piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 19

PRZECZYTAJ NOTKE POD ROZDZIAŁEM !!
_______________________________________________________________________________


Dzisiaj jest pogrzeb Lil. A jutro wyjeżdżam na bootcamp. Nawet nie wiem gdzie on jest. Każdy uczestnik ma się stawić na stacji Charing Cross, żebyśmy byli gdzieś zawiezieni. Ponoć będzie tam gdzieś blisko plaża, więc mam zamiar z tego skorzystać. Wszyscy dzisiaj chodzili z ponurymi humorami. Nie mogłam już tego wytrzymać, więc zamknęłam się w pokoju i próbowałam przemyśleć co mam zrobić, żeby przejść dalej. Ale moim przemyśleniom cały czas przeszkadzały inne. Kochałam, nadal kocham Harrego. Pozwoliłam mu odejść, już by było wszystko pięknie, gdyby nie to, że zaczęłam być... taka. Wkurzam się nawet nie wiem o co, a to wszystko tylko moja głupota. Chyba nigdy sobie nie wybaczę. Zgrywam silną, że niby potrafię sobie poradzić ze stratą najbliższych mi osób, ale tak na prawdę jestem krucha niczym porcelana. Zawsze już będzie ten cień nieporozumienia. Cały czas chodzę ulicami z Julią, Vanessą i Ashley, ale to nie to samo. Wszędzie widziałam roześmiane twarze przyjaciół. Pewnie mnie już nie przyjmą z powrotem. Tęsknie za nimi strasznie. Lecz tylko przy dziewczynach mogę zgrywać twardą. Nie da się inaczej. Najpierw poradzę sobie z nimi, a potem dopiero mogę jakoś zadziałać z Amelią, Christy i... chłopakami. Od razu przypomniałam sobie piosenkę what hurts the most w orginale wykonywanym przez rascala flattsa i od razu wiedziałam co zaśpiewam. Ta piosenka opisuje to co właśnie ja czuję. Od razu zaczęłam ćwiczyć. Mam mało czasu na to. Gdy skończyłam była już trzynasta, także należałoby się zbierać. Umyłam się i zrobiłam wszystkie konieczne czynności. Ubrałam się we wcześniej przygotowaną sukienkę, do tego jeszcze dość wysokie szpilki. Podkręciłam włosy i założyłam trochę błyskotek. Wybrałam jeszcze kopertówkę i został mi jeszcze tylko makijaż. Gdy to też było zrobione zeszłam na dół. Cała rodzina była już gotowa, więc poszliśmy na mszę pożegnalną. Po wszystkich uroczystościach odbył się bankiet. Zobaczyłam Christy i Amelie oraz Ashley, Julie i Vanesse. Najpierw podeszłam do pierwszych podziękowałam za przybycie i chwilę pogawędziłam o mojej stracie. Potem poszłam do drugich i już zostałam z nimi. Cały czas kątem oka zerkałam na dwójkę dziewczyn. Nie wiem czemu do nich nie poszłam i nie olałam reszty. Bałam się? Tak to chyba najlepsze sformułowanie. Na szczęście jutro wyjeżdżam i będę miała czas wszystko przemyśleć. Przeprosiłam moje "przyjaciółki" i poszłam się przewietrzyć. Chodziłam spacerkiem po ośrodku. Jest tu na prawdę ładnie. Tyle zieleni. Co jakieś pięć metrów obok siebie są posadzone drzewa. To bardziej mi park przypomina niż jakiś dom weselny lub coś podobnego. Usiadłam na huśtawce i zaczęłam rozmyślać nad moim życiem. Po pewnym czasie, gdy zorientowałam się, że jest do dupy wróciłam, akurat punktualnie, gdu wszyscy zaczęli się zbierać do domu. Pożegnałam się z ludźmi i razem z rodzicami wróciłam do naszego gniazdka. Poszłam się przebrać w dresy, zmyłam makijaż ubrałam jakieś tam adidasy i wyszłam biegać. Nie wiem dlaczego, ale cały dzisiejszy dzień myślę co by było gdyby.... Skończyłam, gdy ujrzałam przed sobą sturbacksa. Weszłam do środka i wszyscy zaczęli się na mnie gapić. No tak, bo kto by normalny właził do kawiarni w dresach. Wzięłam sobie Caramel Macchiato czekałam chwilę na zamówienie, gdy już je dostałam zaczęłam sączyć. Po zapłaceniu wyszłam i znów w bieg. Tym razem do domu. Umyłam się i nawet bez kolacji poszłam spać.

  ~ RANEK ~




Dzisiaj ten dzień. Szybko wstałam i poszłam w piżamie do kuchni. Nawet zachowywałam się normalnie. Jestem szczęśliwa pierwszy raz od śmierci Lil. Zrobiłam sobie śniadanie i poszłam się ubrać. Przemyłam się, umyłam zęby i pomalowałam się. Po wysuszeniu włosów ubrałam się.  Szybko poszłam obudzić rodziców, gdy oni się szykowali ja spakowałam resztę rzeczy i ruszyłam do drzwi. Nałożyłam jeszcze czarne conversy i ruszyliśmy. Całą drogę rozglądałam się. Nie mogę się doczekać, aż to wszystko się ziści. Moje marzenia w końcu się spełniają. Wysiadłam z samochodu, wzięłam moje wszystkie torby (było ich aż trzy) i poszłam w stronę napisu "uczestnicy programu" była już dość pokaźna sumka osób. Pożegnałam się z rodzicami i usiadłam na murku. Nie miałam co robić więc wyjęłam gitarę z pokrowca i zaczęłam coś brzdąkać. Po chwili pomyślałam "a co mi tam" i zaczęłam śpiewać Use Somebody - Kings of Leon.  Gdy skończyłam zobaczyłam, że wszyscy się na mnie gapią i po chwilą biją głośno brawo. Uśmiechnęłam się nie śmiało i zaczęłam dalej grać, lecz tym razem bez śpiewania. W pewnym momencie przyszedł mi kolejny pomysł na piosenkę, więc zaczęłam pisać z przerwami na zagranie z tonacją, żeby jakoś to wszystko uściślić.  Gdy piosenka była skończona akurat mieliśmy wchodzić do pociągu, więc się zebrałam i weszłam do niego. Zabrałam miejsce obok pewnej blondyny. 


- Cześć, wolne? - spytałam się dziewczyny, a ta pokiwała głową. Z tego co się dowiedziałam. Ma na imię Amelia Lily i ma taki sam cel co ja. Mamy dużo wspólnych tematów, więc od razu zaczęłyśmy rozmowę. I tak nam zleciała cała droga. Zaprowadzili nas do hotelu. Pokoje były dwuosobowe, więc mam razem z Amelią. Weszłyśmy do naszego. No szczerze myślałam, że będą gorsze warunki. Po środku stały dwa łóżka w rogu był malutki telewizor. Wielkie okno normalnie mnie przerażało. Na szczęście mamy własną łazienkę. Wszyscy byliśmy podzieleni na 4 grupy. Chłopcy, dziewczyny, ludzie od 30+ i grupy. Każda grupa miała własny dom.  Podwórko było wspólne, a na nim baseny, korty tenisowe i tak dalej. Usiadłam na jednym z łóżek i rozglądałam się po nim. Mieliśmy zostać tutaj tydzień. Od razu zabrałam się za rozpakowywanie. Dzisiaj jest na prawdę ciepło przynajmniej tutaj, więc postanowiłam się przebrać. Po za tym zaraz ma być obiad. Ubrałam czerwoną koszulke oversize, a do tego szorty. jeszcze czerwone conversy i byłam gotowa. Zebrałyśmy się i ruszyłyśmy w kierunku stołówki. Poznałam jeszcze kilka osób między innymi perrie. Bardzo miła dziewczyna. Po chwili były ogłoszenia czyli mówili nam, że mamy jutro stawić się przy kortach o ósmej rano. Dzisiaj mamy resztę dnia wolną, więc wróciłyśmy do pokoju. Akurat, gdy rozmawiałyśmy zapukał ktoś do drzwi. Była to Jade i proponowała nam mecz siatki. O tak to jest to co ja lubię. Podpuszczałam wszystkich, że kompletnie nie umiem grać, ale one mnie przekonywały i poszłam. Na miejscu było jeszcze kilku chłopaków, więc i ich zaprosiłyśmy. Tak jak podejrzewałam mnie wybrali ostatnią. I dobrze. Zaczęła się gra, ja serwowałam druga po tym jak straciliśmy punkty. No i teraz mam zamiar pokazać moją prawdziwą naturę. Zaczęłam jednym serwem wymierzyłam i idealnie w pole.
- Ej to nie fear mówiłaś, że nie umiesz grać! - krzyknął ktoś.
- No powiedzmy, że dawno nie trenowałam, będzie z trzy dni - i się zaśmiałam. Nagle wróciła mojej drużynie wiara. No wiecie, przegrywaliśmy piętnaście do zera.  I akurat tak się zadziało, że graliśmy na trzy ścina. Nie tylko ja dobrze grałam. Marcus też i oczywiście parę innych osób. I takim oto sposobem wygraliśmy. Za to drużyna przegrana stawia po piwie. Poszliśmy do baru. Zaczęliśmy wszyscy rozmawiać. Gdy się zbliżała pora pójścia na obiad wszyscy poszli się wymyć i przebrać. No ja nie mogę trzeci raz w jeden dzień? To normalnie rekord. Na wszystkich nieszczęście zrobiło się zimniej, przez co trzeba było ubrać się cieplej. Ubrałam się, zmyłam makijaż, który się popsuł i nałożyłam trochę mocniejszy. Zeszłyśmy na dół i usiadłyśmy przy stoliku ze znajomymi. Dzisiaj podali pizze, przez moment posmutniałam. To był  ostatni posiłek mojej siostry, ale zaraz znów zaczęłam żartować ze wszystkimi. Niestety wszyscy zauważyli, że coś się stało i musiałam tłumaczyć, że nic, ale niestety nie nabrali się. Gdy skończyłam moją opowieść wszystkim zrobiło się przykro. Poprosiłam ich, żeby zachowywali się normalnie. Posłuchali. Resztę wieczoru spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Potem Wszyscy wrócili do swoich pokoji i każdy zajmował się sobą. Ja z Ami (Amelią) przegadałyśmy dużo czasu, po czym gdy już było późno poszłyśmy się umyć i spać.

