w nowym imidżu. A co im do tego? Dzisiaj mam mieć ostatnią klasówkę z matmy przed wystawieniem ocen na semestr pierwszy.Mocno nie spadłam z ocenami. Mam tróje i czwórki. Nawet zdarzają się piątki. Na treningach siatki wyżywam się po wsze czasy. Można powiedzieć, że ze złością gram o wiele lepiej. Już powiedziałam trenerowi o moim małym występie, a ten życzył mi powodzenia i prosił, żebym nie zapomniała o nim i jak się gra w siatkę. Normalnie prawie się rozbeczałam, ale prawie robi wielką różnicę. Wstałam z łóżka wzięłam ubrania oraz bieliznę i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie potrzeby oraz umyłam się. Po czym ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy. Podkreśliłam oczy eyelinerem oraz kredką. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta błyszczykiem. Wyszłam z łazienki i spakowałam książki oraz kosmetyczkę do torby. Zeszłam na dół. Siedzieli już tam rodzice i pałaszowali jedzonko. Przysiadłam się do nich i zrobiłam to samo. Po pewnym czasie odeszłam od stołu założyłam koturny, wzięłam klucze i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i odjechałam do szkoły. Na lunchu jak zwykle obgadywałyśmy innych i umawiałyśmy się na wieczór. W pewnym momencie do naszego stolika podszedł Harry.  Co jakiś czas próbował ze mną pogadać, ale go spławiałam. To nie moja wina, że się zmieniłam i nie chcę z nim gadać. Przynajmniej przy ludziach.
- Możemy pogadać - spytał, a ja nie wiem czemu zgodziłam się. Wstalismy od stołu i ruszyliśmy. Posłałam dziewczynom znaczące spojrzenie i ruszyłam.
- To... czego chciałeś? - spytałam.
- Wiesz.. ugh... od dłuższego czasu chcę ci to powiedzieć... Podobasz mi się. - Powiedział. Stara ja skakałaby z radości, niestety jej już nie ma. Teraz mam go w dupie.
- I co z tego? - próbowałam mieć w miarę równy głos. Nie mogłam zdradzić, że cząstka mnie go bardzo, bardzo kocha. Teraz jestem czarną owcą w rodzinie. Wiem, że moja siostra by tego chciała, ale ja inaczej nie potrafię poradzić sobie z żałobą. Muszę się wziąć w garść. - Równie dobrze może ci się podobać gówno, jeśli nie masz nic do dodania to ja spadam, nara, cześć i czołem. Ale mógłbys ode mnie pozdrowić C. jakoś przestała się do mnie odzywać. O i jeszcze jedno życzę udanej trasy. Papatki! - Musiałam wziąć oddech, mówienie na jednym tego wszystkiego jest męczące, jednak nie moge tak odejśc  w końcu on mi pomógł najbardziej w x factorze. - Ale muszę ci podziękować - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - za pomoc w programie. Pod koniec tego tygodnia jadę na bootcamp. Może się jeszcze odezwe Heja! - Po tych słowach opuściłam go, gdybym dalej patrzyła na te jego piękne zielone oczy, chyba bym się złamała i znów bym była tą szarą myszką.
Wróciłam do dziewczyn i wcisnęłam im jakiś kit czemu chciał ze mną gadać. Lekcje minęły bardzo szybko, więc wróciłam do domu. Dzisiaj nie miałyśmy ochoty na imprezę, więc zostałam w domu. Ściągnęłam buty i ruszyłam na górę. Zmyłam makijaż, ściągnęłam ubrania i przebrałam się w dresy i rozmyślałam przy włączonej muzyce na łóżku. Tak się złożyło, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
_____________________________________________________________________

Witam moi drodzy! Czy ktoś się gniewa, że uśmierciłam Lil, albo, że Andy jest teraz suką? Jak coś tak miało być od samiuteńkiego początku, ponieważ to jest na prawdę ważne w dalszych losach. Mam nadzieję, że się spodobało. Czy mi się wydaje, czy to jest straaaaaaaaaasznie, krótkie. To jest z dedykacją dla smaaajl! Jestem ciekawa czy zapomniałaś, że jesteś tu obserwatorem czy jak, ale w szczególności dla ciebie bo byłaś pierwsza! ;P Oraz oczywiście dla moich innych kochań. Chyba wiedzą o kim mówię ;) 

Na stronie jest ankieta i proszę wziąć w niej udział! Nie wiem jaki blog mam kontynuować po zakończeniu tego, więc zaznaczcie! Jeśli nie chce wam się zaznaczać to pliiiiiiiiiiiiiiiis napiszcie w komentarzu^^

A teraz bardzo smutna rzecz... MAMA ZABIERA MI KOMPA! chodzi o to, że w tym roku mam się starać, więc nie będę miała stałego dostępu do neta. O to chodzi, że gdy tylko będę mogła to wam będę wstawiać rozdział. Na szczęście to tylko na rok szkolny :D 

POWIEDZCIE MI TERAZ ZA CO NAJBARDZIEJ LUBICIE TO OPOWIADANIE, PROSZĘ W S Z Y S T K I C H O ODPOWIEDŹ W KOMENTARZU !

Forever & Always love you


~ Alice 
Ps. Mam dla was  gifa ^^ 



Smile Hazza, Smile !



Oh.. Lou.. It's just a vagina  ;P


Hazza się wścieeeeeeeeeeeeekł ;PPP


BUJA !



MM... przepraszam co ja mówiłam ?


WOOOOOOOHOOOOOOOOOOOO!

2 komentarze:

  1. haha , gif z Harrym rzucającym poduszkę mnie rozjebał ; dd
    ejj , ja mam nadzieję , że Andy będzie z Hazzą . ; o
    no i wgl zajebisty ten rozdział , bo taki inny . dramatyczny i wgl zajebisty xd

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie mogę się doczekać następnego! Jesteś po prostu, jednym słowem zajebista!


    Dziękuję za uwagę! ^^

    OdpowiedzUsuń