niedziela, 14 października 2012

Rozdział 27







Obudziłam się, gdy było jeszcze ciemno. Jakoś ostatnio coraz częściej mi się to zdarza... cóż trudno. Spróbowałam się podnieść, ale mi się nie udało. Zastanawiałam się co jest kiedy przypomniały mi się zdarzenia z poprzedniego dnia. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Przytuliłam się mocniej do mojego chłopaka. Kiedy zaczęło robić się jasno postanowiłam stać, więc lekko pocałowałam blondyna, ten, jakby w ogóle nie spał, pogłębił pocałunek. Przeciągnął mnie na siebie i całował dalej. Po dłuższej chwili oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam głęboko w jego niebieskie oczy. Musnęłam jeszcze lekko jego usta i wstałam. Podeszłam do szafki, wyciągnęłam bieliznę, z czego stanik był sportowy, i szorty. Po ubraniu się zeszłam na dół, zjadłam batonik i weszłam do sali treningowej. Coś mi się zdaje, że utworzyli ją ze względu na chłopaków, a nie takie dziewczyny jak ja, ale trudno co poradzić? Jak co dzień zaczęłam ćwiczyć i jak zwykle wszystkie głupie małpy przyglądały mi się z uśmiechem. Kątem oka zauważyłam, że do nich dołączyło pięć nowych napaleńców z czego co wiem czterech z nich ma dziewczyny, a mowa tu o One Direction. Jestem ciekawa co tutaj robią, ale nie na tyle by przerwać ćwiczenia. Zaczęłam jeszcze mocniej napierać na worek. Coś mi się zdaje, że dzisiejszego treningu się zmęczę.

~Harry~

Jej prawie nagie ciało szybowało wokół worka. Uderzała z taką zaciętością jak nie jeden boxer. Nic dziwnego, że gdy wstałem każdy samiec stał już na nogach i mówił coś w stylu "o matko dzisiaj znów będzie miała trening", " jak myślisz czy pozwoli potrzymać mi worek?", "mam nadzieję, że umówi się ze mną na randkę". Akurat to ostatnie sam chciałbym zrobić. Wczoraj wyglądała zjawiskowo. Nie mogłem wytrzymać patrząc na nią i jednocześnie słuchać tych wszystkich zawstydzających rzeczy, które mówili chłopcy. Powędrowałem na taras zabierając ze sobą parę butelek alkoholu. Usiadłem na krześle wpatrując się w prześliczny widok. Po chwili sięgnąłem po alkohol i... wszystko stało się kolorowe. Piłem coraz więcej, aż w pewnym momencie...puf... nagle moja pamięć się skończyła. Pamiętam tylko, że obudziłem się w nocy z ogromnym kacem i słyszałem jakby jakieś zwierzę obdzierano ze skóry. Dość dziwne to było, jakby ktoś nawet sam nie wiem... Obudziłem się z moich rozmyśleń, akurat, żeby zobaczyć błyszczącą Andy, która sięga po wodę. Nagle ktoś zaczął się przedzierać przez zgromadzonych, aż w końcu przeszedł, podszedł do Andy i powiedział:
- Wiedziałem, że ciebie tu znajdę - przybliżył się i przytulił dziewczynę, ta, z uśmiechem odpowiedziała.
- A gdzie indziej mogłabym być? - Spytała szeptem, ale i tak dało się ją usłyszeć.
- Może w łóżku - zaśmiali się oboje, po czym na moje serca spadł ogromny kamień miażdżąc je doszczętnie. Wiecie czemu? Gdyż szanowna para się pocałowała. Każda pojedyńcza osoba patrzyła wielkimi oczami na Andy i jej...chłopaka. Mam nadzieję, że to jest tylko zły sen, że ona nie całuje tak łapczywie blondyna.
- Co ona robi, przecież Matt to tancerz. Ugh.., chciałbym być na jego miejscu - usłyszałem jak ktoś mówi z nutką zazdrości w głosie. Popatrzyłem jeszcze przez chwilę w stronę pary blondynów i poszedłem do kuchni. Patrzenie na nią każdego dnia przez okrągły tydzień będzie dla mnie udręką, a do tego mamy pomóc wszystkim uczestnikom w przewspaniałym szóstym tygodniu. Ja się chyba zamorduję. Wziąłem do ręki kabanosa i zacząłem go jeść pogrążając się w myślach...