Następny Dzień 

Dzisiaj wielki dzień! Nie mogę się doczekać śpiewania, ale ponoć najpierw mają dla nas jakieś testy. Chyba się boję, a co jeśli to są taki same sprawdzieny jak w szkole. Jestem ciekawa. Szybko wstałam i poszłam się umyć. Gdy większość już zrobiłam ubrałam się i poszłam na śniadanie. Tam zobaczyłąm szwedzki stół. Wzięłam jajecznice, bagietki i parę innych rzeczy. Jakoś szybko poszło mi z jedzeniem. Czekałam jeszcze aż reszta zje i jak ogłoszą niespodziankę na jaką musimy się naszykować. Po jakiejś pół godzinie okazało się com to. Będziemy pracować z jednym z najsławniejszych choreografów na świecie. On pokaże nam parę kroków, a my będziemy musieli zatańczyć. Dlatego popędziłam szybko do pokoju przebrałam się w luźne dresy i bluze supermen pod spodem mam stanik sportowy. Podejrzewam, że zrobi mi się gorąco dlatedo założyłam ten zamiast normalnego. Po pewnym czasie razem Ami poszłam na salę. Parę godzin potem umiałam układ na pamięć. Najlepsze jest to, że jest też moment freestyle. Dlatego będę mogła pokazać moje możliwośći. Gdy już tańczyłam układ denerwowałam się, ale przypomniałam sobie co mi mówili. Zamknęłam oczy i poddałam się muzyce. Gdy skończyła grać zauważyłam, że każdy się na mnie gapi. To trochę krępujące, ale trudno. Po chwili rozległy się oklaski. Ja się ukłoniłam i zeszłąm ze sceny dając innym pole do popisu. '
- Nie no dziewczyny rozmiatasz system. Nie dość, że masz kawał głosu to do tego tańczysz, a jeszcze jesteś ładna i zgrabna, szacum - i przybiłam żółwia. Gdy skończyły się wszystkie przesłuchania wywoływali grupami, niektórzy już nie wracali, przez co zorientowałam się, że przyszedł czas na pierwsze eliminacje. Gdy przyszła na mnie kolej zdenerwowałam się na maxa, ale byłam przynajmniej razem z Amelią. Wywoływali przeróżne imiona, ale ani ja, ani Amelia się w nich nie znalazłyśmy. Zaczęłyśmy się załąmywać już chciałam zacząć płakać, gdy im Simon powiedział, że nie przechodzą, a my mamy iść do tamtych drzwi. Wszyscy darli się jak szaleni ze szczęścia. Ja podbiegłam do sędziów i zaczęłam ich przytulać i dziękować. Pobiegłam do drzwi i tam była jeszcze większa radość. Niestety nigdzie nie widziałam Jade i Perrie. Pewnie niestety nie przeszły. Po wszystkich eliminacjach zawołali nasze koleżanki i okazało się, że połączyli ich w zespół z dwoma innymi dziewczynami. Po dniu pełnym wrażeń, każdy kto miał poszedł do pokoju odpocząć i szykować się na jutrzejsze zmagania wokalne.

______________________________________________________________________

Przykro mi jest kiedy nie komentujecie dlatego nie dodam następnego rozdziału dopóki, albo nie będzie 6 komentarzy, albo 4 komentarzy i 20 Tak lub Nie łacznie liczonych tylko proszę, żeby nie zaznacza ć obydwu na raz ^^

forever & always love you
~Alice

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 18

Obudziłam się na pięknej łące. Po środku wielki staw ze spadającymi na niego falami słońca.  Wokoło były kwiaty we wszystkich wesołych kolorach. Czułam się tutaj jak nad morzem. Byłam odprężona, mimo białej sukni na moim ciele. Zdziwiłam się. gdyż była ona ślubna. dopiero zauważyłam, żę mam na głowie welon. Po paru chwilach zauważyłam usypaną ścieżkę płatkami róż. Szłam z zaciekawieniem nią, aż do białej altanki, na której stał Harry we fraku i ksiądz. Nie zabrakło też naszych przyjaciół. Wszyscy wiwatowali na naszą cześć. Niepewnie podeszłam do chłopaka. Pochylił sie nade mną i szepną.
- Dziś będziesz już moja na z a w s z e - Nie wiem czemu, ale zlękłam się. Po chwili jego wyraz twarzy zmienił sie drastycznie. Z uroczego tak jak zawsze w przerażającą bestię. Jego oczy zrobiły się całe czerwone żądne... krwi. Z zębów wyrosły kły. Po chwili uśmiechną się chytrze i wpił się w moje wargi wysysając z nich krew. Przy okazji... dotykał mnie...wszędzie. Czułam, że zaraz zrobi mi coś poważniejszego. W pewnej chwili wszystko znikło. Zmyło, jakby nigdy się nie wydarzyło. Drastyczne obrazy sprzed chwili zamieniło światło. Strasznie jasne. Gdzieś z oddali słyszałam przytłumione odgłosy. Krzyki radości, płacz. Próbowałam podnieść powieki, ale... nie udało się. Chciałam zrobić cokolwiek, ale mi się nie udało... tak jakbym była sparaliżowana. Poczułam łzy spływające po moich policzkach. Potem coś jeszcze. Dłoń, która je ściera "nie poddam się" pomyślałam. Spróbowałam jeszcze raz i... udało się! Lecz za chwile je zamknęłam. Było zbyt jasno. Nie mogłam się teraz poddać. Uniosłam je. Dźwięki, szmery, krople płaczu spadające na podłogę.  Wszystko stało się o sto razy głośniejsze niż wcześniej. Nagle jakieś światełko stanęło mi przed oczami. Zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół, oraz całą moją rodzinę, ale bez... Lily. I znienacka wszystko sobie przypomniałam . Zabawa, kłótnia, ucieczka i... wypadek. Światło, które na nas wjechało to była ciężarówka. Jechała od strony Lil. Najprawdopodobniej przejechała na czerwonym świetle i... dalej nic nie pamiętam. Kompletna pustka.
- Co... się stało... z... Lily - z wielkim trudem przeszło mi przez gardło. Sprawiło mi to wielką trudność, gdyż miałam różne popodpinane kabelki do mojego ciała. Wszyscy popatrzyli na siebie. Dziwnie się zachowywali.
- Wiesz może najpierw zrobią ci badania i odepną ci te kabelki. - Powiedziała babcia akurat, gdy lekarz wszedł na sale. A zaraz za nim parę pielęgniarek. W tym samym czasie wszyscy wyszli na zewnątrz. Zrobili mi parę badań, zadali rutynowe pytania i wprowadzili dwóch policjantów, żebym mogła powiedzieć co się wydarzyło. Kiedy to wszystko się skończyło do sali weszła Amelia oraz Christy. Chyba im przypadło powiedzenie mi co się wydarzyło. Tylko czemu nie moi rodzice. I teraz kątem oka zauważyłam mamę wypłakującą się tacie w ramie. Spytałam spojrzeniem dziewczyny.
- Wiesz ... ugh.. - spojrzały na siebie.
- Powiedzcie mi całą prawdę.  - powiedziałam słabym głosem.
- a więc - Zaczęła Christina - Miałaś wypadek. Kiedy przejeżdżałyście przez skrzyżowanie walnęła w was ciężarówka.
- Na nie szczęście zderzenie było bardzo mocne i wcisnęło do środka dużą część auta. Niestety ze strony Lily - ciągnęła Amelia, a ja po prostu nie mogłam im uwierzyć. W ani jedno słowo, które one mówią. Po chwili Christ zaczęła dalej opowiadać.
- Niestety skoro wcisnęło do środka dużą część, przy tym zraniło to poważnie twoją siostrę. Karetka przyjechała po paru minutach. Jednak to było za późno. Zmarła w karetce, a ty zapadłaś w tygodniową śpiączkę. Od czasu wypadku wszyscy chodzimy jak jakieś zombie. Siedzimy przy tobie, ale najwięcej Harry. Na prawdę nam przykro z powodu Lil. - dokończyła swój monolog. Popłakałam się... mocno.
- Proszę... wyjdźcie...muszę zebrać myśli - mówiłam przez łzy. Kochałam siostrę najmocniej na świecie. Nie chcę bez niej żyć. Może czasem się kłócimy jak tamtego dnia, ale i tak.  Nie mam zamiaruzrezygnować z kariery. Teraz to będzie jeszcze większa motywacja. Dla niej spełnie marzenia. Spróbuję zrobić coś, żeby była ze mnie dumna. Przynajmniej w tej kwestii. Pojadę na ten głupi bootcamp i przejdę dalej. Dla Lily spróbuję wygrać ten program. Ale nadal będzie mnie zżerać od środka. "Przeze mnie zginęła" przeszło mi przez myśl... I to prawda. Mogłam jej pozwolić zaszaleć. Każdy by tak chciał. Wszystkie nastolatki by wykorzystały taką sytuację. Ze zmęczenia i tego natłoku myśli zasnęłam.

Jakiś czas potem...

Dzisiaj mija drugi dzień odkąd wyszłam ze szpitala. Moje postanowienia, jak szybko się wzięły. Tak samo szybko się zmyły. Przynajmniej większość. Nadal mam za cel wygranie programu. Ale zaczęłam ubierać się inaczej, mini spódniczki, dekolty, lub tym podobne rzeczy. Zaczęłam palić i chodzić codziennie na imprezy. Jedyne co zostało we mnie starego to to, że kocham muzykę. Piszę piosenki. Śpiewam, wtedy czuję, że żyję. Tak samo ze znajomościami. Wiem dziwnie to zabrzmi, ale zaczęłam kumplować się ze szkolną elitą. Starych przyjaciół miałam w głębokim poważaniu. Przynajmniej tak się wszystkim zdawało w zaciszu domu nadal oglądam wspólne zdjęcia sprawdzam co robią i jak im idzie, ale w szkole jest inaczej. Jedynie w domu jest nadal normalnie. Nawet nie wiem czemu. Pamiętam jak dosłownie wszyscy byli zdziwieni, gdy zobaczyli mnie w nowym imidżu. A co im do tego? Dzisiaj mam mieć ostatnią klasówkę z matmy przed wystawieniem ocen na semestr pierwszy.Mocno nie spadłam z ocenami. Mam tróje i czwórki. Nawet zdarzają się piątki. Na treningach siatki wyżywam się po wsze czasy. Można powiedzieć, że ze złością gram o wiele lepiej. Już powiedziałam trenerowi o moim małym występie, a ten życzył mi powodzenia i prosił, żebym nie zapomniała o nim i jak się gra w siatkę. Normalnie prawie się rozbeczałam, ale prawie robi wielką różnicę. Wstałam z łóżka wzięłam ubrania oraz bieliznę i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie potrzeby oraz umyłam się. Po czym ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy. Podkreśliłam oczy eyelinerem oraz kredką. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta błyszczykiem. Wyszłam z łazienki i spakowałam książki oraz kosmetyczkę do torby. Zeszłam na dół. Siedzieli już tam rodzice i pałaszowali jedzonko. Przysiadłam się do nich i zrobiłam to samo. Po pewnym czasie odeszłam od stołu założyłam koturny, wzięłam klucze i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i odjechałam do szkoły. Na lunchu jak zwykle obgadywałyśmy innych i umawiałyśmy się na wieczór. W pewnym momencie do naszego stolika podszedł Harry.  Co jakiś czas próbował ze mną pogadać, ale go spławiałam. To nie moja wina, że się zmieniłam i nie chcę z nim gadać. Przynajmniej przy ludziach.
- Możemy pogadać - spytał, a ja nie wiem czemu zgodziłam się. Wstalismy od stołu i ruszyliśmy. Posłałam dziewczynom znaczące spojrzenie i ruszyłam.
- To... czego chciałeś? - spytałam.
- Wiesz.. ugh... od dłuższego czasu chcę ci to powiedzieć... Podobasz mi się. - Powiedział. Stara ja skakałaby z radości, niestety jej już nie ma. Teraz mam go w dupie.
- I co z tego? - próbowałam mieć w miarę równy głos. Nie mogłam zdradzić, że cząstka mnie go bardzo, bardzo kocha. Teraz jestem czarną owcą w rodzinie. Wiem, że moja siostra by tego chciała, ale ja inaczej nie potrafię poradzić sobie z żałobą. Muszę się wziąć w garść. - Równie dobrze może ci się podobać gówno, jeśli nie masz nic do dodania to ja spadam, nara, cześć i czołem. Ale mógłbys ode mnie pozdrowić C. jakoś przestała się do mnie odzywać. O i jeszcze jedno życzę udanej trasy. Papatki! - Musiałam wziąć oddech, mówienie na jednym tego wszystkiego jest męczące, jednak nie moge tak odejśc  w końcu on mi pomógł najbardziej w x factorze. - Ale muszę ci podziękować - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - za pomoc w programie. Pod koniec tego tygodnia jadę na bootcamp. Może się jeszcze odezwe Heja! - Po tych słowach opuściłam go, gdybym dalej patrzyła na te jego piękne zielone oczy, chyba bym się złamała i znów bym była tą szarą myszką.
Wróciłam do dziewczyn i wcisnęłam im jakiś kit czemu chciał ze mną gadać. Lekcje minęły bardzo szybko, więc wróciłam do domu. Dzisiaj nie miałyśmy ochoty na imprezę, więc zostałam w domu. Ściągnęłam buty i ruszyłam na górę. Zmyłam makijaż, ściągnęłam ubrania i przebrałam się w dresy i rozmyślałam przy włączonej muzyce na łóżku. Tak się złożyło, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
_____________________________________________________________________

