piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 30

Jubileusz, więc proszę o jak najwięcej komentarzy XX
_________________________________________________________




- Przepraszam nie możemy być razem - powiedziałam przez płacz. Kochałam go, ale to nie była miłość, jak do innej osoby. Bardziej bym powiedziała rodzinna, braterska. Dobrze się stało, że z nim straciłam dziewictwo, a nie z jakimś palantem, ale to nic nie zmieni. Nie mogę go okłamywać. - Matt jesteś na prawdę wspaniałym człowiekiem. Chwile spędzone z tobą, były najlepszymi, ale - otarłam łzy spływające po moich policzkach - nie mogę cię dłużej okłamywać. Myślałam, że cię pokocham. Prawdziwie. Jak kobieta powinna kochać mężczyznę, ale nie potrafię. Zasługujesz na kogoś o wiele lepszego. Mam nadzieję, że kogoś takiego jak ty znajdziesz w najbliższej przyszłości. Ja nie jestem dla ciebie. Nawet w połowie nie jestem ciebie warta. - zaśmiałam się głupio, gdy zdałam sobie jak tandetnie to brzmi. - Przepraszam - chciałam już wstać, ale chłopak mi nie pozwolił.
- Andy ja to wiem - te słowa przez dłuższy czas dzwoniły mi w uszach. Jak to możliwe? On też mnie nie kocha? Tyle pytań naniosło się na moją głowę. Po dłuższej chwili zaczął znów. - Myślisz, że tego nie widziałem? - dobra teraz ja byłam zbita z tropu. Posłałam mu pytające spojrzenie, więc zaczął powoli tłumaczyć, a potem wszystko nabrało większego sensu. - Jak patrzysz na Harry'ego? Tylko czekałem, aż nadejdzie ta chwila. - westchnął gardłowo i puścił moją dłoń. - Oczywiście miałem nadzieję, że kiedyś spojrzysz w moje oczy - podniósł moją głowę, które nie wiem czemu, ale cały czas była spuszczona w dół, i ułożył ją tak, bym spojrzała na niego. - tak samo jak w jego i bez cienia wątpliwości powiesz mi "kocham cię". Lecz w końcu nadzieja matką głupich. Liczę na to, że wam się powiedzie, ale proszę, nie martw się o mnie. Ciesz się życiem, ale odezwij się czasem, co? - zaśmiałam się i pokiwałam głową. Co innego miałam zrobić? Nigdy nie podejrzewałam, że mógłby odczuwać to co... w zasadzie jest prawdą. Pocałowałam chłopaka ostatni raz i bez żadnego słowa odeszłam.

- Cześć - powiedziałam już nieco mniej drżącym głosem do Harry'ego. - Jedziemy? - spytałam. Przez chwilę wpatrywał się we mnie i spytał "czy coś się stało?", oczywiście standardowo odpowiedziałam "nie" i już po chwili byliśmy w drodze do stolicy. Podczas jazdy było bardzo cicho, jedyne co przerywało niezręczność były nasze oddechy i płyta, którą włączył Harry. Spróbowałam zasnąć, ale chęć zapalenia choć jednego papierosa przeszkadzała mi w tym. Od dłuższego czasu mam tak, gdy się denerwuję. Nie potrafię myśleć o niczym innym jak o papierosach. Sądzę, że  po tym jak ściskałam kieszeń mojej bluzy, chłopak się domyślił co jest na rzeczy. Opuścił szybę i uśmiechnął się zachęcająco, tylko odpowiedziałam tym samym i po chwili wszystkie moje troski wydmuchiwałam z dymem papierosowym. Zaczęło mi się rozjaśniać w umyśle i zdołałam doprowadzić się do porządku codziennego uśmiechania się. Gdy ostatni raz wchłonęłam dym do swoich płuc i go wypuściłam, zorientowałam się, że jedziemy w inną stronę niż do Londynu. Niestety nie wiedziałam gdzie. Trudno. Wyrzuciłam niedopałek i zamknęłam okno. Pozostało mi tylko czekanie, aż Harry się zatrzyma i powie "dojechaliśmy". Po minutach nic nie robienia, postanowiłam się zdrzemnąć.