~Andy~

Dzisiaj był chyba najcięższy dotychczas dzień. W tym tygodniu śpiewamy Queen oraz Lady Gagę. Ja oczywiście musiałam wybrać coś trudnego i w takim wypadku śpiewam We Will Rock You, a do tego jakieś przedstawienie z areną, żeby urozmaicić występ. Teraz jestem w sali prób i czekam na Simona, ponieważ ma mi coś ważnego do powiedzenia. Powróciłam myślami do dzisiejszego ranka. Kiedy ćwiczyłam nagle podszedł do mnie Matt, rozmawialiśmy przytuleni do siebie, a zaraz całowaliśmy się na oczach każdego chłopaka. Widziałam jak każdy z nich smutno patrzy w moją stronę i z pochyloną głową odchodzi. Teraz nie musiałam myśleć jak mam powiedzieć wszystkim, że mam chłopaka. Przeglądałam twittera, czekając na Simona, nie wierzę, że tak dużo ludzi mnie "lubi". Oczywiście chodzi tu o moje śpiewanie. Mam już ponad dwa miliony ludzi, którzy mnie followują. Chyba powinnam się cieszyć, że przynajmniej połowa z nich na mnie głosuje, ale też to jest trudne, gdy się boisz, że chociaż jedną osobę zawiedziesz. Czytałam wpisy od fanów, nawet niektórzy chłopacy pisali, żebym za nich wyszła, śmieszne dość, gdyż ich nie znam. Odpisywałam jakiejś fance kiedy do sali wkroczył Simon , a za nim pięć pachołków, oczywiście chodzi mi o One Direction.
- Cześć Andy! - wykrzyknęli wszyscy naraz.
- Dobra nie traćmy czasu. Musiałem zostać trochę dłużej od Mishy - uciszył wszystkich Simon.
- No to zaczynajmy, najpierw ćwiczymy wokal czy nasze małe przedstawienie? - Spytałam.
- Najpierw muszę ci coś powiedzieć. - Oznajmił, a ja zaczęłam się trząść. Chociaż to może być także dlatego, że mamy włączoną klimatyzację. - Niestety Frankie ma zamiar odejść z naszej drużyny x factor, ale dla ciebie powinna być to dobra wiadomość. Amelia wraca, jeśli na nią zagłosują oczywiście. - nie mogę uwierzyć.. Ami wraca! Zaczęłam tańczyć mój taniec radości. Po skończeniu wygłupów wzięliśmy się do pracy. Po pięciu godzinach ostrej harówki wreszcie mogłam odpocząć. Pojechałam do domu, mojego prawdziwego. Postanowiłam zrobić niespodziankę rodzicom. Po dotarciu na miejsce otworzyłam drzwi. Gdy weszłam usłyszałam grający telewizor w salonie, więc poszłam w tamtą stronę. Ujrzałam przesłodki widok, rodzice wtuleni w siebie oglądają film.
- No no, mam nadzieję, że gdy mnie tu nie ma nadal robicie to samo. Nie mam zamiaru być starszą siostrą o osiemnaście lat. - zaśmiałam się. Odwrócili się, po czym z dużym szczęście podbiegli do mnie i przytulili. - Już dobra dość! dusicie mnie, jak ja jutro zaśpiewam jak mnie nie będzie na tym świecie? - moje słowa samą mnie rozśmieszyły. Usiadłam razem z rodzicami na kanapie i zaczęłam opowiadać co u mnie słychać. Oczywiście musiałam wspomnieć, że mam chłopaka. Pokazałam im zdjęcia i poopowiadałam im o Mattcie. Po dwóch godzinach postanowiłam pójść odwiedzić moje przyjaciółki, akurat powinny skończyć lekcje. Pojechałam autem w