Witam moi drodzy! Czy ktoś się gniewa, że uśmierciłam Lil, albo, że Andy jest teraz suką? Jak coś tak miało być od samiuteńkiego początku, ponieważ to jest na prawdę ważne w dalszych losach. Mam nadzieję, że się spodobało. Czy mi się wydaje, czy to jest straaaaaaaaaasznie, krótkie. To jest z dedykacją dla smaaajl! Jestem ciekawa czy zapomniałaś, że jesteś tu obserwatorem czy jak, ale w szczególności dla ciebie bo byłaś pierwsza! ;P Oraz oczywiście dla moich innych kochań. Chyba wiedzą o kim mówię ;) 

Na stronie jest ankieta i proszę wziąć w niej udział! Nie wiem jaki blog mam kontynuować po zakończeniu tego, więc zaznaczcie! Jeśli nie chce wam się zaznaczać to pliiiiiiiiiiiiiiiis napiszcie w komentarzu^^

A teraz bardzo smutna rzecz... MAMA ZABIERA MI KOMPA! chodzi o to, że w tym roku mam się starać, więc nie będę miała stałego dostępu do neta. O to chodzi, że gdy tylko będę mogła to wam będę wstawiać rozdział. Na szczęście to tylko na rok szkolny :D 

POWIEDZCIE MI TERAZ ZA CO NAJBARDZIEJ LUBICIE TO OPOWIADANIE, PROSZĘ W S Z Y S T K I C H O ODPOWIEDŹ W KOMENTARZU !

Forever & Always love you


~ Alice 
Ps. Mam dla was  gifa ^^ 



Smile Hazza, Smile !



Oh.. Lou.. It's just a vagina  ;P


Hazza się wścieeeeeeeeeeeeekł ;PPP


BUJA !



MM... przepraszam co ja mówiłam ?


WOOOOOOOHOOOOOOOOOOOO!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 17

- Dawaj tego naleśnika - powiedział, a ja stałam  jak wryta. Już drugi raz zdarzyła się taka sytuacja. Ale ja pierwsza nie zrobię kroku, Co to, to nie! - Masz nutellę ? Uwielbiam naleśniki z nią, a wręcz kocham.
- Ym.. - odchrząknęłam - no jasne druga szafka po twojej lewej - podpowiedziałam z niedowierzaniem.
- O! Jest! Dzięki ... - pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole. - To jak masz dzisiaj przesłuchanie, denerwujesz się? Ja przed moim strasznie się bałem, ale przynajmniej trafiłem tak dobrze. - no cóż nie da się zauważyć, jeśli przejdę dalej to całe moje życie wywróci się do góry nogami. Powiedziałam tylko, że jak mam się nie denerwować i wróciłam do zajadania. Po jakiś dwudziestu minutach wszystko było juz zjedzone. Poszłam  jeszcze raz umyć zęby. Gdy wyszłam, żeby sprawdzić godzinę o mało się nie zakrztusiłam. Jest godzina 6 rano! Matko jak to możliwe? Poszłam do szafy wyjęłam, rzeczy Hazzy, które powinnam już dawno oddać. Zeszłam na dół, a on oglądał coś w telewizji.
- Masz - podałam mu ubrania i wskazałam łazienkę dla wszystkich. Poszłam do pokoju wzięłam strój do biegania i się ubrałam. Gdy schodziłam Loczek właśnie wychodził z łazienki. Zaproponowałam mu małe bieganko na co on się zgodził, bo i tak miał takie plany. Wzięłam telefon, związałam włosy w koński ogon zamknęłam drzwi i ruszyliśmy biegiem do parku. Pobiegaliśmy dobre 4 godziny cały czas rozmawiając. Chyba nigdy tak dobrze mi się nie biegało. Usiedliśmy na ławce i opowiadaliśmy sobie różne głupie zmyślone, a także prawdziwe historyjki. Tak zeszła nam jeszcze godzina. Pobiegliśmy w swoje strony obiecał mi, że jak tylko będzie się dało to przyjedzie do mnie. Cały czas byłam skupiona na rozmowie to nawet nie zauważyłam jak pięknie tutaj jest. Dróżki były powysypywane małymi kamyczkami. Drzewa miały odcień mocnej zieleni. Rosły przy drogach, a także w średnich odstępach w głębi parku. Jak się szło prosto można było dostrzec staw o czystości takiej jak nad morzem. Był tam rozsypany piasek oraz nie wielkie molo. Gdy dotarłam już do domu umyłam się i ubrałam w wcześniej wybrane ubrania. Zadzwoniłam do dziewczyn, że jestem już gotowa spytałam się czy one też na co one przytaknęły.Zabrała gitarę torebkę spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Wzięłam mój duży wóz nie chciałam za bardzo szpanować prezentem od rodziców. Zatrzymałam się przed domem Amelii, w którym była także Christy. Przed którym już czekały. Wsiadły. Zaczęłyśmy naszą monotonną dyskusję czy jestem przygotowana i tak dalej i cały czas kazały mi śpiewać, żebym nie zapomniała tekstu. Kiedy dotarłyśmy była już pokaźna liczba osób. Poszłam się zapisać dostałam jakąś karteczkę i stanęłyśmy w kolejce. Czekałyśmy chyba z miliard godzin, a do tego do mnie wchodziło coraz więcej emocji, no mogłam już tego wszystkiego wytrzymać, więc, żeby rozładować emocje, zaczęłam grać na gitarze. Osoby przy mnie zaczęły cicho mruczeć. Spytałam się co wszyscy znają i odpowiedzieli zgodnie justin bieber boyfriend jak rzucałam pomysłami zaczęłam grać i śpiewać, po chwili wszyscy się dołączyli, ci, którzy byli najbliżej czyli jakiś czterdzieści osób.  Po pewnym czasie, a wszyscy bili bi brawo. Tylko się zarumieniłam i powiedziałam dziękuje. Gdy jakieś pięć godzin minęło zostało przede mną około dziesięciu odób. Nerwy zżerały mnie maksymalnie, jestem ciekawa ile im to jeszcze zajmie. Prawie wszystkie osoby przede mną wychodziły z płaczem. Niestety nie wiem jakim. Dziewczyny się do mnie uśmiechnęły i życzyły powodzenia. Wzięłam gitarę, już wcześniej mi naszykowali siedzonko, więc się nie martwiłam. Oparłam ją o krzesło i podeszłam do mikrofonu.
- Dobrze, powiedz nam jak się nazywasz, ile masz lat, skąd przybyłaś i co dla nas zaśpiewasz. - zaczął Simon.
- Nazywam się Andrea Collins, wczoraj skończyłam osiemnaście lat, z taś czyli z Londynu zaśpiewam Because of you - Kelly Clarkson.
- Więc proszę zaczynaj. - Powiedziała Cheryl. Jak powiedziała tak zrobiłam zaczęłam śpiewać. Robiłam to całym sercem. Jak kończyłam jurorzy nadal na mnie patrzyli. Nie to złe określenie oni mnie przeszyszywali wzrokiem. Odłożyłam gitarę na bok i patrzyłam z pytającą miną. Pierwszy ogarną się Simon, a za nim reszta.
- Andy, mogę tak do ciebie mówić? - spytał, kiwnęłam głową, więc kontynuował. - Słuchaj uważnie. Jeśli chodzi o mnie to zapisywałem sobie wszystko, na początku twoją rozmowę, jak z nami rozmawiałaś, ruchy i tak dale. Dosłownie wszystko, lecz, gdy zaczęłaś śpiewać... Wszystko ze mnie wyleciało. Nie wiem co powiedzieć. To - w tym momencie wskazał na instrument - Pokazałaś nam, że nie potrafisz tylko cudownie śpiewać. Pokazałaś jacy byśmy byli, gdybyśmy ciebie nie przyjęli.
- rzadko tak jest, ale zgadzam się w stu procentach z Simonem - powiedział Louis.
- Twój głos zasługuje na to, żeby być w tym programie. Oczywiście chodzi mi, że cała ty powinnaść znaleźć się w występach na żywo. Jesteś, jak dotychczas gwiazdką tej edycji. - Oznajmiła Cheryl. Teraz kolej na Dannii. Bałam się, bo ona ma na prawdę dobry słuch oraz jest surowa. Nawet bardziej od Simona. Jest cicha nic niem mówi na stówę nie spodobało się jej i dobiera słowa, żeby mnie nie zranić, ale to milczenie boli bardziej niż sama krytyka.
- Wiesz... - zaczęła. - Jesteś wspaniała. Właśnie takich osób szukamy. Zostałaś stworzona właśnie do tego co robisz. - A! Jeny chyba umrę ze szczęście, normalnie nie wieże! Chyba musieli wyczytać to z mojej miny. Ponieważ, żeby mi udowodnić zaczęli głosować wszyscy byli na tak!
- Gratulacje miejmy nadzieję, że osoby z którymi przysżłaś właśnie skaczą  z radości.
- Jestem tego pewna, ale zanim tam pójdę muszę podziękować - zeszłam ze sceny podeszłam do jurorów i każdego mocno wyściskałam. Wróciłam, poszłam po gitarę.
- Dozobaczenia!- i wyszłam z wielkiego holu, tego co się ze mną działo nie da się opisać. Skakałam płakałam i wszystko co jest możliwe. Dzisiaj akurat z pośpiechu nie nałożyłam sobie nawet lekkiego makijażu, więc nie miało co mi się zmyć. Podszedł do mnie prowadzący i zaczął mnie chwalić. Powiedział jeszcze, że muszę nagrać tam jakiś filmik do początku. Dziewczyny już swoje nagrały i tak dalej.
W tym momencie kogoś asystentka, albo co, zabrała mnie na dwór tam już siedziała i czekała cała ekipa. Lekko mnie podmalowali, żebym się nie świeciła, wytuszowali rzęsy i zaczęło się nagrywanie. Powiedziałam skąd jestem, co mnie tutaj przywiało i takie tam. Oczywiście najpierw się przedstawiłam. Jak skończyłam poszłam po dziewczyny i moją gitarę do środka nadal się cieszyłam jak głupia skakałam. Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam Harrego idącego w tą stronę. Podbiegłam szybko do niego cały czas krzycząc "przyjęli mnie" i rzuciłam mu się na szyje całując go w usta. Chwile stał jak słup soli, trwało to parę sekund i odwzajemnił pocałunek. Gdy się oderwałam gadałam jak najęta. Nawet jakoś mnie nie obchodził ten pocałunek był z nadmiaru emocji. No dobra Harry genialnie całuje, ale co z tego skoro po prostu pocałowałam go ze szczęścia. Gadałam jak katarynka opowiedziałam dokładnie całość, nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć! Szybko wszyscy pomaszerowaliśmy do centrum handlowego to uczcić. Usiedliśmy w jakiejś knajpce i wzięliśmy po drinku. Po jakiś dwóch godzinach dziewczyny musiały iść już do domu, więc zostałam sama z Harrym. Rozmawialiśmy, ale on odpowiadał po większych zamyśleniach. Tak jakby coś go trapiło.
- O co chodzi Harry? - spytałam. Mam już dość tego, że cały jakiś smutny jest. - I nie mów nic bo przecież widzę, nie jestem ślepa...
- Czemu mnie pocałowałaś? - spytał.
- Ym... O to chodzi? Byłam strasznie szczęśliwa z natłoku emocji... no wiesz taki przyjacielski buziak.
- Jak dla mnie to nie wyglądało na przyjacielskie - mamrotał pod nosem. No cóż muszę chyba mu przyznać rację, ale to nie moja wina, że jestem wybuchowa.
- Przepraszam... Jeśli to jakoś inaczej odebrałeś, ale czasem robię rzeczy zanim  trochę pomyślę. To zadośćuczynienie tego, że zwykle jestem nieznośnie poważna.
- Dobrze rozumiem. To jak idziemy gdzieś? - próbował przybrać uśmiech, ale z tego wyszedł lekki grymas. Widziałam ból w jego pięknych zielonych oczach. Przeszywał mnie wzrokiem tak zimnym, złym, a zarazem próbował być obojętny. Dla osobnika, który go nie zna mogłoby się zdawać nawet, że jest szczęśliwy. Jednak nie dało się nie zauważyć nie istniejących iskierek w jego oczach. Tak jakby zgasły i ich nie było. Poczułam się winna kochałam go, ale na razie boję się związać. Pewnie wszyscy by myśleli, że ich wykorzystuje. Gdyby nie to z chęcią bym powtórzyła pocałunek z przed kilku dni. Ten, który kazał nam zrobić Niall. Nadal czuję motylki w moim brzuchu, gdy tylko przypomnę sobie jak się wtedy czułam. Jak było. Tak jakby te motylki nigdy nie chciały wylecieć. Poszliśmy w stronę kina. Obydwoje mieliśmy ochotę na dramat dlatego też jeden wybraliśmy. Na filmie obydwoje płakaliśmy jak dzieci. Na prawdę był wzruszający. Następnie poszliśmy do mojego auta. Podwiozłam Harrego dałam mu buziaka na pożegnanie i ruszyłam do domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do pizzerii "ROMA" kupić wielką pizze dla mnie i siostry. Gdy już dotarłam Lily siedziała na kanapie i oglądała jakiś denny film. Ściągnęłam buty położyłam kluczyki na blacie i poszłam do niej.
- Dobra siostra koniec oglądania dzisiaj świętujemy. Na pewno mamy gdzieś jeszcze picolo truskawkowe. Wiesz jak ja je uwielbiam! - krzyknęłam i od razu poszłam szukać. Znalazłam pięć butelek. Postawiłam  je na stole obok "dania" i poszłam po kubki, z którymi zrobiłam podobnie.
- A co niby mamy świętować? - spytała sarkastycznie.
- A może to, że twoja siostra przeszła pierwszy casting w x-factorze? - odpowiedziałam jej podobnie. Pogratulowała mi i od razu zaczęłyśmy mini imprezkę. Po wypiciu trzech butelek udawałyśmy, że jesteśmy pijane i jak, któraś z nas musiała do toalety zataczałyśmy się. Jak ja się stęskniłam  za takimi wieczorkami siostrzanymi. Dawno nie miałyśmy czegoś takiego. Rodzice jakoś, rzadko ostatnio wyjeżdżali. Dlatego dzisiaj coś takiego zorganizowałam. Nadal czułam się trochę podle w związku z Harrym, ale trudno. Było mi czegoś takiego trzeba. Pomimo, że blondynka jest młodsza ode mnie o parę lat dogadujemy się ze sobą świetnie. Zawsze ją kochałam. Traktujemy siebie nawzajem jak przyjaciółki, a nie jak rodzeństwo. Według mnie powinno tak być wszędzie. Oczywiście czasem się kłócimy, ale szybko się godzimy.
- Andy mam pytanie... mogłabym, pójść na imprezę dzisiaj? - spytała.
- A powiedz gdzie może najpierw?
- Do Spencer. Obiecuję, że wrócę przed drugą.
- Nie. - nie mam zamiaru jej puścić do tej rozpieszczonej divy. Zawsze docinała mojej siostrze, a teraz odkąd parę razy wymieniła zdanie z Chłopakami (1D) Od razu próbuje się z nią zakolegować. Chociaż nie raz słyszałam jakie plotki rozsiewa po szkole.
- Ale czemu? Przecież pójdę tam z Sereną, nie będę sama. - próbowała jakoś mnie przekonać.\
- Nie i już. Marsz do swojego pokoju. Robię to tylko dla ciebie, pamiętaj o tym. - Wstałam i zaczęłam sprzątać. Próbowała jeszcze coś tam powiedzieć, ale w końcu odeszła z tupnięciem nogą. Wróciłam do swego zmyłam naczynia. Zostało nam jeszcze trochę napoju, więc otwartą butelkę dopiłam, a resztę schowałam do szafki. Uh... Za trzy tygodnie będę jechać na bootcamp. Mam nadzieję, że tak szybko nie odpadnę. Jak już wszystko było sprzątnięte. Poszłam na górę. W pokoju mojej siostry było zbyt cicho, więc zapukałam. Niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi. Weszłam do środka, a tam zastałam kompletną pustkę. Na biurku leżała kartka oznajmiająca, że Lily jest na imprezie i nie muszę się o nią martwić. Dostałam szału szybko zbiegłam na dół, wzięłam kluczyki, zamknęłam dom i pojechałam. Po jakiś dwudziestu minutach byłam na miejscu. Najstarsze osoby miały po szesnaście lat. Szybko wparowałam do środka szukają wzrokiem siostry. Dom był przestronny wszędzie białe ściany i ciemna, drewniana podłoga. W środku domu stała basen, przy którym zobaczyłam moją siostrę z kimś rozmawiającą.
- Idziemy i nie ma żadnego "ale" zrozumiano?! - zaczęłam. Wkurzyła mnie złapałam ją za ramię chciałam pociągnąć, ale ta się stawiała.
- Nigdzie nie mam zamiaru iść, nie jesteś moją matką - zaczęła wrednie. Chciała mnie zabić wzrokiem, że wyciągam ją ze świetnej imprezy i robię obciach, ale to moja wina, że ona mnie wcześniej nie słuchała?
- Ale teraz się tobą opiekuję, a jak chcesz mogę zadzwonić do matki powiedzieć jej co zrobiłaś./ Na pewno da ci szlaban na co najmniej miesiąc.
- Jasne. Bo ty niby na tyle odważna? A jak ja powiem mamie, że przenocowałaś samego Harrego Stylesa wczoraj u nas to co?
- Mam już osiemnaście lat jakbyś nie wiedziała. A po za tym nie masz na mnie niczego. - Pociągnęłam ją mocno i wcisnęłam do samochodu. Jechałyśmy w ciszy, aż w końcu wybuchnęłam.
- Myślisz, że jesteś pępkiem świata czy co? Cały czas próbuję być dla ciebie miła. Poznałam ciebie z chłopakami, wiedziałam ile to dla ciebie znaczy, a ty mi się tak odpłacasz. Przyznaj nawet nie chciałaś ze mną spędzić wieczoru! Po prostu chciałaś mnie udobruchać, żebym ciebie na to coś puściła!
- Nie! Wiesz  myślisz, że łatwo jest być twoją siostrą? Każdy nauczyciel w szkole jak tylko wychwytuje moje nazwisko to od razu zaczyna się jaka to ty jesteś idealna! ile zrobiłaś dla szkoły! To się zaczyna robić irytujące!
- Wiesz,  że nie jestem! Myślisz tak ponieważ pozory ciebie zmylają! Ale nie chodzi o mnie, tylko o ciebie, może byś ...- nie mogłam dokończyć, ponieważ zobaczyłam białe światło od strony Lil. A po chwili tylko ciemność....
_____________________________________________________________________________
Nudziło mi się... xD Napisane jako tako mam nadzieję, że się spodobał i bardzo proszę o komentarze :D
@AdriannaSypka  i co przynajmniej chyba się domyślasz co się stało ^^ więc tak do końca nie przerwałam