- Tak właściwie co my tutaj robimy? - spytałam wlekąc się za chłopakiem. Nie mogłam opanować zdziwienia jakie wpłynęło na moją twarz, gdy zaparkowaliśmy przy spa. I to niezwykłym. Mieściło się na kompletnym odludziu, przy lesie, który według mnie nie był zbyt bezpieczny. Ale co mnie najbardziej wprowadziło w zakłopotanie to to, że mieliśmy zostać tu na noc. W jednym pokoju. Okej jesteśmy przyjaciółmi, nie raz spaliśmy razem w jednym łóżku, ale to nigdy nie było świeżo po zerwaniu przez któreś z nas. A teraz na pewno potrzebowałam bliskości...
No to już wiem dlaczego to zrobił, choć szczerze on nie wiedział, że ja zerwałam z Mattem, ale to i tak nie zmienia faktu, że w sobotę mam finał. Przez ten tydzień nie mogę robić niczego innego niż ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Mam zamiar wygrać ten program, albo chociaż być w czołówce. Wygarnęłam mu to, ale się tylko zaśmiał i szliśmy dalej. Może powinnam wspomnieć, że jakaś starsza pani, gdy przyjechaliśmy, podała mu koszyk, a może powinnam powiedzieć kosz? Gdyż jest to wielki koszyk na piknik. Nie wiedziałam po co mu on, skoro jesteśmy w lesie. Może na środku usiądziemy i rozłożymy wszystko? A już mnie to nie obchodzi, mam to w głębokim poważaniu. Nadal próbowałam się czegoś dowiedzieć  podczas tej długiej drogi, kiedy przewało mi coś. A konkretnie odgłos mewy oraz szum fal. I dokładnie w tej chwili byłam najbardziej zdezorientowaną dziewczyną na świecie. Spojrzałam na moje stopy, pod którymi teraz znajdował się piasek. Znów zerknęłam przed siebie i ujrzałam przepiękną plaże, od której aż dało się usłyszeć wołanie "połóż się na mnie". Aż sapnęłam z zadowolenia. W tej chwili sobie przypomniałam  gdzie możemy być. W Sheerness około półtorej godziny drogi od Londynu. Dopiero po chwili zauważyłam resztę moich przyjaciół, którzy stali mniej więcej dziesięć metrów od nas. Krzyknęłam i podbiegłam do nich jak najszybciej.
- Jak się za wami stęskniłam! - nic tylko to potrafiłam powiedzieć. Ze wszystkimi stałam i przytulałam się, można powiedzieć "grupowy uścisk". W pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie gałęzi. Gdy po raz któryś doszedł do mnie ten dźwięk obróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam dwie piękne dziewczyny. Pierwsza miała piękne włosy, które wyglądały jak fale obijające się o brzeg morza, zielone jak trawa oczy i była niesamowicie chuda, aż mogłabym ją posądzić o anoreksję. Delikatna, smukła twarz nie była pokryta ani gramem makijażu. Naturalna blada twarz co pewien czas była zasłaniana przez szatynowymi  włosy. Druga dziewczyna wyglądała na lekko pustą, lecz po jej oczach można było się domyślić, że taka nie jest. Brązowe, wręcz czarne, oczy połyskiwały inteligencją, dobrze zadbane, falujące włosy rozwiewały się na wietrze. Obie ubrane były dość schludnie. Szatynka miała na sobie miętową, luźną bluzkę, zapinaną na guziki, czarne krótkie convers, zwykłe rurkowe levisy z podwiniętymi nogawkami, a na ramiona miała narzuconą czarną skórzaną kurkę. Blondynka nosiła zwiewną łososiową sukienkę do kolan, czarne zakolanówki, białe convers za kostkę oraz jeansową kurtkę z lekko podwiniętymi rękawami.
Harry do nich podszedł i zaprosił do nas, wtedy zauważyłam, że nie tylko ja wpatrywałam się w nowo pżybyte koleżanki, ale także wszyscy inni. Chłopak podszedł do nas z ogonem i zaczął przedstawiać. Najpierw blondynkę - April, a potem szatynkę:
- Moi drodzy, to jest Elizabeth, moja dziewczyna.