stronę mojej dawnej szkoły. Zaraz. Dzisiaj piątek, a więc jest trening i Amelia musi zostać, jak się spodziewam Christina jest razem z nią. Zaparkowałam samochód na parkingu i poszłam w stronę wejścia. Akurat ,kiedy byłam na środku dziedzińca, zadzwonił dzwonek i zauważyłam tłumy ludzi wychodzących ze szkoły. Chyba każdy mnie zauważył ponieważ nagle stanęli w bez ruchu i się na mnie patrzyli. Pomachałam im ręką i weszłam w tłum. Każdy prosił mnie o autograf i zdjęcie, z chęcią dawałam. Kiedy w końcu udało mi się przedostać do upragnionego miejsca zauważyłam samego trenera. Przywitałam się.
- No moja droga, dajesz czadu! Każdy nauczyciel w szkole ogląda i głosuje, uczniowie chyba też. - powiedział, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
- Dziękuje, bardzo mi na tym  zależy. Dzisiaj nie ma treningu? - zdziwiłam się, ponieważ nikogo nie było, a zaraz trzeba było zaczynać.
- Jest tylko dziewczyny zrobiły się lekko leniwe jak odeszłaś - oznajmił trener - może chcesz do nas dziś dołączyć? Nadal jest dodatkowa para spodenek i koszulki.
- czemu nie? W końcu trzeba będzie trochę popracować nad moim brzuszkiem - zaśmiałam się razem z trenerem. Wręczył mi strój i powędrowałam do szatni. Gdy weszłam doznałam wielkiego szoku. Żadna nie była jeszcze gotowa, tylko plotkowały na temat jakiegoś chłopaka.
- Ruszać dupy moje panie! Chyba nie chcecie zawalić sezonu! - krzyknęłam. W końcu musiałam  zwrócić jakoś uwagę na mnie. Patrzyły na mnie jakbym była duchem. Chyba za bardzo je wystraszyłam.
- Andy? Co ty tutaj robisz? - spytała Ami.
- Stoję. Nie widać? Nie mówcie, że stałam się przezroczysta! - zaczęłam się dotykać, żeby sprawdzić czy jestem cała. Z trudem powstrzymywałam śmiech - Jestem cała, to o co wam chodzi? - nie wytrzymałam i się zaśmiałam. - Chodźcie tu, a nie patrzycie na mnie jak na trupa! - wszystkie do mnie podbiegły i przytuliły. Normalnie jak matka Ernestyna ze swoimi dziećmi. Przebrałyśmy się i poszłyśmy na salę. Trening trwał dwie godziny, potem poszłyśmy się umyć, ubrać i w drogę na pizze! Usiadłyśmy z boku kawiarenki i rozmawiałyśmy co się u mnie dzieję i tak dalej, po pewnym czasie dołączyła do nas Christy w nieodłącznych szpilkach. Co jakiś czas ktoś do mnie podchodził po autograf i zdjęcie, nie przeszkadzało mi to. Kocham moich fanów, nie wiem czemu większości gwiazd przeszkadza taki tryb życia. Według mnie właśnie to jest najlepsze. Nigdy się nie nudzisz i możesz jeździć gdzie chcesz. Stanowiłam, dla lokalu, reklamę, więc nie musiałyśmy płacić, ale jak to ja, nie potrafię się nie odwdzięczyć, więc zrobiłam sobie zdjęcie na ścianę i je podpisałam. Po godzinie byłam już w drodze do mojej przyszłości. HAHA. Tak, to mi się udało. Wróciłam kiedy wszyscy już spali, weszłam do swojego pokoju, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Po pół godzinie byłam już w łóżku śpiąc.