Dziękuje za wszystkie wejścia wasze na blogi proszę, żebyście sprawdzili inne i się wypowiedzieli, który pomysł wam się najbardziej podoba, żebym po zakończeniu tego mogła pisać drugi ^^

Forever & Always love you <3

~Alice

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 16

- The Pretty Reckless! - krzyknął DJ, a ja po prostu stałam jak wryta. Lubiłam tą kapelę nawet bardziej niż One Direction... No dobra nie, ale praktycznie tak samo.  - Zagrają dla nas trzy swoje hity Make Me Wanna Die, My Medicine, Just Tonight, ale pamiętajcie dzisiaj przez większość wieczoru jest muzyka na żywo. Na wasze szczęście, bądź nie szczęście jedynie wokaliści, których uwielbia solenizantka. -
Po zapowiedzi przyszedł czas na śpiew zespołu. Taylor Momsen dziś na prawdę dobrze wykonywała utwory, gdy przyszedł na ostatni utwór Just Tonight, dziewczyna przestała śpiewać, a wszyscy zwrócili wzrok na nią, włączają w to mnie, i czekali, aż coś powie.
- A teraz poprosimy do nas naszą solenizantkę - Jak poprosiła tak zrobiła. Przeszłam  przez tłum i weszłam na scenę. Wszyscy podążali wzrokiem za mną.
- Wszystkiego  najlepszego. Jeszcze nie złożyliśmy ci życzeń. - uśmiechnęła siępogodnie.
- Dziękuje - odpowiedziałam.
- A teraz pytanie... Znasz tekst do tej piosenki? - spytała, na co ja tylko skinęłam głową - A więc śpiewasz z nami. Ponoć masz piękny głos. - Dopiero teraz zauważyłam dwa mikrofony na kwadratowej scenie. Z muzykami, którzy patrzyli na mnie wyczekująco i tłumem, który wrzeszczał "Śpie-waj" podjęłam decyzję, że zaśpiewam. A co innego miałam zrobić? Muzyka zabrzmiała i zaczęłyśmy. Razem wypadło nam to na prawdę dobrze. Dostałyśmy gromkie brawa. Podziękowałam blondynce i zeszłam ze sceny. Wszyscy gratulowali mi wspaniałego występu. Dzięki temu coraz bardziej byłam przekonana wziąć udział w programie muzycznym. Teraz bawiłam sie na całego, ale uznałam, że lekkie wstawienie mi wystarczy, żeby móc zapamiętać wszystko chyba nie wolno być pijanym w trupa, co nie? Po za tym jutro mam casting nie mam zamiaru śpiewać i w ogóle na kacu. Gdy tańczyłam przy muzyce ten nagle przerwał i zaczął.
- A teraz... Zapraszamy na scenę pięciu młodych chłopaków powszechnie znanych jako One Direction! - zaraz, a oni nie mieli grać na jakiś urodzinach? Ale ja jestem głupia, że nie skojarzyłam faktów. Przecież rodzice zbytnio nie wiedzą, że się z nimi przyjaźnię. Nadal myślą, że jestem napaloną fanką. Podeszłam do sceny, a chłopcy właśnie zaczęli śpiewać Up All Night. Potem wykonali jeszce kilka utworów i poszli za kulisy. Nie byłam pewna czy mnie zauważyli. Poszłam za nimi do garderoby, Drzwi były otwarte więc weszłam.
- Nu nu nu chłopcy, żeby się nie przywitać z solenizantką? To szczyt bezczelności.  - zaśmiałam się. Mieli nieco zdezorientowane miny. Pewnie mnie nie poznali w tej sukience szpilkach i tak dalej. No cóż jak patrzyłam na siebie w lustrze też nie wiedziałam, że ja to ja, w końcu nigdy tak się nie ubieram. Ale osiemnastka to na prawdę poważna sprawa. Po chwili ich miny zaczęły się rozjaśniać. Podbiegli do mnie i mocno uścisnęli.
- Andy! Wszystkiego najlepszego!!! Zdrówka szczęśia i tak dalej - krzyczeli wszyscy.
- Zaraz mnie udusicie i ogłuszycie. I jak ja jutro zaśpiewam? - spytałam.
- Co gdzie niby zaśpiewać? - spytał Niall, który już zaczął przegryzać jakąś bułkę.
- A to Hazza wam nie powiedział - spojrzałam na Loczka a ten się schował przed groźnymi spojrzeniami chłopców.  - Jutro idę na przesłuchanie do x factor, ale mniejsza z tym. Jak to się stało, że nie wiedzieliście u kogo będziecie grać? - zadałam pytanie.
- A no bo Paul powiedział nam tylko gdzie mamy przyjść i, że to impreza urodzinowa. - Odpowiedział Harry, któremu dorównywałam wzrostem w szpilkach. Hm... chyba ostatnio trochę urosłam. Zwykle byłam niska, albo to moje złudzenie.
- Dobra Andy, a teraz czas na komplement. Wyglądasz zjawiskowo! powinnaś częściej chodzić w sukienkach, a nie tylko przydużych koszulkach. - zaćwierkał Zayn.
- To jak idziemy się bawić? Czy spędzimy tutaj resztę jakże pięknego wieczoru - Powiedział Liam. Wyszliśmy z garderoby. 4/5 One Direction szło z przodu, a ja razem z Harrym z tyłu cały czas rozmawiaja i smiejąc się.
- nie mogę uwierzyć, że jestem twojego wzrostu. - powiedziałam, gdy zabrakło tematu. Harry jakiś cichy się zdaje.
- No cóż. To nic dziwnego skoro jesteś w szpilkach. Choc jest mało dziewczyn, które by nawet w szpilkach dorównywałyby mi wzrostem. Więc gratuluje twoim rodzicom, za przekazanie dobrych genów.
Weszliśmy na parkiet. Chłopcy przywitali sie z dziewczynami, ale zaraz Liam i Louis poszli szukać Danielle i Eleanor, które gdzieś się tu kręciły. Powiedziałam tej dwójce, że poszły na drinka, więc poszli do nich. Cały wieczór spędziłam sama z Harrym, gdyż reszta też bawiła sie w parach.
- To jak po drinku?- spytał Loczek.
- Jeszcze? O matko jeśli jutro będę miała kaca to tylko i wyłącznie twoja wina. A pamiętaj, że jutro mam przesłuchanie.
- No weź, aż tak źle nie będzie. A właśnie jutro przesłuchanie? Przepraszam miałem być, ale mamy wywiad potem jeszce jeden i mamy iśc na jakąś sesje. Może uda mi się zdążyć. Jak będziesz wchodzić to wyślij mi sms-a, ok? A potem z rezultatem do mnie zadzwoń jeśli mnie nie będzie.
- Spoko, przecież to twoja praca. - Szkoda, że nie będzie go przy mnie. Jak nie przyjdzie nie będę miała przy sobie tego kojącego, pięknego, lawendowego zapachu. Bawiliśmy się jakoś do 2 nad ranem. Ja niestety musiałam wracać. Ach czemu to musi być jutro? Nie moge przez to do końca zostać ze znajomymi. No cóż, ale warto przynajmniej mam taką nadzieję. Razem z Harrym wróciłam do domu. Zaproponowałam mu, żeby został na noc i się nie włóczył po nocach przez miasto. Na co on się zgodził. Gdy weszłam do domu Lily już spała. Weszłam razem z brunetem do kuchni. Obydwoje nie byliśmy praktycznie wcale pijani, więc po prostu usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie zrobiłam nam po gorącej bawarce (herbacie z mlekiem i dość dużą ilością cukru) Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Rozłożyłam mu kanapę przez co miał trzy osobowe łóżko tylko dla siebie. Jeszce tylko dałam mu pościel, żeby sam sobie rozścielił. Wzięłam piżamkę i ruszyłam do łazienki.
- Jak chcesz coś sprawdzić w internecie laptop jest na biurku. Nie ma hasła -i weszłam do mojej prywatnej łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, umyłam się oraz zęby. Ubrania wrzuciłam do kosza na brudy. Zmyłam resztkę makijaży, która została po prysznicu i wróciłam do pokoju.
- Jaki masz login na twitterze? -spytał się Harry.
- Nie mam. Na niczym nie mam swojej strony, czy tam jak to się nazywa. Mam jedynie GG i skypa. - odpowiedziałam.
- Jak to możliwe? Przecież chyba każdy na świecie jest na czymś. - mały bulwers wstąpił na jego twarz. Ale dla mnie to po prostu nie ma sensu. Po co mi to? Mam telefon i z osobami, z którymi chcę gadać rozmawiam przez niego, a nie jakiś serwis społecznościowy. - Dawaj założymy ci - zaproponował.
- Nie dzięki. Jakoś mnie o nie rajcuje. Może kiedyś kiedy uda mi się przejśc wszystkie castingi i będę w występach na żywo w x factor. Ale teraz mi to nie potrzebne. Ze wszystkimi których znam utrzymuje kontakt telefoniczny i to mi wystarcza.
- A no jasne. To na razie ja ci pokaże, że twiiter jest fajny, a jeśli nadal nie będziesz chciała to nie będzię cię zmuszał - uśmiechnął się miło. No nie wierze jak można mieć taki cudowny uśmiech? chwilach udało mi się go przekonać, że nie będę chciała zakładać sobie konta. Poszłam do łóżka. Harry wyłączył komputer i obydwoje bardzo szybko zasnęliśmy.

Następnego Dnia...

Obudziłam się chyba strasznie wcześnie, ponieważ właśnie zaczęła wstawać słońce. Szybko pobiegłam do łazienki. No już nic dziwnego, że tak szybko wstałam, skoro musiałam siu siu. Przy okazji umyłam zęby i siebie. W samym ręczniku na głowie i na ciele poszłam do garderoby. Wybrałam białą sukienkę, a do tego sweterek. Położyłam na szafę. Na szczęście wszyscy jeszcze śpią, więc mogę paradować w samej bieliźnie.(klik) Składała się z białego stanika bez ramiączek, oraz szarych bokserek w kropki. Poszłam do kuchni przyrządzić śniadanie dla wszystkich, ale gdy tam weszłam znalazłam karteczkę informującą mnie, że rodzice wyjechali, bo mieli jakieś ważne spotkania w LA i nie będzie ich co najmniej 3 tygodnie. Ale czad! Mam się zająć Lily (No problem!) oraz używać sytuacyjnej karty od rodziców. Szybko przyrządziłam ciasto na naleśniki i zaczęłam je smażyć. Po jakiś 20 minutach miałam już połowę zrobioną. Zaczęło mi się już nudzić w takiej ciszy, więc szybko skoczyłam  do pokoju po laptopa, zeszłam z nim na dół i zapuściłam jakąś playlistę. Pierwsza piosenka zaczęła lecieć i była to Emeli Sande - Read all about it strasznie lubię tę piosenkę, niestety jest jakoś smutna... Ale trudno poszłam do kuchni co chwila podśpiewując, aż zaczęłam spiewać na całego, oczywiście tak, żeby nie obudzić reszty. Choć z tego co mi wiadomo Lily dzisiaj miała spać u koleżanki, to znaczy, że jestem sama z Harrym. Hm.. nie wiem czy to fajnie, ale cóż. Wymachiwałam biodrami i śpiewałam przy gotowaniu. Gdy skończyłam zobaczyłam, że ten cały czas Harry mi się przyglądał.  Zaczerwieniłam się.
- No co lubię chodzić w samej bieliźnie, nie mów mi, że to nie jest wygodne, a po za tym nie chciałam mocno czegoś pobrudzić przed moim wyjściem i tak się złożyło. - powiedziałam, a ten tylko się cwanie uśmiechną i podszedł do mnie. Serce zaczęło mi bić szybciej. Po chwili...


__________________________________________________________________________
Błahahahha pewnie jutro będzie nowy nie chciało mi się już na was czekać macie takie szczęście, wiecie? 
Żadna inna autorka tak nie robi, a teraz myślicie jak się potoczą dalsze losy?

Jak wam się podobają moje nowe pomysły? Czy, którykolwiek inny blog, spodobał was się?

Dziękuje za 2 673 wyświetlenia. Napisany rozdział z myślą o :


@Aga_xx @AdriannaSypka  @bitch_plis_x3 i o anonimku, niestety nie wiem jak się nazywa, ale chcę, żeby wiedział, że o nim myślę <3

FOREVER & ALWAYS LOVE YOU

~Alice ;*


ps.:    KOLORKI !        


czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 15

Dzisiaj są moje urodziny, a ja nadal nie wierzę, że kończę 18 lat. Będę miała tyle samo co Harry. Nie mogę się doczekać imprezy. Cały czas chodzi mi po głowie klub, w którym ona ma się odbyć. Jestem ciekawa po co sala jest pod ziemią. (opis w rozdziale 7). Wybrałam sukienkę, tą, którą kupiłyśmy, kiedy poznałyśmy Zayna i wszystko się zaczęło. Zeszłam w mojej piżamie na dół i zjadłam naleśniki przygotowane przez mamę. Śniadanie minęło nam wszystkim w bardzo udanych humorach. Po czym wszyscy, życzyli mi wszystkiego najlepszego. Poszłam na górę się jeszcze przebrać do szkoły. Rodzice wspaniałomyślnie obmyśleli plan kiedy mają mi zrobić urodziny, żebym mogła pójść na przesłuchanie do x factora. Więc dzisiaj jest impreza jutro mam piękny dzień wyleczenia kaca, a potem przesłuchanie. Wiem trochę głupio, żeby było w niedziele bo wtedy do kościoła, ale trudno zawsze  trzeba próbować. Wybrałam żółtą trochę prześwitującą bluzkę, bandamkę, krótkie, czarne spodenki, a do tego trampki. Wzięłam plecak do, którego spakowałam wszystko i dałam pod szafę. Poszłam jeszcze się odświeżyć. Wzięłam wybrane ubrania i pognałam do łazienki. Po wyszykowaniu się i zrobieniu wszystkich porannych czynności pocałowałam tatę, który jeszce nie wyszedł do pracy i poszłam w kierunku swojego auta (jakby ktoś nie pamiętał). Zadzwoniłam do Amelii i Christy, że zaraz będę u blondyny, żeby już czekały przy jej drzwiach wejściowych. One to maja szczęście, są sąsiadkami. Ja mam do nich jakieś 10 minut drogi autem przy zawijasach. Brunetka ubrała na siebie granatowe spodnie, kremowy sweter i tego samego koloru buty. Za to blondynka miała dość elegancki strój. Według mnie dziewczyny będą się dzisiaj kisiły w tych strojach, ponieważ, chociaż to dziwne, ma być dzisiaj dość gorąco. Choć niektórzy mogą nawet w największym upale chodzić w długich spodnia. Po drodze wstąpiłyśmy jeszcze do starbacksa po kawę. Mi się rano nie udało wypić nawet kropelki, gdyś się spieszyłam.   Do szkoły dojechałyśmy jeszcze dwadzieścia minut przed rozpoczęciem się zajęć. Gdy ja parkowałam dziewczyny już były przy wejściu i czekały na mnie sącząc swoje cappucino. Po paru chwilach doszłam do nich i usiadłyśmy na murku. Po jakiś dziesięciu minutach dojechali do nas chłopcy, których odwiózł Louis wraz, co mnie zdziwiło, Eleanor.  Zaparkowali samochód i całą szóstką podeszli do nas. Harry miał na sobie koszulę w kratę, jeansy oraz białe conversy. Zayn miał kolorową kurtkę, adidasy oraz jeansy. Niall i Liam byli bardzo dobrze ubrani. Strasznie mi się podoba koszulka blondynka.
- Hej wszystkim - zaczęłam, a Harry mi zabrał kubek, wziął łyka i oddał. - Lou, El co wy tu robicie przecież wy nie chodzicie do szkoły? - spytałam.
- A podwieźliśmy chłopaków i jedziemy sobie potem do parku trochę pospacerować, a potem na zakupy, bo ktoś - w tym momencie popatrzył na żarłoka - wyjadł nam wszystkie zapasy. - Po krótkiej pogawędce usłyszeliśmy dzwonek, więc pożegnaliśmy się, ten kto miał się żegnać, i poszliśmy do swoich klas. Dzisiaj pierwszy był trening mój i Amelii, a potem mamy matematykę. Christy oraz Zayn i Harry mieli do nas dołączyć po wychowaniu do życia w rodzinie na lunchu. Jak ja się cieszę, że zawsze, gdy to jest mam trening. Szybko się przebrałam w strój do siatkówki o barwach naszych szkolnych byków. Zaczęliśmy trening. Ja jako kapitan miałam zrobić rozgrzewkę. Po niej zaczęliśmy się dobierać w drużyny, lecz szło nam to ciężko, więc podzielił nas trener. I tak nam zleciały dwie godziny. Gdy szłyśmy do szatni trener Sparks zaczepił mnie jeszcze o parę słów. Muszę szczerze przyznać, że mamy na prawdę przystojnego trenera. I jest starszy nie wiele od nas. Ponieważ ma 25 lat.
- Andy mamy w przyszłym tygodniu zawody mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz i zmobilizujesz nasze zawodniczki, wierzę w ciebie. - oznajmił, a ja sobie teraz przypomniałam.
- oczywiście trenerze zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyśmy nadal mieli mistrzami stanu i nie odpadliśmy przed wcześnie. - Dałam  mu do zrozumienia. Nie mogę się doczekać. Zawsze, po moim marzeniu, żeby śpiewać, chciałam zostać zawodową graczką w naszej drużynie narodowej. Kiedyś mam nadzieję, że uda mi się ziiścić te marzenia. Choć na razie nie chcę, ponieważ nie mamy zbyt dobrego zespołu, ale kto wie co będzie się działo za kilkanaście lat. Weszłam  do szatni wzięłam  ręcznik i kosmetyczkę i popędziłam do pryszniców. Nasze szatnie w większości były w odcieniu czerwieni. Miały małe boksy z szafkami dla reprezentantów szkoły. Reszta przebierała się w innej. Gdy się wychodziło z tak zwanego boksu z kilkanastoma szafkami, szkło się korytarzem do pryszniców, gdzie były już wszystkie dziewczyny i rozmawiały ze sobą głośno, ponieważ chciały być głośniejsze od wody. Myśmy nie wstydziły się już swoich ciał, bo już nie raz trzeba było się oglądać. Och co wspólne trenowanie robi z człowieka. Po umyciu się i powrotnym ubraniu udałam się razem z szatynką i resztą dziewczyn do stołówki. Zaraz miała być przerwa na lunch. Więc mogłyśmy szybciej zająć miejsca. Wzięłam sobie kurczaka, do tego colę i jabłko na później. Poszłam zająć miejsce, gdzie czekając na resztę zaczęłam już pałaszować smakołyki.  Po jakiś dziesięciu minutach wszystkie siedziałyśmy przy największym stole. Miałyśmy do niego prawo, ponieważ byłyśmy pierwsze na stołówce. A jest taka zasada, kto pierwszy, ten lepszy. Po paru chwilach zabrzmiał dzwonek i wszyscy się żucili do stołówki. Jak zwykle. Byłyśmy podczas dyskusji jakie buty są lepsze na randkę, czy na obcasie, czy płaskie. Ja oczywiście utrzymywałam, że jak dla mnie powinny być wygodne, czyli płaskie. Niektóre się ze mną zgadzały, a inne sprzeczały między innymi, Christy, która zdążyła się już dosiąść. W końcu wszystkie sie zgodziłyśmy, że wygodne, ale dla jednych wygodne oznacza wysokie, a dla innych (np. dla mnie) płaskie.
- ekhm - ktoś odchrząknał. Dziewczyny się wpatrywały jak w obrazek w chłopaków. Kiedyś tez bym tak robiła, ale teraz jesteśmy przyjaciółmi, więc tylko ja, Em i C. się nie śliniłyśmy na ich widok.
- Hej chłopaki gdzie was poniosło?- spytała się blondynka.
- A staliśmy w strasznie długiej kolejce, a ty nie raczyłaś na nas poczekać i przyszłaś tu. - odpowiedział Zayn. Na co ona się zarumieniła, a ja i brunetka się zaśmiałyśmy.
- Możemy się dosiąść? - Spytał Liam chyba jedyny ogarnięty.
- Jasne - odpowiedziałam, zrobiłyśmy trochę miejsca. Cały posiłek miną nam w bardzo miłej atmosferze, przedstawiłyśmy dziewczyny chłopakom i na szczęście szybko się otrząsnęły, i zaczęły normalnie z nimi rozmawiać. Po posiłku udałyśmy się z Zaynem i Harrym na matematykę. Muszę powiedzieć to Hazza dzisiaj wyglądał niesamowicie seksownie. Nie dziwne, że wszystkie dziewczyny się za nim oglądały. Tak na prawdę już większość osób przyzwyczaiła się, że chłopcy chodzą do naszej szkoły. Gdy podeszliśmy pod drzwi stały już tam Julia, Vanessa i Ashley. Kiedy nas zobaczyły zaczęły podchodzić. Cały czas się tylko kleiły do chłopaków wiedziałam, że Jula się trochę speszyła. Dlatego zaczęłam z nia rozmawiać po polsku, żeby reszta nie rozumiała. Jeny, ona jest taka fajna. Czemu się z tymi pustakami zadaję to ja nie rozumiem. Po chwili do naszej rozmowy dołączyła się Christina, czasem parę słów dorzucała Em. Niezbyt chciała zostawiac na pastwę losu chłopaków. Na szczęście szybko zadzwonił dzwonek ja usiadłam razem z Christiną, ale gdy tylko wszedł nauczyciel kazał się, którejś z nas, przesiąść. Jedyne wolne miejsce było koło Juliet, więc tam usiadłam. Ta uśmiechnęła się do mnie i znów zaczęła coś mazać w swoim zeszycie. Najpierw to było oko potem usta, i tak dalej i w końcu dostrzegłam w tym twarz człowieka. Resztę dorysowała potem i powstał śliczny anioł.
- Świetnie rysujesz. - szepnęłam.
- Dzięki. - odpowiedziała. Resztę lekcji siedziałyśmy cicho. Pierwszy raz w mojej karierze uczennicy słuchałam na lekcji. Resztę dnia spędziłam tak samo. Nie miałam co robić, więc na jednej lekcji pokroiłam moją gumkę nożyczkami i małymi kawałkami rzucałyśmy w chłopaków razem z Amelią i Christy (potrójna ławka to jest to) Miałam ukryte za moim piórnikiem, a gdy odwracali się, żeby sprawdzić kto rzuca, my odwracałyśmy wzrok tak jakbyśmy nic nie robiły. Po skończonych lekcjach czekał mnie jeszcze trening. Niestety Amelia teraz się spieszyła, więc nie mogła na nim być, a Christy najzwyczajniej nie interesuje sport. Na szczęście Loczek był na tyle miły i został ze mną. Siedział na trybunach, a ja traciłam siódme poty przez mojego trenera. Widziałam, że się śmieje pod nosem, ale nie miałam ochoty, żeby widział, że się denerwuję. W końcu po rozgrzewce zajęliśmy się grą. Były takie same składy tylko moja drużyna jest trochę osłabiona, ponieważ nie mamy jednej zawodniczki, ale od czego są rezerwowe? Po skończonym treningu miałam  jeszcze jakieś pięć godzin do moich urodzin, więc szybko się wymyłam i poszłam  (już ubrana, żeby nie było) do Harrego.
- Wiesz nie wiedziałem, że tak dobrze grasz. - zagadnął, gdy do niego doszłam.
- A od czego jest sie kapitanem co? - spytałam.
- No w sumie racja, co teraz robimy. -
- No ja bym pojechała do KFC, a potem jakiś spacerek i muszę wracać do domu. - odpowiedziałam,  ale mam nadzieję, że się nie spyta czemu. Złoży mi życzenia, a ja mam tego dość cały dzień ktoś to robi.
- Czemu?- No i moje modły nie zostały wysłuchane. Wiesz dzięki!
- Bo mam dzisiaj urodziny i mama organizuje imprezę - odpowiedziałam.
- Aha.. szkoda, że nie wiedziałem, dał bym ci coś, ale wszystkiego najlepszego!- wykrzyczał,  po czym mnie przytulił i pocałował w policzek - szkoda, że to dzisiaj. Mam dzisiaj zagrać jakiś koncert dla milusińskiej rodziców. Załatwili coś. Tak to byśmy na pewno przyszli.
- No cóż trudno- w tym momencie doszliśmy do mojego autka, a Harry chyba nigdy go nie widział, bo zrobił wielkie oczy. - No co?
- Ty tym jeździsz? Przecież to auto.. no ...
- no jeżdżę lubię duże auta. Po za tym wszystko w nim takie fajne. I strasznie wygodne fotele. No normalnie cud miód.
- No trzeba przyznać na prawdę genialne autko. - powiedział wsiadając do auta. Zapięliśmy pasy i ruszyliśmy. Trzeba przyznać, że zamknięta w małej przestrzeni z nim czuję się dość dziwnie, ale co z tego? I tak nam się buzie nie zamykały i cały czas się śmialiśmy. W pewnym momencie usłyszałam, że na mojej playliście włączyła się jedna z moich ulubionych piosenek The Pretty Reckless - My Medicine, więc zaczęłam ją śpiewać. Harry cały czas mi się przypatrywał. Po chwili zaczął łapać i śpiewał razem ze mną. Bardzo dobrze nam to wyszło.
- Wow... nie no świetnie zrobiłaś, że zdecydowałaś się na x factor - a no tak zapomniałam, że on nigdy nie słyszałam jak śpiewam.
- ym... dziękuje? - zaśmiałam się trochę resztę drogi, albo się wygłupialiśmy, albo śpiewaliśmy moje ulubione piosenki. Gdy dojechaliśmy zaparkowałam i udaliśmy się do KFC cały czas śmiejąc się z kawałów, które opowiadaliśmy na przemian. Wszyscy się za nami oglądali, jestem ciekawa czy dlatego, że rozpoznali Loczka, czy z jakiegoś innego powodu. Szybko zamówiliśmy po bis marcie i usiedliśmy przy stoliku pałaszując. Po jakiś dziesięciu minutach zjedliśmy wszystko. Zdecydowałam się jeszcze nie wracać do domu tylko pójść z Hazzą do kina w ramach mojego prezentu urodzinowego. Wybraliśmy jakiś horror, kupiliśmy popcorn i weszliśmy do środka. Film trwał jakieś półtorej godziny. Nie było nic strasznego, tylko właśnie same śmieszne momenty. No powiedzcie mi, że głupota innych nie jest śmieszna. Po całym seansie odwiozłam Harrego do domu. Pożegnałam się całusem w policzek i wróciłam do siebie. Dostałam nie zły opieprz od mamy, że tak póxno wracam, a dzisiaj impreza, ale halo jeszcze przecież mam niecałe trzy godziny. Szybko wzięłam bieliznę i pognałam do łazienki. Tam się wymyłam i w ogóle wszystko, po czym poszłam do pokoju, gdzie przeszłam do garderoby. Wybrałam moją czerwoną sukienkę, którą dziewczyny kazały mi kupić. I się w nią wbiłam. Nie wiedziałam, co do tego pasuje, więc zawołałam mamę, a ta mi dała beżową kopertówkę, tego samego koloru szpilki. Złote kółka, a włosy związała w koński ogon. Zawołała kogoś z dołu i za chwilę siedziałam na jakimś stołku otoczona przez mnóstwo osób dbających o to, żebym wyglądała idealnie. Po jakiś dwóch godzinach byłam gotowa i nie mógł mi się nawet mały kosmyk za ogona wysunąć. spakowałam jeszcze portfel, telefon, klucze i chusteczki do torebki i zeszłam na tych nie wiarygodnie wysokich butach na dół. Mama była strasznie dumna ze swojego dzieła, aż prawie się popłakała. No cóż podobnie jak tata.
- No i straciłem już moją małą córeczkę. - powiedział.
- Oj tato masz jeszcze Lil, a jej jeszcze daleko do osiemnastki - przytuliłam ojczulka, a w tym momencie weszła Lilian.
- Wow... moja siostra w sukience do połowy uda, a do tego w szpilkach, trzeba to uwiecznić bo następna taka okazja może być za.... nigdy - zaśmiała się i pognała szybko po aparat.
- I raz...dwa...trzy... uśmiech - krzyknęła moja rodzinka. I jestem już uwieczniona w sukience, ale po słowach mojej siostry przestraszyłam się, że może być trochę zbyt krótka, no ale cóż raz się żyje! Szybko poszłam do wyjścia, a za mną cała moja rodzinka.
- Wiemy, że masz już jedno, ale nie mogliśmy się oprzeć, żeby ci kupić. Choć wiemy, że teraz ktoś musi ciebie podwieźć i tak, proszę - mama wręczyła mi kluczyki, ale nie do byle czego, a do samochodu. Podziękowałam im słodko, ale się spytałam, kto mnie podwiezie. Wypadło.... na nikogo, zaraz po moim pytaniu przyjechała po mnie limuzyna, a z niej wyskoczyły Christy i Amelia. Ta pierwsza miała na sobie różową sukienkę z czarnymi dodatkami. A brunetka trochę brokatową sukienkę, czarne szpilki oraz tego samego koloru kopertówkę. Po przywitaniu i pożegnaniu się z moimi rodzicami poszłyśmy do auta. Po jakichś dwudziestu minutach byłyśmy już na miejscu. Wyszłyśmy z samochodu nie wyglądało jakby była tam huczna impreza, a jedna pozory mogą mylić. Weszłyśmy do środka i zeszłyśmy na dół, tam wszyscy krzyknęli mi wszystkiego najlepszego. Gdy przechodziłam rozpoznałam chyba wszystkich, witali mnie dawali prezenciki,  które od razu były odkładane do reszty. Przeszłam całą długą salę, po drodze zostawiając dziewczyny przy stoliku. Dj zapowiedział, że chcę coś powiedzieć, weszłam na scenę i podeszłam do jednego z mikrofonów i  zaczęłam moja przemowę.
- Dziękuję wszystkim za przybycie - wrzasnęłam. - Dobrze się bawicie? No, a jakże by nie przecież darmowy alkohol to ósmu cud świata - zaśmiałam się. - Mam nadzieję, że wszyscy wytrwają jak najdłużej, a tym co nie to już mówię sajonara, gdyż nie będę ich potem łapać. A teraz zapraszam do dalszej zabawy! - i zeszłam ze sceny. Poszłam do dziewczyn, które już sączyły drinki. Zawołałam kelnera, żeby przyniósł nam jak najwięcej drinków. Po chwili przyszedł z kolegami i postawił przed nami chyba z sześćdziesiąt szklanek. Pochłaniałyśmy jedną za drugą. Nie wywołało to u nas zbyt dużych wrażeń, gdyś nie raz piłyśmy już z polakami, gdy byłyśmy w Polsce na wakacje, lub euro.  Kiedy byłyśmy już lekko wstawione pognałysmy na parkiet. Zatańczyłam już chyba z połową płci przeciwnej. W pewnym momencie didżej przerwał zabawę.
- Uwaga Uwaga ludzie! A teraz gość specjalny, dla naszej jublilatki - wskazał na mnie i wszyscy się zwrócili w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się lekko - Uwaga oto...