Wszyscy siedzieli przy ognisku, ogrzewając się gdyż było już zimno. Reszta dobrze dogadywała się z nowo poznanymi dziewczynami, ale ja nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle w głowie miałam słowa Harry'ego "to moja dziewczyna..." Zerwałam z Mattem dla niego, a on co? Mówi mi, że ma dziewczynę! Nikt nie może sobie wyobrazić jak się poczułam kiedy te słowa padły. Nawet nie przypuszczałam, że tak szybko znajdzie obiekt westchnień. Nigdy nie powiedziałam Loczkowi co czuję. Jaka ja byłam głupia! Powinnam była mu powiedzieć, kiedy ćwiczyliśmy przed pierwszym castingiem do x-factor. Teraz nie będzie okazji, żeby mu powiedzieć. Matko zachowuje się jak przygłupia nastolatka! Co ta miłość robi z człowieka.
- Andy coś się stało? Jakoś cicho siedzisz..
- Nie nic się nie stało tylko...
- Powiedz, mi możesz. W końcu jesteśmy przyjaciółmi
- Harry to dość hm... dziwne
- Przynajmniej daj mi spróbować zrozumieć
- Dobrze, a więc... zerwałam z Mattem. Czuję, że to dobra decyzja, ale łączyła nas mocna więź i teraz boję się, że stracę naszą przyjaźń.
- Ok. Rozumiem. Ale hej! - objął mnie ramieniem. Ta lawenda kiedyś mnie wykończy.... - nie martw się, na pewno wszystko się ułoży, a jak nie, zawsze masz mnie... - zmieszał się lekko, na co się zaśmiałam - to... to znaczy nas...y...przyjaciół - zaśmiał się nerwowo. Dobra, albo ja zwariowałam, albo ten śmiech sprawił, że moje uczucia się zwiększyły. Muszę się wziąć w garść. Przeprosiłam na chwilę i odeszłam od reszty, by móc zapalić.
- Ładnie tak odchodzić od towarzystwa dla takiego świństwa?
- Tak Zayn, wiesz sam coś o tym. - Ugh... jak ja nienawidzę być zła.
- Hej co się stało?
- Serio nie wiesz? Dobra opowiem ci bajkę. Była sobie dziewczyna, która kochała księcia, niestety nie mogą być razem, gdyż ta, gdy był pijany okłamała go, że ma chłopaka. Niestety dziewoja była na tyle głupia, że nie pomyślała o tym, że chłopak może nie pamiętać co ona powiedziała. Dlatego niewiasta związała się ze swoim przyjacielem, który, jak się okazało, się w niej podkochiwał. Była z nim wiele tygodni, po czym, gdy jej miłość do księcia wygrała i postanowiła wyznać mu miłość, ten przedstawia jej jego dziewczynę wraz z przyjaciółką. Przez to dziewczyna nie może się z nim związać.
- Wow.
- Ta...wow. Niezłe życie mam, co nie? Teraz nie wiem co robić, jak przestać go kochać ja...ja nie potrafię - po chwili zorientowałam się, że łzy lecą mi po policzku. Zayn wziął mnie do siebie i przytulił.
- Nie martw się! Wszystko będzie dobrze. A tak między nami - lekko ściszył głos i obejrzał się, by sprawdzić czy nikogo nie ma. Zaśmiałam się - nie wierzę, że będą razem długo. Nie pasują do siebie, spoko jakby byli przyjaciółmi, tak dobrze, ale jeśli chodzi o bycie parą to nie za bardzo.
- Dzięki, ale trudno. Mam nadzieję, że będziemy przynajmniej przyjaciółmi, ale teraz, proszę, pozwól mi dopalić papierosa.
- Jasne - powiedział lekko śmiejąc się.