~Następny Dzień~

Denerwuję się jak diabli. Zaraz ma być mój występ, a ja cały czas przypominam sobie co mam robić. Jestem ubrana w dość skromny strój wojowniczki z czasów starego cesarstwa rzymskiego. Właśnie jest przerwa i wszystko szykują. Najpierw puszczą filmik zaczynający występ, a potem ja wchodzę i zaczynam śpiewać We Will Rock You.
- Kochanie nie denerwuj się wszystko będzie idealnie, po za tym będę obok - pocieszał mnie Matt. Ma wystąpić jako mój tancerz, dlatego denerwowałam się troszkę mniej. Pocałowałam go dla ostudzenia nerwów. Tak, tego było mi potrzeba. Weszłam za kotarę, która ma się otworzyć. Po chwili rozbrzmiała muzyka, puścili, krótki filmik, taki, że jesteśmy na arenie i zaczęłam śpiewać. <klik>. Po występie zebrałam noty, ulżyło mi, gdyż były same dobre, i zeszłam ze sceny. Wpadłam w ramiona przyjaciół, którzy gratulowali mi występu. W pewnym momencie podziękowań dostrzegłam, że nie ma Matta, odwróciłam się i ujrzałam, przebranego w ciemne dżinsy i białą koszulę, Matta trzymającego różę. Uśmiechnęłam się, wzięłam różę i podziękowałam pocałunkiem chłopakowi. Musiałam trochę dziwnie wyglądać, ponieważ nadal miałam na sobie swój strój na występ. Odsunęliśmy się od siebie i popatrzyli w oczy.
- Chyba muszę się przebrać - szepnęłam.
- Po co, skoro tak ci ładnie - odpowiedział szeptem. Zaśmiałam się tylko i powędrowałam do garderoby, nie odwracając się ani razu. Ubrałam różową spódniczkę, białą, koronkową bluzkę oraz białe szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lekko się pomalowałam i wróciłam do chłopaka. Zasłoniłam mu oczy rękoma.
- Kto to? - powiedziałam zmienionym głosem. Zaśmiał się i odpowiedział poprawnie. Odwrócił się i wpił w moje wargi. Odsunęliśmy się od siebie.
- Gdzie idziemy? - spytałam.
- Do kina - odpowiedział. Po chwili ruszyliśmy w tamtą stronę cały czas rozmawiając. Czułam wzrok przyjaciół na sobie. Podeszliśmy do Ami życząc jej powodzenia, uścisnęłam blondynę.
- Do zobaczenia potem - powiedziałam. Po dziesięciu minutach wchodziliśmy do sali zamawiając bilety na horror. Usiedliśmy na swoich miejscach wtuleni w siebie. Cały film się śmiałam, nawet nie wiem z czego, może dlatego, że ludzie w nim byli bardzo śmieszni. Po seansie udaliśmy się w stronę fast foodów. Zamówiliśmy po b-smarcie i jedliśmy.
- Jesteś brudna - powiedział w pewnej chwili Matt.
- Gdzie? Tu? - spytałam wycierając usta.
- Nie
- Ale gdzie? - wstał z miejsca, podszedł do mnie i pochylił się tak, że dzieliły nas centymetry.
- Tutaj - powiedział i pocałował mnie. Jedną rękę dałam na jego kark przybliżając go jeszcze bardziej, a drugą na policzek przytrzymując jego głowę. Gdy skończyliśmy, zebraliśmy nasze rzeczy i wróciliśmy do domu. Po dziesięciu minutach drogi stanęliśmy przed drzwiami oddając sobie ostatni pocałunek dzisiejszego dnia, gdy nagle drzwi się otworzyły. Ujrzałam zakłopotanego Harrego, od razu wycofał się z pola widzenia. Dałam jeszcze ostatniego buziaka chłopakowi i weszłam do domu. Ściągnęłam szpilki i z butami w ręku poszłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli.
- Cześć co robicie? - spytałam.
- Będziemy oglądać film, chcesz się przyłączyć? - odpowiedział Marcus.
- Jasne, ale najpierw muszę iść trochę popływać, może potem do was dołączę, cześć - weszłam do pokoju, wzięłam jednoczęściowy strój, klapki, ręcznik, czepek i okularki. Przebrana weszłam na basen, po czym skoczyłam do wody. Pod nią była przyjemna cisza. Wszystkie troski i zmartwienia odeszły w siną dal, woda spychała ciężar serca ze mnie. Co chwila wynurzając się po powietrze powietrze świstało moje ramię, twarz, nogi. Zrobiłam dwadzieścia, nieprzerwanych basenów kraulem. Stanęłam na płytszej części basenu, próbując unormować swój szybki oddech. Zauważyłam, że jakaś osoba zmierza w stronę basenu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, więc z powrotem zanurzyłam się w błękitnej otchłani. Odepchnęłam się od ścianki i odpłynęłam od brzegu. Czekał mnie kolejny maraton pływania. Znów stanęłam w płytszej części basenu i rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam drugie ciało przecinające tafle wody z gracją zawodowego pływaka. Oparłam się i patrzyłam na chłopaka. Po dwudziestu minutach wynurzył się z wody i rozglądał w okół siebie, w tym momencie zauważyłam, że to Harry. Przywitałam się i wyszłam z basenu. Czułam jego wzrok na moim drobnym ciele. Przebrałam się od razu, po prysznicu, w moją dość skąpą piżamę. Poszłam do kuchni po coś na ząb, wyszło na to, że zjem płatki. Po posiłku wróciłam do pokoju i od razu zasnęłam w łóżku.