______________________________________________________________________________
Wiem, że miał być kiedy indziej, ale tak mi się dzisiaj nudziłam, że napisałam jakoś tak. Według mnie on zasługuje na trzy eski. 

Ten rozdział musi mieć przynajmniej powiedzmy siedem komentarzy i nowy (tym razem na serio!)

Wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc au revoir!

forever & always love you ;*
~Alice

Ps.: Cały rozdział jest napisany z myślą o
 @bitch_plis_x3
 a o to jej blog polecam
 http://it-just-wont-feel-right.blogspot.com/

Rozdział 14


odetchnął – Jadę w trasę.... nie będzie mnie chyba z rok. To trochę smutne zważywszy na to, że dopiero rozpoczęliśmy naukę. A w przyszłym roku byśmy już nie chodzili do niej.Ale może będziemy mniej, jeszcze nie wiem. - Hazza mój kochany Loczek wyjeżdża, ale trudno. Przecież to jego praca. Kiedyś byłam jego fanką, a teraz? Jest moim najlepszym przyjacielem, oczywiście zaraz za dziewczynami. Ale chyba dobrze się złożyło. Christina oraz Amelia w końcu mnie namówiły do x factora. Jeśli przejdę trochę dalej niż pierwszy casting, w co nie wierzę, to i tak byśmy nie mieli dla siebie czasu.
- Spoko, rozumiem. Masz swoje fanki nie możesz ich zostawić. - uśmiechnęłam się lekko, na co on odpłacił się tym samym. - Tylko nie zapomnij o swojej największej tu na miejscu. - pogroziłam palcem na co on się zaśmiał i mnie przytulił.
- Nie martw się na pewno nie zapomnę. - wyszeptał mi do ucha w uścisku, przy czym przeszły mi ciarki po plecach. - Będę dzwonił tylko jak mi czas pozwoli i będziemy rozmawiać tak jakbym tu był, tylko szkoda, że nie będziemy mogli być nawet na tym samym kontynencie.
- Mam nadzieję, że nam się uda, ale liczę na to, że ty też będziesz mnie wspierał. - odsunęłam się od niego i zaśmiałam zadziornie.
- Ale w czym? - Miał zdezorientowaną minę. No jasne, że miał taką przecież nigdy mu się nie chwaliłam moimi zdolnościami, a szczególnie nie podzieliłam się tym, że idę do x factora.
- Idę na casting do x factor.
- WOW. Nie no nie źle. Nigdy mi nie mówiłaś, że potrafisz śpiewać.
- Nigdy nie pytałeś... Ale lepiej mi powiedz kiedy wyjeżdżasz?
- Za tydzień... - posmutniał, mamy mało czasu, ale ja się ucieszyłam, gdyż miałam za dwa dni kasting i mógłby ze mną poćwiczyć. Tak samo jak ze mną pójść. Nie musiałabym być tylko z dziewczynami, a teraz pójdziemy w trójkę.
- I co masz zamiar im zaśpiewać? - spytał.
- Kelly Clarkson – Because of you. - wiedziałam zawsze co będę śpiewać, jeśli kiedykolwiek pójdę na taki casting. Kocham tą piosenkę. Wszyscy, którzy słuchali, gdy ją śpiewam, mówią mi, że jak słyszą mnie wykonującą mnie ten utwór, czują ode mnie mnóstwo emocji. Aż w pewnym momencie płaczą, nie wiem czemu. Piosenka oraz wykonanie jak każde inne.
- Serio? zaśpiewaj mi.
- no nie wiem. Znam cały tekst na pamięć od paru lat, ale mógłbyś mi pomóc w ucięciu, żeby nie było zbyt długie? To ma trwać około dwóch minut. - zapomniałam o tym czasie. Zawsze ćwiczyłam całą piosenkę.
- Jasne, posłuchaj zawsze najważniejsze jest, żeby był początek potem refren i już dajesz ostatnią zwrotkę. I będzie okej. - Jego rady były bardzo korzystne, dobrze jest mieć przyjaciół zawodowych muzyków. Gdy już skończyliśmy ucinanie utworu poprosił mnie o zaśpiewanie. Zaczęłam grać na gitarze, aż w pewnym momencie słowa wypływały ze mnie same. Widziałam, że ma szklanki w oczach.
- Co ci jest? - spytałam gdy skończyłam.
- to...to...to było
- tak?
- To było piękne. - zarumieniłam się.
- Dziękuje.
- Czemu wcześniej nie zdecydowałaś się na ten program? Na przykład rok temu bylibyśmy wtedy tam razem.
- Wiesz. A nie lepiej, że się poznaliśmy w taki sposób jakim było nam dane?
- Masz rację.
- Może chciałbyś ze mną poćwiczyć do występu ?
- No problem.
- Dzięki, że chcesz mi pomóc. Ale – odchrząknęłam – mam prośbę pójdziesz tam ze mną i dziewczynami? - Miałam proszącą minę wymalowaną na twarzy.
- Nie martw się na pewno z tobą pójdę.
- Dziękuje, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Po paru godzinach byliśmy, przynajmniej ja, zmęczeni. Więc udaliśmy się na dół i usiedliśmy na kanapie.
- Co teraz robimy? - spytał. Hm... chyba mam gdzieś szczęki, ale nie wiem czy mu się spodoba. Wstałam, a następnie poszłam do kuchni. Wzięłam dwie coca-cole, do tego szklanki i dodatkową dużą butelkę, gdyby się skończyło. Przygotowałam jeszcze popcorn i wróciłam do pokoju.
- ym... to znaczy seans filmowy? - zapytał. Widziałam jak się uśmiecha na ten pomysł.
- A cóż by innego? To jak „Szczęki” czy może „Rytuał”, a może jeszcze... czekaj zaraz wracam. - Poszłam szybko po „REC” do swojego pokoju, zawsze się bałam to nawet zacząć oglądać, dobrze, że zwykle się nie boje horrorów, ale po tym co mi znajomi opowiadali na temat tego filmu, szkoda gadać. Kupiłam go, ale nie miałam z kim go oglądnąć.
- Słuchaj – zaczęłam, gdy się już usadowiłam na kanapie.
- Mam tutaj film, ale z opowiadań znajomych wynika na to, że jest naprawdę stra... - nie dokończyłam bo Harry mi przerwał.
- Trudno, chciałbym obejrzeć z tobą ten film. Chyba musisz go w końcu obejrzeć. - Uśmiechnął się do mnie a ja straciłąm wszelkie wątpliwości.
- Jasne. No to włączamy. - wstałam z kanapy i włożyłam film do kina domowego. Stworzyłam atmosferę, czyli, wyłączyłam wszystkie światła i zasłoniłam wszystkie żaluzje. Teraz jedyne światło dawał telewizor. Usiadłam na kanapie dość daleko od Loczka. Jakoś dziwnie mi było. On się rozłożył i oparł rękę na brzegu kanapy. Już po paru minutach byłam wtulona w Harrego. Oczywiście najpierw był trochę zszokowany moim zachowaniem, lecz po chwili się rozluźnił i przytulił mnie do siebie, gdy były jakieś straszniejsze sceny, przytulał mnie mocniej, gładził moje plecy, bawił się moimi włosami lub po prostu szeptał mi do ucha miłe słowa, lub żebym się nie bała. W tych momentach byłam pewna, że zaraz umrę. Myślałam, że moje serce zaraz zniknie z mojej klatki piersiowej. „Spokojnie Andy jesteście TYLKO przyjaciółmi, a przyjaciele tak nie reagują, gdy przyjaciel ich przytuli lub będzie głaskać po plecach, nie powinny ci przechodzić dreszcze za każdym razem, gdy przyjaciel dotknie twoich pleców”. Myślałam cały czas, po czym się troszkę uspokoiłam. Muszę zacząć panować nad moimi zachowaniami. Film się kończył, a ja lekko zwróciłam głowę, w stronę Harrego i tylko rozkoszowałam się jego zapachem. Byłam tak tym zafascynowana, że zasnęłam za nim się obejrzałam.
_____________________________________________________________________________
 Pod poprzednim rozdziałem pojawił się tylko jeden komentarz i trochę mi smutno z tego powodu, więc ... tak wyjeżdżam teraz na dwa tygodnie i macie czas dorobić się 10 komentarzy na następny, bo jest zaznaczone, że czyta 14, a nie komentuje nigdy 5, więc macie ulgę jednej osoby. Jeśli jakiś anonimek będzie chciał skomentować to poproszę pod spodem nazwę swojego twittera. A teraz zapraszam do normalnego ogłoszenia parafialnego ;PP

Sorki, że takie krótkie nudne i wgl. wszystko, ale czasu nie mam i zwykle brakuje mi neta, więc macie
Sory za wszelkie błędy, ale pisałam na szybko
Strasznie nie podoba mi się ten rozdział, więc proszę ocenić go szczerze

No i mamy 3 eski ^^
teraz będę w skrócie pisać że trzy eski i jak ktoś nie zrozumie to przykro mi ;*

KOCHAM WSZYSTKICH, KTÓRZY TO CZYTAJĄ <3 <3 <3

Forever & Always love you

~Alice

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 13

- To jak co robimy - dzisiejszy dzień w szkole był strasznie nudny, gdy tylko dotarłyśmy do szkoły od razu poszłyśmy do chłopaków, ale chwilę potem zabrzęczał dzwonek i trzeba było pójść do klasy. Na matematyce musiałam odpowiadać przy tablicy i nie mogłam się od tego wymigać. W skutek tego dostałam 4, nie jest aż tak źle. Tylko zwykle dostawałam z  tego przedmiotu, jak i z innych, same 5 i 6. Na szczęście mam jeszcze cały rok przed sobą. Jakoś mi się nie zdaje, żebym mogła przejść dalej niż pierwszy etap w x factorze. Tam jest tyle talentów, że to się w łowie nie mieści.
- nie wiem jak wy ale ja muszę iść już do fryzjera wkurza mnie to, że wszyscy mówią, że mam takie same włosy jak Harry - powiedział Liam.
- O! A Danielle idzie z tobą ? - spytałam.
- Nie i właśnie to jest trochę nie dobre, bo nie wiem jaką fryzurę mam sobie zrobić.
- To może my pójdziemy z tobą  ? Będziesz miał wsparcie. - za proponowałam - To jak idziecie.
- Jasne czemu nie- Hazza pierwszy zabrał głos. A reszta zaraz mu zawtórowała.
- Ok. - Po jakiś 15 minutach już byliśmy przy fryzjerze. Było to dość duże pomieszczenie o beżowych ścianach oraz drewnianej, ciemniej podłodze. Na każdej ścianie wisiało po parę zdjęć fryzur np. włosy ścięte na boba, proste z lekkim podkręceniem przy końcówkach. Ale najbardziej mnie urzekła fryzura, która byłe powieszona przed wejściem do salonu. Jest to Wielki kok u góry głowy ze zwisającymi po niektórych stronach włosami. Były to lekko pofalowane kosmyki. Po środku stała wielka komoda z przeźroczystymi drzwiczkami, przez które, było widać różne substancje do włosów. Po różne szampony, przez pianki, aż do jedwabiu na włosy. Po wszystkich stronach pomieszczenia znajdowały się krzesła wraz z najpotrzebniejszymi przyborami do układania włosów. Umywalki do mycia włosów, solarium, pedicour, masaże oraz tego typu rzeczy znajdowały się w oddzielnych pomieszczeniach za drzwiami po drugiej stronie wejścia. Naprzeciwko każdego siedzenia znajdowało się dość duże lustro. Przy drzwiach wejściowych stały dwie kasy, z oczywistych powodów. Weszliśmy wszyscy do środka i od razu zostaliśmy powitani miłym "Dzień Dobry. W czym mogę pomóc?" na co od razu się uśmiechnęłam do pani i zaczęłam tłumaczyć po co przyszliśmy.
- Zatem zapraszam na umycie włosów, a resztę do poczekalni. Przy jego strzyżeniu może być tylko jedna osoba, żeby mu pomóc się zdecydować, kto to ma być? - spytała ekspedientka.
- Andy! - krzyknęli wszyscy na raz.
- Co? Czemu ja przecież lepszy gust ma ode mnie Christy. - zaoponowałam.
-Dlatego, że to ty nas wszystkich w to wrobiłaś. - od powiedział mi jak najspokojniej Niall.
- No dobrze, czyli ja mam iść z panią czy jak?
- Właśnie tak. Zaraz do nas dojdzie Pani towarzysz, ale teraz trzeba wybrać odpowiednią fryzurę dla niego. A wiadomo jak chłopcy się do tego zabierają. - za komunikowała mi pani.
Gdy już byłyśmy w jej biurze zaczęłyśmy dobieranie do niego idealnej fryzury. Jak się okazało to musi być na prawdę prestiżowy salon, gdyż mieli bardzo dobry sprzęt. Zdjęcie Liama, nie wiem skąd oni je wytrzasnęli, ponieważ ono było tak jakby z dzisiaj z tego salonu, Dała na komputer i zmienialiśmy mu fryzury, najpierw komputerowo, żeby sprawdzić, jak będzie wyglądać. Najpierw były ścięte na jeża, potem krótko ścięte, irokez i wiele, wiele innych. W końcu dotarłyśmy do ścięcia, które na prawdę mu pasowało.
- Dobrze skoro mamy już wybrane można zacząć strzyżenie - za proponowała fryzjerka. Po jakiś pięciu minutach Liam był już pod ostrzałem pracownicy salonu. Gdy już skończyła Daddy wyglądał na prawdę dobrze. Zabraliśmy nasze rzeczy i poszliśmy do naszych przyjaciół. Wszyscy byli miło nastawieni na wygląd chłopaka. Kiedy wyszliśmy, po zapłacie, z pomieszczenia wszyscy poszli w swoją stronę. Jedynie Harry został ze mną.
- Nie jedziesz z nami? - spytał Zayn.
- Nie. Przejdę się - odpowiedział i uśmiechną się miło Loczek.
- Dobra... Christy, Amelia podwieźć was? Mamy po drodze - Spytał mulat.
- Jasne - odpowiedziały chórem po czym się zaśmiały.
Gdy już wszyscy poszli Harry spytał czy mnie nie odprowadzić. Ja się oczywiście zgodziłam, pomimo, że jest godzina szesnasta i nie ma zbyt wielu ludzi, więc nikt mnie by nie mógł "porwać". Szliśmy w milczeniu przerywanym naszymi oddechami.
- Andy chyba musimy iści trochę szybciej - zaczął Hazza.
- Czemu?
- Widzisz tego gościa z tyłu? - wskazał człowieka za naszymi plecami.
- No...? I co z tego... Normalny spacerowicz.
- Właśnie nie. To paparazzi.
- Ale jak? Przecież nie ma żadnego aparatu, ani nic.
- Dlatego, że ten z aparatem jest w krzakach. A ten zapamiętuje wszystko to co się między nami dzieje.
- Ym... ok. Chyba nie długo zrozumiem o co chodzi, no chyba, że jak w każdym opowiadaniu o was zrobisz coś co mnie zrani i  nie będę chciała cię znać.
- Jakie opowiadania? - spytał.
- No wiesz... dziewczyny, które was lubią piszą wyimaginowane rzeczy o was. Czyli jakby z wami chodziły i tak dalej.
- Hm... nie wiedziałem o tym.
- No cóż do was pewnie to nie dociera, bo macie za dużo do roboty.
- No jasne. Słuchaj ja muszę uciekać, a najbliżej jest twój dom, to jak biegniemy? - podał mi rękę
- Jasne - chwiciłam go za dłoń in zaczęliśmy biec. Podobnie postąpiło ok. trzydziestu innych osób, paparazzich. Na szczęście byliśmy już bardzo blisko mojego bialutkiego domku. Jak już do niego dobiegliśmy szybko otworzyłam drzwi i weszliśmy do niego. Podążyliśmy do kuchni. W niej zrobiłam bawarkę dla nas obojga (jak by ktoś nie wiedział jest to herbata z mlekiem i dużą ilością cukru xD)
- Co to jest ?
- Bawarka.... nie gadaj, że nigdy nie piłeś jej?
- no nie -
- a to zaraz nadrobimy. - I zaczęliśmy sączyć nasze napoje, przy miłej atmosferze oraz rozmowach o wszystkim i o niczym dokończyliśmy picie. Gdy pozmywałam kubki poszliśmy na górę coś porobić.
- To jak gramy w twistera ? - spytałam
- Jasne, ale chyba potrzeba przynajmniej trzech osób, prawda?
- No zaraz pójdę po siostrę i będzie nam kręcić. - Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Wyszłam z  pokoju i podążyłam korytarzem do pokoju Lily. Szybko się jej spytałam na co tamta się naturalnie zogodziła. Poszłyśmy ramię w ramię do mojego pokoju, w którym Harry już rozłożył grę. I już po chwili zaczęliśmy grać. Wymienialiśmy się kto kręci, ale wymieniał się tylko ten który przegrał, czyli, albo Lil albo Loczek. No może mi się raz zdarzyło, ach ta skromność. Gdy wszyscy byli już zmęczeni ciągłym wyginaniem się nadszedł czas na przerwę. Blondynka poszła do swojego pokoju, dlatego że musiałą dokończyć rozmowę z przyjaciółką. Ja z Harrym zostaliśmy u mnie w pokoju i rozmowialiśmy, aż w pewnym momencie Hazza zabrał głos.
- Wiesz muszę ci coś powiedzieć - była szczęśliwa, że siedzi tu ze mną, ale to co powiedział wstrząsnęło mnie....

_______________________________________________________________________________
Tratatatatata!!! i mamy rozdział 13, cały dzień go pisałam ^^

I KTO ZGADNIE CO POWIEDZIAŁ HARRY?!

Następny rozdział mam już napisany od czasu gdy wstawiłam hm... 5 rozdział? tak cos ok. tego ;P A teraz całuski ode mnie dzięks za 5 kom. pod ostatnim i next najprawdopodobniej w piątek albo , jeśli się postaracie z komentarzami, może być nawet jutro ;P Taki mały szantarz :D
Proszę o komentarze ^^
KOCHAM ZA PONAD 2000 WEJŚĆ <3

Forever & Always love you

~Alice

ps.: Sory za wszelkie błędy
 pisałam na szybko,
 żebyście mieli co czytać ;P