- Hej, co was tak długo nie było? - to były pierwsze słowa, które usłyszeliśmy po powrocie.
- Nic Niall, jak myślisz ile czasu trzeba średnio na spalenie papierosa? Trochę, co nie?
- Dobra, dobra spoko - odpowiedział. Usiadłam na drewienku i nagle poczułam zmęczenie. Poprosiłam, któregoś z chłopaków, by mógł mnie zaprowadzić do mojego pokoju, było już ciemno i się bałam, niestety każdy był zajęty swoją dziewczyną (if you know what i mean). Tylko Harry tak samo jak ja siedział rozmyślając i patrząc w płomienie ogniska. Po chwili oboje wstaliśmy i poszliśmy w stronę domku. Przy nocnych odgłosach i z latarką na przedzie dotarliśmy do drewnianej posiadłości. Brązowe drewno przekładane było słomą, a na drewnianych drzwiach wisiały już świąteczne ozdoby. Weszliśmy po drewnianych schodach do klatki schodowej.
- Dobranoc Andy - powiedział Harry tuż pod moimi drzwiami. Uśmiechnęłam się, pocałowałam chłopaka w policzek i odpowiedziałam tym samym. Weszłam do środka i rozejrzałam się. Pokój był dość duży i przestronny, na środku stało duże drewniane łoże, a na ścianach wisiały różne obrazy lub skóry. Na komodzie, obok drzwi, najprawdopodobniej do osobnej łazienki, leżały aromatyczne świece, a obok nich klucze do pokoju. W całym pomieszczeniu roznosił się lekki zapach wanilii. W świetle księżyca, padającego przez okno, można było zobaczyć jeszcze drewniany dywan. Gdy podeszłam bliżej okna zauważyłam moje walizki stojące w kącie pokoju. Widok został zasłoniony przez las, ale czułam, że jak rano się obudzę i otworzę okno będę mogła usłyszeć szum fal obijających się o brzeg. Wyciągnęłam piżamę z walizki i po umyciu się w bajecznej  łazience, ubrałam się w nią. Weszłam pod kołdrę i moje myśli odeszły do krainy marzeń, gdzie wszystko było idealne.
____________________________________________________________________

Kochani mam nadzieję, że się spodobał i skomentujecie :**

NA BOŻE CIAŁO JADĘ DO PARYŻA!!!! Jezu jak ja się cieszę *___________*

szkoda, że nie w kwietniu, bo by była szansa spotkać 1D, ale zawsze ;P

Jezu jak ja nienawidzę być chora....

KOCHAM WAS!

@Alice1SS XXXXXXXXXXXX


8 komentarzy:

  1. Mowiłam ci już siostrzyczko moja droga że cie kocham?:D zajebiste :D czekam na następny i mam nadzieje że Andy i Harry będą w końcu razem <3. :*
    Kocham. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciuuuuuuuuuuu opylało sie czekać!! zawsze zajebiste!! forever!!już nie mogę się doczekać następnego rozdziału !!

    OdpowiedzUsuń
  3. no ja sie zabiję nooooo ;c czytam czytam, nagle cieszę się, że zerwała z Mattem, potem dochodzę do momentu gdzie Harry przedstawia Elizabeth i rzucam szklanką o ścianę... (mama mnie ostro zjebała ;o) nie wytrzymam teeego no. niech oni już będą ze sobą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wiedziałam czułam że tak będzie że teraz on będzie miał dziewczyne matko nie moge sie już doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj dalej ! Cudownie piszesz ;p żeby ona była szybko z Hazzą !!

    OdpowiedzUsuń
  6. zacznę od tego, że przepraszam za nieobecność c:
    1. mega mi się spodobało imię Andy - gratuluję wyboru
    2. rozdział bardzo fajny, ciekawie komponujesz zdania i wymyślasz dialogi
    3. teraz muszę tylko nadrobić pozostałe ;3
    czekam na kolejny ;3
    http://w-jednym-kierunku.blogspot.com/
    &
    http://crazyidiotsonedirection.blogspot.com/
    pozdrawiam
    ~sam c:

    (zapraszam do zaobserwowania bloga i regularnego komentowania)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :).
    Swietny rozdzial. Jestem ciekawa jak to bedzie dales z Andy i Harrym. Czekam na nastepny :d

    OdpowiedzUsuń
  8. Świeeeeetnie . Oby Andyy była z Hazzą . ; )

    OdpowiedzUsuń