~ Następny Dzień~


Stoję za kulisami nerwowo przygryzając wargę i bawiąc się swoimi palcami. Boję się, że tym razem nie przejdę. Oglądałam występ wszystkich i według mnie jestem najgorsza. Moja przygoda się skończy i znów wrócę do mojego nudnego życia. Zostało jeszcze jakieś pół godziny do ogłoszenia wyników. Nagle słyszę hałasy.
- Jeny co my  mamy teraz zrobić?! -spytała jedna z osób odpowiedzialnych za...wszystko.
- Meredith co się stało? - spytałam.
- Mamy wolne 1dziesięć minut do przerwy, rozumiesz mnie Ansy? DZIESIĘĆ! ja się chyba ukatrupię...
- Nie martw się. Coś się wymyśli - w tym momencie dostrzegłam Matta i Simona. Od razu wpadł mi do głowy pomysł jak można na to wszystko zaradzić...





____________________________________________________________________________

Witam kochani o to wasz rozdział! Mam nadzieję, że do zniesienia xd

ps.: Oglądnijcie te dziewczyny i chłopaków. Są w tegoroczym x factor us. Mam nadzieję, że albo Emblem3 albo LYLAS wygrają!

LYLAS:



Emblem3:



Jedne jest z domów jurorskich, a drugie z bootcampu.

1. Lylas nie istniało wcześniej to był ich pierwszy występ.
2. Emblem3 to mój ulubiony ich występ xd


5 komentarzy:

  1. o jeeej . jak mi Harrego szkoooda ;c i końcówki nie ogarnęłam ;o

    p.s. jestem przypadkiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda mi Hzzy, on tak cierpi!!! ale rozdział megaaaaaaaa, i jak zwykle robisz mi na złośc z zakończeniem rozdziału ;) <3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. ;c proszę cie, błagam cie! niech ona jest z Harrym a nie tym Mattem czy jak mu taaam .

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko mam jednak nadzieje że ona będzie z Harrym i będzie git czekam na kolejny rozdział Paulina xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń